ŚMIECI NA WAGĘ ZŁOTA

Nowe ceny wywozu odpadów mogły wywołać  szok u wrocławian. Stawka wzrosła z 26,50 od osoby do 41,24 zł. Decyzja o koniecznych podwyżkach została podjęta na grudniowej sesji Rady Miejskiej Wrocławia, a powodem jej podjęcia była polityka cenowa firm świadczących tę usługę, czyli drastyczna podwyżka. Można powiedzieć, że miasto zostało postawione pod ścianą.

Usługę wywozu Miasto Wrocław zamawia na wolnym rynku, a w złożonych ofertach firmy wyceniły cenę odbioru odpadów na ponad dwukrotnie wyższą, niż poprzednio. Przyjmując zaproponowane kwoty zmuszeni jesteśmy zmienić cennik za wywóz śmieci, tak by system się bilansował. – mówi Jakub Mazur, wiceprezydent Wrocławia. –  Co ważne, zgodnie z przepisami, ani jedna złotówka nie zasili budżetu miejskiego, a całość ponoszonych przez wrocławian opłat przeznaczona będzie na system gospodarowania odpadami.  

Przypomnijmy, bo pisaliśmy o tym już we wrześniu, że w minionym roku miasto ogłosiło przetarg na wywóz odpadów w tym roku. Wpłynęły cztery oferty od czterech firm – po jednej ofercie na każdą z czterech stref, na które podzielone jest miasto – i okazało się po ich otwarciu, że koszty wywozu odpadów miałyby wzrosnąć aż o  117 procent i koszt wyniósłby 57,50 złotych, o 16 złotych więcej! To było nie do przyjęcia. Prezydent Sutryk unieważnił ten przetarg i ogłoszono drugi, już nie, jak dotychczas, na trzy lata, ale na rok.

Przyjęta na grudniowej sesji Rady cena – 41,24 złote od osoby – jest maksymalną ceną dopuszczaną przez ustawę. Miejscy rachmistrze obliczyli, że przy zmniejszonym zakresie wywozu odpadów i zmienionym systemie naliczania powinno wystarczyć na zapłacenie faktur.

Ale właśnie otworzono oferty, które wpłynęły w drugim przetargu i okazało się, że są o ponad 100 milionów droższe od tych złożonych w lipcu 2022! Mimo zmniejszonego zakresu prac.

Jak na tę ofertę – czy też „propozycję nie do odrzucenia” – zareagują władze Wrocławia, dowiemy się najbliższych dniach (i poinformujemy naszych Czytelników w następny numerze gazety). Decyzja jest niesłychanie skomplikowana, dotyczy wszak kilkuset tysięcy mieszkańców i bez tego trudzących się, aby domowe bilanse jakoś uzgodnić z drastycznie wzrastającymi kosztami utrzymania, przede wszystkim cenami żywności i energii. Z drugiej strony zaś – nie ma możliwości tu i teraz, a nawet w perspektywie kilkunastu miesięcy, znalezienia innych możliwości wywozu odpadów.

Tu i teraz szuka się rozwiązań w systemie naliczania opłat. Wspomnieliśmy, że Rada na grudniowym posiedzeniu zdecydowała o zmianie tego systemu –  nie od metrów kwadratowych lokalu, ale od liczby w nim zameldowanych osób. Chodziło o takie zorganizowanie systemu, żeby mieszkańcy ponosząc opłaty nie czuli, że płacą więcej niż ich sąsiedzi, którym opłata przelicza się na metry kwadratowe.  

Dlatego zmieniamy system na prosty: każda osoba płacić będzie tyle samo. W myśl zasady, że to nie metry kwadratowe produkują odpady, a ludzie – wyjaśnia wiceprezydent Mazur.

Jednakże nietrudno zauważyć, że i taki system może wzbudzać kontrowersje. Przecież po zniesieniu obowiązku meldunkowego, trudno ustalić, ile osób zamieszkuje w lokalu. Tysiące mieszkań jest wynajmowanych studentom, firmom, rodzinom i ani spółdzielnie, ani wspólnoty nie mają żadnych prawnych czy fizycznych możliwości weryfikacji składanych deklaracji. Co grozi tym, że nawet ta drastyczna stawka pomnożona przez liczbę zadeklarowanych mieszkańców nie pokryje rzeczywistych kosztów wywozu odpadów. System taki spowoduje też, że uczciwi – właściciele i użytkownicy lokali, którzy zadeklarowali rzeczywistą liczbę mieszkańców – będą płacili za tych, którzy nieuczciwie zaniżyli liczbę osób zamieszkujących w lokalu. Dlaczego Rada nie wzięła pod uwagę testowanego w wielu miastach systemu powiązania opłat za wywóz śmieci z odczytami zużycia wody w lokalu na przykład?

