Atom czy świeczka?

Już teraz mamy najdroższą energię elektryczną w Europie. Kiedy zaś zostaną spełnione marzenia tak zwanych ekologów, to nie tylko zabraknie nam prądu, ale będzie on droższy o co najmniej 20 procent. Producentów świeczek, zniczy, pochodni, lamp naftowych i karbidówek czeka więc wspaniała przyszłość.

– Obserwując poczynania ekologów, nabieram przekonania, że są to zwyczajni obstrukcjoniści, którzy albo działają na czyjeś zlecenie, albo ze zwykłej niewiedzy próbują zablokować postęp – twierdzi dr Jerzy Purzycki. – Przecież to przez nich jesteśmy za Eskimosami, jeżeli chodzi o wykorzystanie energii atomowej. Co więcej, ich działania doprowadziły do zamknięcia budowy Żarnowca i straty rzędu kilkunastu miliardów złotych. Oczywiście straty te musieli pokryć solidarnie wszyscy podatnicy, nie otrzymując w zamian ani jednego kilowata energii.
Obecnie na świecie działa już 436 reaktorów jądrowych, a w najbliższych latach powstaną kolejne, co najmniej 44 tego typu jednostki. Jednak żaden nie zostanie wybudowany w Polsce do 2015 roku. Tak przynajmniej wynika z zapisu umieszczonego w projekcie „Polityki Energetycznej Polski do 2030 roku”

Wprawdzie, kiedy Ministerstwo Gospodarki
przedstawiło propozycję rozpoczęcia programu energetyki jądrowej w Polsce, spotkała się ona z dużym poparciem ze strony wielu organizacji naukowych i izb gospodarczych. Swoje stanowisko argumentowali tym, że energetyka jądrowa, to:
– zapewnienie bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej,
– konkurencyjne ceny energii elektrycznej,
– dywersyfikacja bazy paliwowej elektroenergetyki,
– czystsze środowisko,
– rozwój nowoczesnej i bezpiecznej technologii w Polsce,
– nowe miejsca pracy,
– nowe kierunki studiów,
– rozwój polskich przedsiębiorstw,
– rozwój regionów.
 Argumentacja ta spłynęła po aktywistach ekologicznych jak woda po kaczce, stwierdzili, że są przeciwko jakimkolwiek atomom i kropka. I jak zawsze przy takich okazjach wyciągnęli 10 tysięcy dyżurnych podpisów protestantów. Zażądali też, aby środki przeznaczone na rozwój energetyki jądrowej przekazane zostały na rozwój odnawialnych źródeł energii, czyli wiatraków, baterii słonecznych i biogazowni przerabiających odchody zwierząt domowych i leśnych.
Póki co Ministerstwo Gospodarki nadal stoi na stanowisku, że wykorzystanie energetyki jądrowej będzie korzystne ze względów ekonomicznych, ekologicznych, a także wpłynie pozytywnie na bezpieczeństwo energetyczne Polski. I dlatego proponuje, aby wdrażanie energetyki jądrowej w naszym kraju przebiegało w następujących etapach:
– opracowanie Programu Polskiej Energetyki Jądrowej,
– stworzenie infrastruktury prawnej i instytucjonalnej,
– przygotowania do budowy pierwszej elektrowni jądrowej,
– realizację inwestycji, bezpieczną eksploatację elektrowni, następnie jej likwidację,
– wdrożenie docelowych rozwiązań związanych z gospodarką wypalonym paliwem.
Rzecz jednak w tym, że w dziedzinie energetyki jądrowej świat nie stoi w miejscu, ale dokonuje gigantycznego postępu i nie będzie na nas czekał. Więc może by tak spróbować dogonić świat na skróty? Może warto skorzystać z dokonań tych narodów, którzy nie przejmują się głosami „hamulcowych postępu”? Może zamiast jednej dużej elektrowni, szybsze i niewiele droższe będzie zbudowanie kilka małych?
Hyperion Hydride Reactor
Amerykańska firma Hyperion zapowiada, że w ciągu 5 lat na rynek trafią… miniaturowe reaktory jądrowe. Urządzenia o średnicy zaledwie 1,5 metra mają produkować 27 megawatów mocy, co zapewni energię elektryczną dla około 20 000 gospodarstw domowych. Reaktor nie zawiera ruchomych części i nie wymaga chłodzenia wodą. Ma być urządzeniem całkowicie bezobsługowym. Może więc zostać zainstalowany dosłownie wszędzie. Firma Hyperion zakłada, że reaktor zostanie zamknięty w betonowym sarkofagu i zakopany pod ziemią. Po to jedynie, by zabezpieczyć go przed niepowołanym dostępem. Co 7-10 lat reaktor trzeba będzie wykopać w celu uzupełnienia paliwa.
John Deal, prezes Hyperion, mówi, że jego firma otrzymała już ponad 100 zamówień na miniaturowe reaktory. Pochodzą one zarówno z przemysłu wydobywczego, jak i z krajów rozwijających się. Niewielki generator może być idealnym rozwiązaniem dla izolowanych społeczności. Budowa i utrzymanie setek kilometrów linii energetycznych jest bowiem bardzo kosztownym przedsięwzięciem. Ponadto, jako że generator pracuje 24 godziny na dobę, zapewnia 15-krotnie więcej energii niż największa na świecie 120-metrowej wysokości turbina wiatrowa o mocy 5 megawatów.
Całkowity koszt reaktora, towarzyszących mu urządzeń oraz ich instalacji wynosi około 25 milionów dolarów. Firma Hyperion zauważa, że reaktor nie emituje gazów cieplarnianych, a jeśli weźmiemy pod uwagę materiały zużyte do budowy, jest on ponoć bardziej ekologiczny niż turbiny wiatrowe. W reaktorze użyto rdzenia z wodorku uranu, który jest otoczony wodorem. Materiał radioaktywny jest zbyt ubogi, by mógł posłużyć do produkcji broni atomowej.
Hyperion obiecuje, że koszt produkcji energii będzie wynosił około 10 centów za kilowatogodzinę.
Toshiba 4S
Firma Hyperion będzie musiała przyspieszyć swoją produkcję, bo już jest prawie gotowy do eksploatacji mini reaktor 4S Toshiby. Nazwa jego pochodzi od „super safe, small and simple” (superbezpieczny, mały i prosty). Japoński koncern pracuje, bowiem nad reaktorem, który będzie wymagał napełniania raz na 30-40 lat. Toshiba chce, by demonstracyjna wersja 4S była gotowa w 2011 roku, a koszt kilowatogodziny wynosił 5 centów.
Prace nad Toshibą 4S trwają już od czterech lat. Zamówiła go sobie rada miasta Galena na Alasce. Jest to miejsce ekstremalne, jeżeli chodzi o warunki do życia. By się tam dostać, trzeba lecieć samolotem. Samochód w ogóle nie wchodzi w grę, a podróż statkiem możliwa jest tylko przez kilka miesięcy w roku, bo rzeka Yukon jest skuta lodem. W pobliżu Galeny Toshiba zakopie głęboko pod ziemię swoją elektrownię. Co więcej, pod ziemią znajdzie się nie tylko reaktor, ale także wymiennik ciepła, generator pary, pompy i mechanizm kontrolny. Ponad gruntem będą zainstalowane jedynie turbiny. Reaktor będzie miał moc około 10 MW, co całkowicie zaspokoi potrzeby mieszkańców Galeny i miejscowych zakładów wydobywczych. Przeliczając moc Toshiby 4S na potrzeby mieszkańców Dolnego Śląska, to takie trzy elektrownie wystarczyłyby na zaspokojenie wszystkich potrzeb energetycznych, nie emitując ani jednej cząsteczki dwutlenku węgla.
.
W RPA, USA, Chinach, Japonii i w Niemczech

