Rowerem przez miasto

Co powoduje, że rowerzyście we Wrocławiu trudno jest jeździć zgodnie z przepisami?

angielka.jpg
fot.j.kaliszuk

– Rower jest kwintesencją tego, czym powinno być miasto.  Jest kluczem do rozwoju ekonomii społecznej. Jadąc na rowerze jesteśmy otwarci na to, co i kogo mijamy. W samochodzie człowiek jest wyizolowany, zamknięty w kabinie – mówił Olivier Schneider z francuskiej Fundacji Użytkowników Rowerów na pierwszym Kongresie Rozwoju Ruchu Rowerowego, który odbył się pod koniec marca w naszym mieście.We Wrocławiu jest już około 30 tysięcy rowerzystów.

 

Jeżdżą młodzi i starsi, biedni i bogaci: Odkąd jeżdżę rowerem czuje się niezależny, mówią. Albo: Z pozycji roweru zobaczyłam rzeczy, których wcześniej nie widziałam na swojej codziennej drodze.

Według Komisji Europejskiej rower to najszybszy środek przemieszczania się po mieście do 5  km.

 

Wrocław jest pionierem ruchu rowerowego w Polsce.

 

Już za czasów niemieckich był rowerowym miastem.  Po wojnie ruch rowerowy zmniejszył się jednak prawie do zera, a wszechobecne wcześniej drogi rowerowe w większości zniknęły.

Dopiero w latach 90.o odbudowę tras rowerowych zaczęło starać się  Dolnośląskie Towarzystwo Cyklistów;w 2001 zawiązano Koalicję Rowerowy Wrocław. Dzięki naciskom społecznym w 2007 roku stworzono stanowisko oficera rowerowego w Urzędzie Miejskim, a w 2010  uchwalono  politykę rowerową. To były pionierskie działania.

Dziś w mieście działa prężnie  Wrocławska Inicjatywa Rowerowa oraz inne organizacje i osoby niezrzeszone. Bo dla mieszkańców Wrocławia rower jest ważny. Widać to na co dzień na ulicach oraz po masowo zastawionych stojakach w miejscach publicznych. W mieście jest 214 km tras rowerowych i wciąż pojawiają się nowe:

– W tym roku powstanie kolejne 13 km. Między innymi przejazd na drugą stronę pod mostem Warszawskim, na ulicy Trzebnickiej, od ulicy Łokietka do placu Powstańców Wielkopolskich, na ulicy Traugutta, Piaskowej, Borowskiej od szpitala do ulicy Kukuczki, na ulicy Przyjaźni, Racławickiej, Okulickiego  – mówi oficer rowerowy Wrocławia, Daniel Chojnacki.

Powstają również śluzy rowerowe, czyli wydzielone miejsca na jezdni pomalowane na czerwono, znajdujące się przed skrzyżowaniem. W całym mieście jest ich już 42. Można też zauważyć kontrapasy rowerowe dopuszczające jazdę roweru pod prąd. Przybywa stojaków, obniżane są krawężniki.

 

Nadal nie ma jednak realnej woli politycznej ze strony władz miasta, żeby prowadzić politykę rowerową konsekwentnie.

 

Wciąż brakuje bowiem czytelności przepisów i oznakowania na jezdniach oraz ciągłości tras rowerowych. To powoduje, że rowerzyście we Wrocławiu trudno jest jeździć zgodnie z przepisami.

– Ciężko jest ogarnąć, jak rowerzysta ma się poruszać na trasie pomiędzy chodnikiem a jezdnią. Na przykład na ulicy Grabiszyńskiej ścieżki mają po kilkanaście metrów i nagle się kończą, a potem znów się pojawiają. Na chodnikach jest zakaz, a przy zakończeniu ścieżek często brakuje wjazdu na ulicę, przez co można wpaść pod samochód albo czekać godzinę, zanim będzie się można wmieszać w tłum między pędzącymi samochodami. Kierowcy trąbią i denerwują się, że rowerzysta zajmuje pas– mówi rowerzystka Katarzyna Kociołek.  –Jazda według prawa jest dla mnie zbyt niebezpieczna i ryzykowna, dlatego wolę ryzykować mandat na chodniku niż własne życie.

– Jechałem ulicą, gdy parkujący kierowca nagle otworzył drzwi i prawie upadłem pod nadjeżdżający samochód – opowiada Artur Górny.

Większość rowerzystów boi się jeździć ulicą, jeśli nie ma wyznaczonego pasa dla rowerów, zwłaszcza, że tuż przy krawędzi ulicy zdarzają się też wielokrotnie dziury w jezdni. Często więc wybierają chodniki, z czego niezadowoloni są piesi. W prawie drogowym dopuszczalne są wyjątki, kiedy rowerzyście wolno jechać chodnikiem, ale muszą być spełnione jednocześnie trzy warunki: dopuszczalnaprędkość na jezdni wynosi ponad 50 km/h, chodnik ma co najmniej 2 metry szerokości inie ma obok pasa dla rowerów. Można też wjechać na chodnik, gdy jedzie się z dzieckiem lub panują trudne warunki atmosferyczne.