Wiemy o tym i Rada Miejska długo nad zmianą systemu debatowała. Przyjęliśmy takie rozwiązanie, gdyż był to jedyny sposób, aby wpływy z opłat za lokale pokryły koszty wywozu odpadów – wyjaśnia radny Mirosław Lach, członek Wrocławskiej Rady Spółdzielców i pełnomocnik prezydenta do spraw kontaktów ze spółdzielniami mieszkaniowymi. – Takie wyliczenia przedstawił skarbnik miasta i trudno było w przymusowej sytuacji rozważać eksperymentalne rozwiązania. A przedstawione teraz żądania firm odbierających odpady stawiają nas w jeszcze bardziej dramatycznym położeniu. 

To prawda. Już teraz w trzyosobowej rodzinie sama opłata za wywóz śmieci wyniesie ponad 120 złotych miesięcznie! I staje się znaczącą kwotą w całości opłat za mieszkanie, już wielokrotnie nieraz przekraczającą odpis remontowy a zbliżającą się do miesięcznej opłaty eksploatacyjnej! Stąd też gorące dyskusje wśród zaniepokojonych spółdzielców – a na pewno i wspólnot mieszkaniowych – nie tylko o sprawiedliwym naliczaniu opłat, ale i o działaniach miasta na rzecz opanowania rosnących kosztów.

Wiemy o tym i staramy się pomóc najbardziej potrzebującym. Rodziny wielodzietne posiadające co najmniej troje dzieci, mogą skorzystać z 40% zwolnienia z opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi. Warunkiem skorzystania z ulgi jest złożenie odpowiedniego oświadczenia do Spółdzielni Mieszkaniowej/Zarządcy. Niezależnie od wsparcia dla rodzin wielodzietnych, osoby znajdujące się w trudnej sytuacji materialnej mogą otrzymać dodatek mieszkaniowy na pokrycie kosztów związanych z ponoszonymi opłatami za odpady komunalne. O taki dodatek można wystąpić do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej – mówi wiceprezydent Mazur.

Co oczywiście nie rozwiązuje zasadniczego problemu – cenowego dyktatu firm wywożących odpady. Władze miasta muszą znaleźć sposób na wyjście z tej szantażowej cenowej pułapki.

Tak się dzieje, jak nie ma konkurencji. A przecież nie ma, bo była jedna oferta na każdą strefę. Przewidywaliśmy w spółdzielniach, kiedy wchodziła w życie nowa ustawa o gospodarce odpadami komunalnymi, że tak będzie – mówi radny Lach. – Dlatego zamierzamy dokonać zmian w organizacji gospodarki odpadami. Trzeba miasto podzielić na 9, a może nawet 12 stref, będą mniejsze i wystartować do przetargu będą mogły mniejsze firmy, być może o skromniejszych oczekiwaniach zysku. Pojawi się konkurencja wymuszająca oszczędniejszą kalkulację kosztów. Ponadto władze miasta rozważają możliwość rozszerzenia działalności miejskiej spółki Ekosystem, która mogłaby obsługiwać 2 lub 3 sektory. Mówiliśmy też o organizacji, we współpracy z sąsiednimi gminami, własnej Regionalnej Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych. Przecież ceny przyjmowania odpadów przez RIPOK-i są znaczącym składnikiem kosztów wywozu.

Odpady komunalne to potężna bomba ekologiczna; pozbywanie się odpadów komunalnych to zmora wszystkich państw i miast: im zamożniejsza ich ludność, tym większa konsumpcja i lawinowo wzrastająca ilość odpadów. Wrocław jest miastem bogatym, każdy statystyczny mieszkaniec produkuje rocznie już ponad pół tony odpadów komunalnych (prawie 400 tys. ton rocznie) i pod tym względem nie odbiegamy od statystycznej średniej światowych metropolii. Odbiorem ich zajmują się firmy komercyjne – CHEMEKO-SYSTEM Sp. z o.o. , ENERIS Ekologiczne Centrum Utylizacji, Wrocławskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania ALBA S.A.  oraz – odpadami segregowanymi –  miejska spółka Ekostystem. I jakkolwiek władze miasta poradzą sobie z ich żądaniami cenowymi w tym roku i w przyszłości i jakiekolwiek znajdą się inne rozwiązania organizacyjne, jedno jest pewne – taniej nie będzie.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*