Dzieci przeklętych rodziców

O losach dzieci nazistowskich prominentów

Hitler i inni naziści
Hitler i inni naziści / fot. Franklin D. Roosevelt Library Public Domain Photographs, 1882 - 1962 // CC BY-SA

Co jakiś czas zachodnie mass media pochylają się nad losami dzieci nazistowskich prominentów. Nadal szukają odpowiedzi na pytania: jakimi są ludźmi, jakie mają poglądy i co myślą o czynach swoich rodziców. Co ciekawe prawie wszystkie dzieci wybitnych postaci hitlerowskiej III Rzeszy przeżyły wojnę. Jedynie dzieci Josepha Goebbelsa nie miały tego szczęścia, gdyż zostały otrute przez rodziców.

Syn Hitlera

Francuski tygodnik „Le Point” twierdzi, że Adolf Hitler spłodził dziecko z 16-letnią Francuzką Charlotte Lobjoie. Po urodzeniu nieletnia matka oddała je do adopcji do rodziny o nazwisku Loret.  Dopiero na łożu śmierci pod koniec lat 50. Charlotte skontaktowała się z synem i wyjawiła mu całą prawdę o jego ojcu.
– Pewnego dnia razem z innymi kobietami kosiłam trawę. Dostrzegłyśmy niemieckiego żołnierza po drugiej stronie ulicy – mówiła Charlotte synowi. – Miał przy sobie szkicownik i coś w nim rysował. Zaciekawiło nas to i chciałyśmy dowiedzieć się, co rysuje. Wysłały mnie, bym z nim porozmawiała.
I tak zaczął się krótki romans Hitlera i Charlotte. Dziecko spłodzili pewnego czerwcowego wieczora 1917 roku, gdy dziewczyna i przebywający na przepustce Hitler trochę sobie podpili.
Podczas II wojny, nie wiedząc wówczas, że jest potomkiem Hitlera, Jean-Marie walczył we francuskim ruchu oporu. W tym samym czasie u jego matki zjawiali się niemieccy oficerowie z kopertami wypchanymi pieniędzmi. Czy były od Hitlera?

Zmarły w 1985 r. Jean-Marie Loret przez lata próbował udowodnić światu, że jest synem Adolfa Hitlera. Bezskutecznie. Dziennikarze francuskiego „Le Point” opublikowali właśnie materiały, z których wynika, że mógł mieć rację.
Fizyczne podobieństwo Loreta do wodza III Rzeszy było zdumiewające. Jednak już badania genetyczne nie dały jednoznacznej odpowiedzi. Wprawdzie Loret miał tę samą grupę krwi i charakter pisma, ale porównanie DNA wykluczyło pokrewieństwo Loreta z Hitlerem.
Są jednak fakty, które trudno ukryć. Otóż, zgodnie z wpisem w rejestrze urodzeń w Seboncourt, mieście, w którym Jean-Marie Loret przyszedł na świat, w miejscu informacji o ojcu widnieje wpis „niezidentyfikowany niemiecki żołnierz z I wojny światowej”. Biografowie Hitlera także przyznają, że w latach 1916 i 1917 przyszły Führer przebywał we Francji w miejscowościach Seclin, Wavrin, Ardooie i Fournes-en-Weppes. Poza tym, choć Hitler nigdy nie uznał potomka, utrzymywał jednak kontakt z jego matką. W archiwach Wehrmachtu zachowały się dokumenty wskazujące, że w czasie II wojny światowej niemieccy żołnierze przekazywali matce Loreta pieniądze.
Po wojnie zaś, podczas przeszukiwania rodzinnych pamiątek, znaleziono na strychu obrazy, na których widniały własnoręczne podpisy przyszłego wodza III Rzeszy. Kolejny przypadek?

Żyjący do dziś potomkowie rodziny Hitlera dawno pozmieniali nazwiska. Mimo to belgijski dziennikarz, Jean-Paul Mulder, wytropił 39 osób spokrewnionych z przywódcą III Rzeszy (wojnę przeżyła m.in. jego siostra, która zmieniła nazwisko na Wolf). W Stanach Zjednoczonych żyje trzech braci: Louis, Brian i Alexander Stuart-Houston, którzy są w linii prostej potomkami ojca Hitlera, Aloisa. Wszelkie więzi krwi z dyktatorem to dla nich wyraz hańby i upokorzenia. Co ciekawe, podobno jeden z krewnych Hitlera żyje dziś w Izraelu i jest wykładowcą filozofii na Uniwersytecie w Tel Awiwie.

