Klejnot do odkrycia

 

Wszyscy uwielbiają Wrocław i łatwo zrozumieć dlaczego. Choć w pewnym sensie jest to łatwiejsza do ogarnięcia wersja Krakowa z wszystkimi walorami kulturowymi i rozrywką tego popularnego miejsca, ale stolica Dolnego Śląska ma też swój własny atrakcyjny charakter.

(Lonely Planet)

 

W 2016 roku Wrocław odwiedziło łącznie 5 milionów turystów, w tym 1,4 miliona osób z zagranicy, wynika z badań, które na zlecenie Biura Promocji Miasta przeprowadziła firma Beeline.

Ale w księgarniach za granicą czasem trudno jest znaleźć całościowy przewodnik po Polsce, a w dostępnych informatorach królują Kraków i Warszawa. O Wrocławiu zaczęto pisać więcej właściwie dopiero od 2016 roku. Czyli wtedy, gdy miasto nosiło  tytuł Europejskiej Stolicy Kultury.

– ESK to z pewnością główna przyczyna tak dużego ruchu turystycznego, lecz są również inne – mówi dr Daniel Puciato, ekspert ds. turystyki, z Wyższej Szkoły Bankowej we Wrocławiu.  –  Po pierwsze, ruch turystyczny generalnie wzrasta na świecie, w tym również w Polsce. Po drugie, rosnąca siła nabywcza Polaków sprawia, że rozwija się dynamicznie turystyka krajowa. Po trzecie, Polska i inne kraje Europy Środkowej aktywnie modernizują infrastrukturę transportową i turystyczną. Wreszcie, coraz większa liczba międzynarodowych imprez organizowanych w Polsce powoduje, że nasz kraj jest coraz bardziej rozpoznawalny i wybierany przez turystów zagranicznych.

Jednak, jak podkreśla dr Puciato, ogólną dynamikę ruchu turystycznego we Wrocławiu trudno oszacować, gdyż we Wrocławiu, w przeciwieństwie chociażby do Krakowa, nie są prowadzone systematyczne badania popytu turystycznego. W ramach takich badań dokonuje się nie tylko pomiaru wielkości, lecz również struktury ruchu turystycznego, a także szacuje wydatki turystów ogółem oraz w podziale na poszczególne kategorie wydatkowe.  Jedynym systematycznym badaniem jest badanie GUS, lecz dotyczy ono wyłącznie tych turystów, którzy zatrzymują się w obiektach bazy noclegowej.

Wielkie, międzynarodowe wydarzenia z pewnością sprawiają, że za granicą zaczyna się zwracać uwagę na Wrocław, ale obcokrajowcy przyjeżdżają do stolicy Dolnego Śląska nie tylko ze względu na jego walory turystyczne, lecz także biznesowe, a Wrocław jest rozpoznawany w środowisku studenckim jako jedna z destynacji europejskiego programu Erasmus.

– Przyjechałem studiować w ramach Erasmusa do Warszawy. Postanowiłem odwiedzić Wrocław, ponieważ odbywały się tam Mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Miasto zaskoczyło mnie międzynarodową atmosferą studencką i bardzo mi się spodobało, bo nie jest wielkie i z łatwością można przejść je na piechotę. Po studiach wróciłem raz jeszcze do Wrocławia, kiedy stał się Europejską Stolicą Kultury, i zachwycił mnie „Thanks Jimi Festival” – mówi Rafa Frias, z Hiszpanii, który prowadzi blog Podróże z Humorem (viajesconhumor.com).

W świetle tekstów o Wrocławiu, które czasem pojawiają się w zagranicznych dziennikach lub na międzynarodowych blogach, oraz wedle indywidualnych opinii turystów

Wrocław zaskakuje nade wszystko niebanalnymi szczegółami i osobliwą awangardą.

– Byłem wiele razy w Polsce, a we Wrocławiu aż dwa razy. W mieście najbardziej zachwycił mnie Dworzec Główny, który zobaczyłem dziesięć lat temu z pociągu do Berlina – opowiada Anthony Sloan z Irlandii. – W  Londynie, czy w Dublinie stacje kolejowe wydają mi się nudne, bo są zwykle bardzo podobne, a we Wrocławiu, jak i w innych polskich miastach, na dworcach odnajduję zawsze coś ciekawego. Mnóstwo malutkich sklepików, kioski, budki z jedzeniem oraz architektura z historyczną tajemnicą. Na takim dworcu miło się spędza czas – mówi Sloan.

Nietuzinkowe detale Wrocławia zauważa brytyjski dziennik „The Guardian”, w którym w czasie ostatnich kilku lat znajdziemy aż kilkanaście artykułów o naszym mieście. Niektóre opisują nawet innowacyjne akcenty życia kulturalnego, jak choćby Centrum Reanimacji Kultury. W ubiegłym roku dziennik umieścił Wrocław na liście dziesięciu najbardziej alternatywnych miast Europy.

Ekscytującą przygodą dla turystów, nie tylko zagranicznych, są krasnoludki i możliwość poszukiwania ich po całym mieście z mapą. Atrakcję żywo opisują zagraniczne przewodniki oraz turyści na międzynarodowych blogach.

Nie zdziw się, jeśli Twój syn spędzając czas we Wrocławiu, powie Ci, że widzi krasnoludki. Nie, nie uzależnił się od narkotyków, krasnale naprawdę opanowały Wrocław. W tym mieście nigdy nie można się nudzić  – pisze na swoim blogu Frias.

Turystom podobają się też kamienice na Rynku – z ciekawymi detalami, uliczki Starego Miasta oraz klimat Ostrowa Tumskiego.