Ustawodawca nie przewidział jednak, co robić w sytuacji, gdy większość samochodów  porusza się po ulicach z prędkością znacznie większą niż dopuszczalna.

 

Wrocławski rynek
fot.j.kaliszuk

W 2014 roku na rozwój infrastruktury rowerowej przewidziano z budżetu miasta 9,2 miliona złotych, czyli ok. 2 proc.wszystkich pieniędzy.

 

– Daje to widoczny postęp, ale żeby szybko zbudować spójny system tras  potrzebaok. 8–10 milionów rocznie. Inaczej połączenie dróg rowerowych w przejezdną całość może potrwać nawet półtorej dekady –przewiduje CezaryGrochowski, prezes Wrocławskiej Inicjatywy Rowerowej.

Polityka rowerowa powinna być  też skoordynowana ze wszystkimi jednostkami gminnymi i samorządowymi.

– Nigdy dotychczas nie patrzyliśmy na wrocławski system rowerowy jako na coś, co ma być spójne z otoczeniem Wrocławia, czyli z obszarem sąsiadujących gmin. Nie wychodziliśmy w planach z wyprowadzeniem ruchu poza Wrocław  – przyznał na ostatnim Kongresie Rozwoju Ruchu Rowerowego Zbigniew Komar z Departamentu Infrastruktury i Gospodarki Urzędu Miejskiego.

Działaczom organizacji rowerowych brakuje również spotkań z prezydentem miasta, na których wspólnie można by określić plan działania. Zapraszany jest na wszystkie rowerowe wydarzenia, ale od wielu lat nie przychodzi.

 

Transport w mieście powinien być zrównoważony, a ulice dostosowane do wszystkich środków transportu: samochodów, rowerów, tramwajów, autobusów oraz pieszych.

 

Tymczasem polskie przepisy wymuszają budowę zbyt szerokich pasów dla samochodów, co prowokuje kierowców do zbyt szybkiej jazdy w mieście i jednocześnie sprawia, że brakuje miejsca na pas rowerowy. Podobnie przy przejściach dla pieszych, gdzie  brakuje przejazdów dla rowerzystów. W nowoczesnych miastach Europy zmniejsza się przejścia i wprowadza obok również przejazdy dla rowerów. W Polsce utrudnia to praktyka budowania zbyt szerokich przejść, niezależnie od typu ulicy.

– Widać, że we Wrocławiu jest coraz lepiej, ale jeszcze daleko do stanu, gdzie mogę wsiąść na rower i bezpiecznie bez nerwów dojechać do celu. Zawsze muszę stawiać czoło niezadowoleniu współczestników ruchu – dodaje Katarzyna Kociołek.

 

Co możemy zrobić sami?

 

Już we wrześniu będzie szansazagłosowaniaw budżecie obywatelskim miasta na rozwiązania dotyczące rowerów:.

–Wbrew pozorom jako społeczeństwo mamy duży wpływ, na to co się dzieje, tylko musimy cierpliwie i konsekwetnie przekonywać do idei rowerowego miasta – podkreśla Cezary Grochowski.Niektórzy urzędnicysami przyznają, że presja ze strony obywateli jest potrzebna i motywuje.

Pierwszy Kongres Rozwoju Ruchu Rowerowego we Wrocławiupokazał, że organizacje rowerowe chcą  wymieniać się doświadczeniami oraz informacjami o sposobach prowadzenia polityki rowerowej w swoich miastach.  Wraz z wiosną będzie takichtematycznych imprez coraz więcej.11 maja odbędzie się Dzień Rowerzysty „Bike Day”, 6 czerwca rozpocznie się  Festiwal Filmów Rowerowych „BikeDays”, 8 czerwca natomiast czeka nas największa impreza rowerowa, Wrocławskie Święto Rowerzysty, będąca częścią ogólnopolskiej akcji:Święto Cykliczne, www.rowerowy.wroclaw.pl/swieto.

I jeszcze jedna dobra wiadomość dla rowerzystów: od czerwca wchodzi w życie ustawa o zmianach prawa wodnego, która pozwala budować drogi rowerowe na wałach przeciwpowodziowych i wzdłuż wałów. Nie będzie więc już więcej kar dla osób poruszających się rowerem po wałach.

2 Komentarze

  1. Dziękuję Panu za zwrócenie uwagi. Uzyskałam wcześniej taką informację o kwocie przeznaczonej na rowery z Urzędu Miasta. Sprawdziłam ją jeszcze raz i dokładnie przeznaczono 2,62% z budżetu Miasta, a kwota dokładna przeznaczona na rowery to 9,2 mln.

  2. „W 2014 roku na rozwój infrastruktury rowerowej przewidziano z budżetu miasta 3,6 miliona złotych, czyli ok. 2 proc.wszystkich pieniędzy.”
    Budżet miasta to mniej więcej 3.5 miliarda złotych. Policzcie jeszcze raz i poprawcie…

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*