Martin Adolf Bormann Junior

Ojciec Bormanna, Martin, był jednym z najbliższych współpracowników Adolfa Hitlera, szefem kancelarii partii nazistowskiej i jednym z najokrutniejszych funkcjonariuszy Niemiec hitlerowskich. Rodzicami chrzestnymi Martina Adolfa Bormanna byli Adolf Hitler i Ilse Hess, żona Rudolfa Hessa. W chwili zakończenia wojny Martin miał szesnaście lat i już nigdy nie używał drugiego imienia Adolf. Po klęsce nazistów Martin Bormann junior ukrywał się przez dwa lata. Zatrzymany przez Amerykanów, wyszedł z aresztu po interwencji Zgromadzenia Braci Serca Jezusowego. Po otrzymaniu święceń kapłańskich wyjechał jako misjonarz do Konga, aby pomagać ubogim i chorym. Po powrocie do Niemiec na początku lat 70. zaczął pracować jako nauczyciel religii i duszpasterz. Zaangażował się w sprawę niemiecko-żydowskiego pojednania oraz w prace Grupy Dialogowej Dzieci Sprawców i Ofiar. W 2001 roku zaraz po świętach Wielkanocnych spotkał się on z Jakubem Romualdem Weksler-Waszkinelem, polsko-żydowskim księdzem katolickim. Spotkanie odbyło się w obozie koncentracyjnym Auschwitz.

Edda Goering

Ukochana córeczka Hermanna Goeringa urodziła się 2 czerwca 1938 roku, jej rodzicami chrzestnymi byli Adolf Hitler i niemieckie lotnictwo Luftwaffe. Mała Edda stała się gwiazdą i maskotką lotników. Rocznica urodzin Eddy była obchodzona niemalże jak święto narodowe. Rozpieszczana i wychowywana była w przepychu.  W jednym z wywiadów powiedziała: „Czuję się związana z moimi rodzicami wielką miłością. Zawdzięczam im cudowne dzieciństwo. Tata był niezwykle troskliwym, opiekuńczym, wzruszającym ojcem. Pozostały mi po nim najlepsze wspomnienia”. O Adolfie Hitlerze Edda mówi krótko: „Kochany ojciec chrzestny. Zawsze przywoził mi cukierki z lukrecją, które uwielbiałam. Mój kochany ojciec chrzestny był cudownym człowiekiem”. Edda nigdy nie wyparła się swojego ojca, broni go ze wszystkich sił, aczkolwiek nie wątpi w zbrodnie narodowego socjalizmu, w obozy koncentracyjne, w eksterminację narodu żydowskiego. Pewnego razu Edda Goering, odmawiając wywiadu polskiej dziennikarce, powiedziała: „Niech pani porozmawia z synami Hansa Franka. On był generalnym gubernatorem ziem polskich. To król Polski. Jego synowie, Niklas i Norman, chętnie oplują ojca. Na mnie nie liczcie!”.
Natomiast Bettina Goering, stryjeczna wnuczka Hermanna Goeringa, sama poddała się sterylizacji, by „nie przekazywać dalej krwi potwora”.

Synowie Hansa Franka

Hans Frank, generalny gubernator Polski, miał piątkę dzieci. Niklas jest najmłodszym i najbardziej otwartym z całej piątki. Autor książki „W Cieniu Rzeszy”, w której wyraża pogardę dla swojego ojca. Choć wielu potomków byłych nazistów krytykuje swoich ojców, Niklas czyni to w sposób najbardziej szorstki.
Drugi syn Norman powtarza, że on sam został „skazany na śmierć za życia z powodu tego hitlerowskiego fanatyka, którego miał za ojca”.

