Bunt Semaforów

Większość wrocławian, bo aż 68 procent dorosłych mieszkańców, kocha swego prezydenta ponad życie i gotowa jest pójść za nim nawet w ogień, a na pewno głosować na niego w najbliższych wyborach samorządowych. Rzecz jednak w tym, że miłościwie nam panujący uważa, że jego rozliczne talenta marnują się w naszym mieście i przebąkuje coś o kandydowaniu na prezydenta wszystkich Polaków. Czy po panowaniu Lecha II zwanego Krótkim, przejdziemy pod władanie Rafała I Długiego, czas pokaże.

– Platforma Obywatelska nie zamierza bezczynnie przyglądać się poczynaniom Rafała Dutkiewicza, bo może on stać się poważnym kontrkandydatem dla Donalda Złotoustego – twierdzi politolog z Krzyków. – Już teraz z jej Komitetu Centralnego przyszło polecenie dla członków – semaforów, aby wzniecili rokosz. Przypomnę, że wrocławska opinia publiczna tym kolejarskim określeniem nazwa rajców miejskich. Dlaczego? Bo do tej pory na każdą propozycję prezydenta lub jego dworu reagowali najpierw przyzwalającym podniesieniem łapki, a następnie burzliwymi oklaskami.

– No i posłuszne swemu KC semafory zaczęły zadawać prezydentowi pytania, które jeszcze miesiąc temu przez gardło by im nie przechodziły, a jedna z komisji doszła nawet do wniosku, że jest jednak rewizyjna, a nie wazeliniarska – kontynuuje politolog i przytacza następujące przykłady pytań.
– Czy prezydent pojechał do Katowic na otwarcie portalu internetowego Stowarzyszenia Śląsk XXI w godzinach pracy, bo od dłuższego czasu widać, że prezydenta we Wrocławiu nie ma, a na sesjach bywa po kilka minut.
– Ile wydał pieniędzy z magistrackiej karty kredytowej i na co?
– Dlaczego do Paryża, Rzymu, Katowic, Wiednia, Madrytu czy Kijowa można lecieć z wielu polskich lotnisk, ale nie z Wrocławia?
– Czy ośrodek „Pamięć i Przyszłość” to zaplecze polityczne dla Stowarzyszenia Dolny Śląsk XXI, a jeżeli tak, to dlaczego od nowego roku miasto ma płacić 5,5 miliona złotych za jego działalność?

Prezydent ustami swego sekretarza miasta odpowiedział krótko i na temat. Po pierwsze, na czas wyjazdów partyjnych bierze urlop. Po drugie, w ubiegłym roku wydał z karty 82 tysiące złotych, w tym 20 tysięcy poszło na kolacje i prezenty dla ambasadorów krajów, które miały głosować na Wrocław jako główną siedzibę Europejskiego Instytutu Technologicznego. To, że obdarowani i nakarmieni nie głosowali tak jak trzeba, to już sprawa dla CBA. Po trzecie, w ubiegłym roku prezydent był wprawdzie 102  razy w delegacji, ale w pozostałym czasie odbył 3189 spotkań z mieszkańcami. Oznacza to, że codziennie, nawet w niedzielę i święta odbywał 12 spotkań z mieszkańcami naszego miasta.

– Obawiam się, że tymi wyjaśnieniami gęby zbuntowanym semaforom nie zamknie – prorokuje były działacz partyjny z Hub. – Jak Komitet Centralny PO otworzył zlecenie na Dutkiewicza, to nie ma zlituj się. A jest się do czego doczepić. Ot, na przykład chaos komunikacyjny w mieście, wywołany brakiem koordynacji robót remontowych, brak budownictwa socjalnego, czy też wiosenno-letnia fontanna przy Hali Ludowej, warta grubo ponad 20 milionów złotych. Na dodatek prasa się jakby powoli od niego odwraca i dlatego felietonista „Gazety Wyborczej” może pisać tak:
„Pamiętacie Państwo Rafała Dutkiewicza? Taki wysoki, krótko ostrzyżony. Wybraliśmy go sobie kiedyś na prezydenta Wrocławia, żeby dopilnował budowy obwodnicy Wrocławia i pary mostów, zadbał o remonty dróg i kanalizacji peryferyjnych dzielnic (fontannę przy Hali Ludowej sam wymyślił). Teraz możemy przeczytać, że pan Rafał manifestował w Warszawie, nauczał w Katowicach, wygłosił kazanie w Krakowie. Chodzi mu o to, żeby lepiej było w całej Polsce. „Pukanie od spodu” dobrze pana prezydenta rozumie. Trudno żyć w rozkopanym mieście bez obwodnicy, kanalizacji i porządnej komunikacji. Nawet, okazuje się, wodotrysk będzie dopiero w przyszłym roku. Po prostu wszystkiego się odechciewa”.