Trudna sztuka korespondencji

Na językach
/ autor:jk

 

„Kochana Mamciu! Proszę się nie gniewać, że tak długo nie pisałem, ale z pewnych względów nie mogłem – pisał do swej matki pewien młody człowiek; był wrzesień 1939 roku, a on, zmobilizowany, miał ledwie tyle czasu, by skreślić kilka słów na pocztowej karcie. –  Proszę mi napisać, co słychać w domu i jak się wszyscy czują. Kończąc ślę ucałowania rączek”.

Sięgam po te okruchy z prywatnych archiwów i cytuję fragmenty nie bez przyczyny – tak jeszcze kilkadziesiąt lat temu układano listy.

A nie był to przecież szczyt epistolograficznej sztuki. Mówię: sztuki, bo – rozwijana przez wieki – wykształciła swe własne reguły i stylistyczne wzorce. Liczył się jasny, klarowny tok frazy, kunszt słowa, bogactwo retorycznych figur. I stosowność.  Jak komponować  listy, uczyły podręczniki, tak zwane listowniki, już od średniowiecza.

Ale to stare dzieje. Sztuka pisania listów zanika, bo listów tradycyjnych niemal nikt już nie pisze. Zastąpiły je nowe formy komunikacji, czyli e-maile: krótkie, elektroniczne wiadomości tekstowe. Oficjalne, nieoficjalne, kierowane do jednego lub kilku adresatów, o niewykształconych jeszcze, jak to się mówi uczenie, cechach gatunkowych, z definicji ulotne, różnorodne w formie (bo mogą być przecież i podaniem o pracę, i urzędowym powiadomieniem, i koleżeńską prośbą, i zwykłą reklamową ulotką) – sprawiają kłopot i budzą spory. Najgłośniejszy chyba, a dotyczący językowej etykiety, wywołał kiedyś Michał Rusinek, literaturoznawca, wykładowca, pisarz, były sekretarz Wisławy Szymborskiej, ogłaszając, że nie będzie odpowiadał na e-maile od studentów, zaczynające się od zwrotu „Witam”.

Faktycznie, zwrot to nie najszczęśliwszy, a w oficjalnej komunikacji  po prostu niestosowny. Jego przeciwnicy (na ogół starszej generacji) przypominają, że tak może co najwyżej zwrócić się do gości witający ich w progu gospodarz. Mirosław Bańko w swoim „Słowniku wyrazów trudnych i kłopotliwych” jeszcze bardziej obrazowo rzecz wyłuszcza: „Formalnie rzecz biorąc, paralelne do Witam byłoby Żegnam, ale zwrot ten, wypowiedziany z odpowiednią intonacją, może być równie dotkliwy jak grubiańskie Wynocha!”.

Tak więc ani „Witam”, ani „Żegnam”, ani nawet „Pozdrawiam” – w oficjalnej korespondencji – a wyłącznie „Szanowna Pani/Panie” i „Z wyrazami szacunku” lub „Łączę wyrazy szacunku”, zwłaszcza gdy  zwracamy się do osób nieznajomych, starszych od nas, przełożonych.

Zasady jednak sobie, życie sobie. Na głowę Michała Rusinka posypały się gromy, oskarżenia o drobiazgowe drobnomieszczaństwo i arogancję, a na  Facebooku powstał nawet specjalny prześmiewczy profil „Witam Szanownego Pana Michała Rusinka”.

„Witam” nie zniknie z nagłówków. Młodzi ludzie cenią je za neutralność i uniwersalność, czyli wszystko to, czego ich zdaniem „Szanownej Pani/Panu” brakuje. Niektórzy wprost twierdzą, że zwrot ten jest zbyt ceremonialny, formalistyczny, staroświecki i nie pasuje do świata wirtualnej komunikacji. Może więc niedługo, kto wie, i on przeminie. Jak dinozaury. I  jak ucałowania rączek.

O Joanna Kaliszuk 147 artykułów
Joanna Kaliszuk jest dziennikarką, redaktorką naczelną Gazety Południowej.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*