Gudrun Himmler

82-letnia Gudrun Burwitz, córka Heinricha Himmlera, do dziś pozostaje fanatyczką narodowego socjalizmu. Z własnych pieniędzy sponsoruje organizacje neonazistowskie, jeździ na spotkania byłych esesmanów, a przez dzisiejszych bojówkarzy nazywana jest „babcią neonazistów”…
Gudrun była jedynym ślubnym dzieckiem okrytego złą sławą Reichsführera SS. Była oczkiem w głowie tatusia. Himmler często zabierał ją ze sobą zarówno na spotkania, jak i wizytacje obozów koncentracyjnych. W książce „Noszę jego nazwisko” Norberta i Stephana Lebertów, Gudrun wyjazd do Dachau kwituje jednym zdaniem: „Ojciec zaprowadził mnie do ogródka i pokazywał rozmaite zioła”.
Gudrun od małego obracała się wśród oficerów i żołnierzy SS. Korzenie jej fanatyzmu sięgają właśnie okresu dojrzewania. Nigdy nie zmieniła zdania, dlatego pamięć o ojcu pielęgnuje jak największy skarb.
W jednym z wywiadów powiedziała: „Cokolwiek mówi się o moim papie, cokolwiek jest o nim napisane, było, bądź dopiero będzie napisane w przyszłości – to jest mój tatuś! Mój, najlepszy na świecie Tata. Zdania swego nie zmienię, kochałam go i kochać Go będę zawsze”.

Synowie Adolfa Eichmanna

Najmłodszy syn Adolfa Eichmanna, Ricardo, miał zaledwie pięć lat, gdy izraelskie służby schwytały jego ojca w drodze do ich domu w Buenos Aires. Dziś jest profesorem bliskowschodniej archeologii. Bardzo surowo potępia czyny swojego ojca: „Nie popieram kary śmierci, ale biorąc pod uwagę wagę popełnionych przez mojego ojca zbrodni, nie mam problemu z jego egzekucją”. W przeciwieństwie do swojego brata, Horst nie potępił czynów ojca. Co więcej, pozostaje nieskruszonym nazistą. Gdy w 1961 roku żenił się z argentyńską studentką, w dokumentach ślubnych, w rubryce „zawód ojca”, wpisał „emerytowany podpułkownik” (Lieutenant Colonel retired).

Potomek Topfów

Hartmut Topf jest prawnukiem założyciela firmy rodzinnej, która budowała i dostarczała piece krematoryjne dla obozów koncentracyjnych. Dzięki jego staraniom na terenie dawnej fabryki Topf & Söhne w Erfurcie powstało muzeum.
Hartmut Topf nie potrafił przejść do porządku dziennego nad uwikłaniem rodzinnej firmy w zbrodniczy system. We śnie wielokrotnie zadawał krewnym jedno pytanie: „Dlaczego robiliście interesy z nazistami?”. Produkcja pieców krematoryjnych stanowiła zaledwie dwa procent obrotów firmy. Poza tym naziści byli marnymi klientami, często zalegającymi z zapłatą. Mimo to niemiecki perfekcjonizm kazał właścicielom, inżynierom i monterom firmy Topf & Söhne szukać jak najlepszych rozwiązań technologicznych umożliwiających szybkie usuwanie zwłok ludzkich. To pracownicy Topf & Söhne opracowali systemy wentylacyjne w komorach gazowych i zaproponowali, aby ciepło z pieców krematoryjnych wykorzystać do ogrzania powietrza w komorach gazowych, ponieważ cyklon B najszybciej ujawniał mordercze działanie w temperaturze ponad 26 stopni.
Dlaczego to robili? Przecież nikt ich do tego nie zmuszał, nikt im nie wydał żadnego rozkazu. Właściciele firmy nie byli fanatycznymi nazistami czy antysemitami. Ludwig i Ernst Wolfgang Topf tylko dlatego wstąpili w 1933 roku do NSDAP, aby zapewnić firmie dalszy rozwój. Może zatem kierowała nimi zwykła służalczość?
– Informowanie społeczeństwa o działalności firmy w okresie nazizmu i zadawanie trudnych pytań jest moim obowiązkiem – tłumaczy Hartmut Topf.
Jak widać, tego poglądu nie podzielają wszystkie dzieci przeklętych rodziców.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*