– Urzekły mnie niedzisiejsze latarnie gazowe i postać latarnika, który zapalał je w tradycyjny sposób. W Anglii czy w Berlinie można znaleźć podobne latarnie, ale choć są stare, zapalają się automatycznie, wrocławskie są pod tym względem wyjątkowe, a spacer w ich świetle jest bardzo relaksujący – mówi Sloan.

Hiszpański przewodnik „Anaya Touring” nazywa Wrocław małym klejnotem i miastem optymizmu,

zaznaczając, że to miejsce z najcieplejszym klimatem w Polsce. Bo, jak się okazuje, pogoda może mieć duży wpływ na turystyczne wybory.

– Z moich obserwacji wynika, że Wrocław nie jest generalnie znany w Hiszpanii. Hiszpanie przeważnie nie interesują się Polską, bo myślą, że jest tam bardzo zimno – mówi Frias.

Taką samą opinię można usłyszeć w Irlandii, gdyż nasz kraj stereotypowo słynie tam z mrozów.

Z kolei nowozelandzki serwis internetowy Stuff.co.nz nazywa Wrocław Śpiącą Królewną i akcentuje, że pomimo, iż mieszkańcy nazywają swoje miasto Polską Wenecją, to Wrocław zupełnie Wenecji nie przypomina.

Jednak nie dziwię się wrocławianom, że chcą promować swoje miasto, bo na takie małe miasta jak Toruń czy Wrocław zagraniczni turyści nie zwracają dużej uwagi –  pisze Ute Junker na łamach serwisu stuff.co.nz. – Aczkolwiek kiedy się tu przyjedzie, to odkrywa się niespodziewanie, że Wrocław aż pęka od skarbów, którymi może się pochwalić, i że to również jedna z najlepszych scen współczesnych w kraju – dodaje.

Faktem jest, że zdecydowana większość turystów podąża przede wszystkim za książkowym przewodnikiem i kultowymi miejscami. Chcą zobaczyć Paryż, Wenecję, Poczdam, a Wrocławia na tej liście nie ma. Jest za to Kraków.

– Uwielbiam Wrocław, ale jako turysta przyznaję, że atrakcyjniejszy wydaje mi się Kraków, choć zaraz potem wybieram Wrocław – stwierdza Sloan.

– Trzeba pamiętać że doprowadzenie do dużej rozpoznawalności miasta, to proces długofalowy i bardzo drogi – tłumaczy dr Puciato. – Problemu tego nie mają stolice oraz miasta o atrakcyjności turystycznej na światową skalę, a do takich należy wspominany już Kraków – mówi dr Puciato. – Wrocław musi zatem realizować przemyślaną i długofalową strategię rozwoju turystyki oraz strategię marketingową. Bardzo dobrym sposobem na promowanie miast jest organizacja dużych, międzynarodowych imprez kulturalnych, sportowych, biznesowych, religijnych, itp. Powoduje to, że stają się one bardziej rozpoznawane, a turyści, którzy je odwiedzają, polecają je później rodzinie czy znajomym.

Żywą reklamą dla Wrocławia są dziś polscy emigranci.

–  Czasami wzywasz do domu elektryka, który okazuje się być Polakiem. Wywiązuje się rozmowa o mieście, z którego pochodzi i człowiek zaczyna się interesować  – opowiada Sloan.

Według Brytyjskiego Urzędu Statystycznego Polska od kilku lat utrzymuje się w pierwszej dziesiątce krajów, które podczas wakacji odwiedzają Brytyjczycy i główną tego przyczyną jest właśnie „nasza” emigracja. W świetle tych analiz, w  2016 r. Polskę odwiedziło prawie 2 tys. Brytyjczyków.

Biuro Promocji Miasta podkreśla, że Wrocław promuje się nie tylko poprzez organizację międzynarodowych wydarzeń kulturalnych i sportowych, ale uczestniczy też regularnie w targach za granicą, organizuje spotkania dla zagranicznych dziennikarzy i blogerów, jest obecny na wielu stronach w Internecie. Trip Advisor przyznał miastu tytuł „Najlepszej Destynacji 2016”.

W największym ogólnoświatowym przewodniku „Lonely Planet” przeczytamy, że „wszyscy uwielbiają Wrocław”.

Jednak w rzeczywistości miasto zaczyna być dopiero rozpoznawane i, póki co, wybierają je głównie pasjonaci.

– Pomimo dużego sentymentu do Wrocławia, muszę uczciwie powiedzieć, że moim zdaniem, ruch turystyczny nigdy nie będzie tu tak wysoki, jak w Krakowie czy Warszawie. Główną przyczyną jest mniejszy potencjał turystyczny, w tym pojemność turystyczna Wrocławia – stwierdza dr Puciato.

Na popularnym portalu internetowym booking.com we Wrocławiu pojawia się tu 557 opcji zakwaterowania – dla porównania w Krakowie i w Gdańsku jest ich ponad dwa tysiące.

Jednakże cudzoziemcy coraz częściej łamią sobie język, żeby poprawnie wymówić nazwę Wrocław. Wybierają nasze miasto, bo wydaje się im tajemnicze i niszowe, a niekiedy bywa przystankiem w drodze do Pragi czy Berlina i niespodziewanie zostaje w pamięci.

W samolocie z Dublina do Wrocławia lecą już nie tylko Polacy, ale prawie połowa osób zagranicznych: biznesmeni, mieszane rodziny, studenci i nastolatkowie. A o wrocławianach można usłyszeć, że są bardziej otwarci niż mieszkańcy innych części Polski. Uśpiony klejnot zdaje się powoli budzić.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie pojawi się na stronie.


*