Cmentarna etiuda

Ochrona cmentarzy wojskowych w Polsce to nie fanaberia ostatnich lat. Już po zakończeniu I wojny światowej podpisaliśmy najpierw Traktat Wersalski, a następnie dwustronne umowy z Austrią oraz z Rosją Sowiecką. Tym samym Polska zobowiązała się do opieki nad grobami wojennymi, znajdującymi się na jej terytorium.

Rządy II RP traktowały bardzo serio te zobowiązania. Dlatego też została przyjęta specjalna ustawa o grobach i cmentarzach wojennych. Ustawa tak świetnie zredagowana i z taką wyjątkową precyzją, że z niewielkimi zmianami obowiązuje do dzisiaj. Czytam w niej między innymi, że groby i cmentarze wojenne pozostają pod opieką państwa, a koszt ich utrzymania ponosi Skarb Państwa. Bezpośredni zaś nadzór nad stanem grobów i cmentarzy wojennych sprawują gminy.

 
Natomiast w ustawie o podziale kompetencji pomiędzy organami gminy a organami administracji rządowej z dnia 17 maja 1990 r. zapisano, że jeżeli gminy nie mają na ten cel środków, to winien im przydzielić je organ administracji rządowej, tj. wojewoda. Środki finansowe zatem na utrzymanie cmentarzy wojennych zabezpieczane są w budżecie wojewody. Jasne? Jasne.  I tak jest we wszystkich województwach poza Dolnym Śląskiem.

Tutaj ludzie wojewody doszli do wniosku, że akurat w naszym regionie nie obowiązują żadne konwencje międzynarodowe ani ustawy, choćby nawet były przedwojenne, i zaczęli prowadzić swoją własną politykę cmentarną. Jakie są jej efekty? Przy wjeździe do Wrocławia nekropolia oficerów Armii Czerwonej jest tego wystarczającym przykładem. Tłumaczenie zaś, że pieniędzy starcza na prace pielęgnacyjne i renowację co roku zaledwie kilku najbardziej zniszczonych nagrobków, jest w świetle przytoczonych wyżej przepisów raczej propagandowym mydleniem oczu.
Kiedyś rząd rosyjski zwracał się do rządu polskiego z prośbą o egzekwowanie od swoich podwładnych obowiązku wywiązywania się z umów międzynarodowych, ale reakcja była oględnie mówiąc mało zadawalająca. Dał więc sobie spokój i teraz przyjął inna taktykę. Otóż ostatnio ambasada rosyjska wystąpiła z inicjatywą generalnego remontu wrocławskiej nekropolii i zapewniła, że sfinansuje całość prac renowacyjnych. O dziwo, urząd wojewódzki w trybie ekstraordynaryjnym zaakceptował ten pomysł i już wkrótce rozpoczną się prace remontowe. A kto je wykona? Niemiecka spółka Memory of a Future do której Rosjanie mają zaufanie. Czy „wstyd” nie jest tu słowem zbyt delikatnym?

A teraz jakby z innej beczki. Miłośnicy zwierząt i ekolodzy mają swoje święto. Otóż na Osobowicach, przy ulicy Ślazowej otwarto nowe schronisko dla około 700 psów i kotów, czyli będzie w nim ponad dwa razy więcej zwierzaków niż obecne w schronisku przy ulicy Skarbowców.  Budowa schroniska kosztowała gminę 27 milionów złotych. Przy budowie schroniska zastosowano ekologiczne rozwiązania. Na dachu budynków kwarantanny znalazły się kolektory słoneczne, których energia ma być używana do podgrzewania wody. Wykorzystywana ma być też deszczówka. Będzie tu pracowało 25 osób. Miesięczne koszty utrzymania jednego zwierzaka to 300 zł, czyli o 106 zł mniej niż w starym schronisku.
– To jest nowoczesne i unikatowe jak na Polskę schronisko – ocenia Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia. – Teraz trzeba ze spokojem pomyśleć o cmentarzu dla zwierząt.
Może wybudują go Niemcy, jak skończą pracę przy ul. Karkonoskiej?

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*