prowadzi się próby nad reaktorami termicznymi. Policzono, że jest ich już 60. Reaktor wysokotemperaturowy wyróżnia się specjalną konstrukcją elementów paliwowych (ceramiczne ziarenka paliwa) oraz chłodziwem helowym. Hel, gaz szlachetny, nie wchodzi w reakcje chemiczne z materiałami konstrukcyjnymi reaktora i posiada wysoką przewodność cieplną. Dzięki wysokiej temperaturze chłodziwa na wyjściu z niego, uzyskana para posiada nadkrytyczne parametry cieplne, umożliwiające uzyskanie wysokiej sprawności wytwarzania energii elektrycznej. Ekonomicznie uzasadniona jest budowa małych, modułowych układów z reaktorami wysokotemperaturowymi, które można wytwarzać w fabryce, a montaż prowadzić na placu budowy. Walory reaktorów wysokotemperaturowych pozwalają na ich lokalizacje w pobliżu aglomeracji miejskich.
I na koniec dodatkowa informacja dla ekologów, którzy jeszcze nie zatracili zdolności czytania oraz rozumienia tekstu. Doświadczenia amerykańskie, niemieckie i południowoafrykańskie dają podstawę do stwierdzenia, że możliwe jest wyprodukowanie komercyjnego reaktora wysokotemperaturowego zdolnego sprostać potrzebom przemysłu. Znane są nieliczne jeszcze przypadki przemysłowego zastosowania reaktorów jądrowych. Jednym z nich jest Park Technologiczny Bruce w Kanadzie – blok PHWR wytwarza tam rocznie 5350 MWt (megawatów termicznych) ciepła dla celów produkcji: powłok plastycznych, etanolu, zagęszczonego soku jabłkowego, alfa dehydratu i formowania na gorąco oraz do prowadzenia eksperymentów w produkcji rolnej, jak też ograniczaniu emisji szkodliwych gazów.
 Inny przypadek odnosi się do Szwajcarii, gdzie taki reaktor o mocy 25 MWt zastosowano w produkcji tektury.
Wydaje się więc, że zapis w „Polityce Energetycznej Polski do 2030 roku” zakładający, iż do 2015 roku nic się nie będzie robić w dziedzinie energetyki jądrowej skazuje nas na dalsze zacofanie w tej dziedzinie. Zaś opowieści ekologów o wiatrakach, bateriach słonecznych, cudownej energii wydobywanej ze zwierzęcych odchodów prowadzą nas w prostej drodze do 20 stopnia zasilania i ewentualnego importowania energii elektrycznej wytwarzanej w elektrowniach jądrowych naszych sąsiadów.
 

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*