Aktywny Teatr

Wiele się dzieje we Wrocławskim Teatrze Lalek i jego otoczeniu od czasu, gdy dyrektorem tej placówki artystycznej został Robert Skolmowski. Jednym z pomysłów szefa WTL jest stworzenie we Wrocławiu Muzeum Lalki Teatralnej. W tym celu już w maju i czerwcu tego roku sporządzono inwentarz wszystkiego co znajduje się w  magazynie teatralnym przy ul. Michalczyka, a pieczę nad tymi działaniami objęła Maria Lubieniecka, kierownik literacki Wrocławskiego Teatru Lalek.

-Do tej pory spisaliśmy 850 lalek i rekwizytów z przestawień, które już definitywnie zeszły z afisza – mówi Maria Lubieniecka. – Pierwsza to główna aktorka z „Kasi co gąski zgubiła” Joanny Braun z 1969 roku. Z dzieł Barbary Gutekunst niestety nic się nie zachowało, natomiast bardzo obfita jest kolekcja dokonań Jadwigi Mydlarskiej-Kowal. Wykonała ona 30 opracowań plastycznych do różnych przedstawień, a do dziś posiadamy te najpiękniejsze. Można w nich zaobserwować proces poszukiwania własnego stylu estetycznego autorki.

Zachowały się również lalki według projektów Aleksandra Geta-Stankiewicza i autorskie dzieła Kazimierza Samołyka, Adama Kiliana, Miry Żelechower –Aleksiun. Są one w różnym stanie. Niektórym trzeba poprawić wyraz twarzy. Pomogą w tych działaniach z pewnością przechowane w teatralnym archiwum projekty i zdjęcia, które też kiedyś znajdą się  na muzealnej ekspozycji. Kiedy i gdzie?  Jeszcze nie wiadomo, ale twórcy tego pomysłu są dobrej myśli. Uważają, że gdy już cała kolekcja będzie spisana i odrestaurowana, znajdzie się dla niej lokum i środki finansowe. Bo taka placówka prowadzić będzie również działalność edukacyjną, badawczą, dokumentalną. Nim to nastąpi, dyrektor Skolmowski chce przedsmakiem tego muzeum poczęstować widzów w internecie. Taki wirtualny prezent ma być przygotowany na dzień św. Mikołaja.

 Tymczasem pod kierunkiem pani Lubienieckiej opracowuje się dla każdej lalki rodzaj paszportu, zawierającego wszystkie dane dotyczące sztuki i jej realizatorów, w której dany eksponat kiedyś grał. Zidentyfikowanie wszystkiego, co zawiera magazyn nie byłoby łatwe, gdyby nie nieoceniona pomoc wieloletniego, byłego inspicjenta WTL, Greka, Joanisa Kuliosa.

Nim jednak doczekamy się lalkowego muzeum, watro zobaczyć, co się dzieje na scenie WTL. Nowy sezon artystyczny rozpoczęła premiera sztuki Lidii Amejko i Marcina Czuba „Co w trawie piszczy”. Wyreżyserował ją Radosław Kasiukiewicz, autorem scenografii jest Michał Dracz, a muzyki – Piotr Baron. Warto dodać, że konsultantem naukowym jest dyrektor wrocławskiego ZOO, Radosław Ratajszczak, z którym teatr utrzymuje stałe kontakty. Czemu jest poświęcone to przedstawienie? Krótko mówiąc: ekologii. Na scenie pojawiają się najpierw w tzw. żywym planie dwie gąsienice czyli Papilio, kreowany przez Konrada Kujawskiego i Strzępotek, w którego rolę wciela się Patrycja Łacina-Miarka. Pozostałe owady znakomicie animuje Grzegorz Mazoń, a są to: chrząszcz, karaluch, pająk-Czarna Wdowa, świerszcze czy szarańcza. Natomiast Gosię Patyczaczkę i Skolopendra prowadzi Agata Kucińska. Wszystkie te owady – w bardzo ciekawie skonstruowanej scenografii, mającej wyobrażać łąkę – walczą o jej zachowanie i uratowanie przed nadjeżdżającym traktorem.

Już niebawem, bo 24 października, będzie można we Wrocławskim Teatrze Lalek zobaczyć kolejną premierę, a będzie nią „Sło” Mateusza Pukały w reżyserii Jana Peszka. Autor tej sztuki stworzył ją opierając się na motywach biografii Juliusza Słowackiego. Zapowiada się dość ciekawa forma spektaklu, podczas którego i publiczność będzie wciągnięta do gry.
 To nie jedyne atrakcje, jakie czekają na bywalców WTL. Warto dodać, że z inicjatywy dyrektora Skolmowskiego trwa teraz ogradzanie efektownym murowanym płotem parku przy teatrze, bo z czasem będzie on wykorzystywany m.in. do spektakli plenerowych.
                                            

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*