Kurierzy rowerowi do zadań specjalnych

fot. Paweł Banaszkiewicz
fot. Paweł Banaszkiewicz

Spotykamy ich we Wrocławiu coraz częściej, jak mijają nas na ulicy na dwóch kółkach albo pukają do drzwi z pilną przesyłką. Kurier rowerowy to często coś więcej niż praca. To styl życia – wybór tych, którzy lubią stale być w ruchu, cenią sobie wolność i są przekonani, że samochód nie jest niezbędny. Na co dzień przecież udowadniają, że bez niego też można wiele załatwić i dotrzeć na czas.

Wyobraź sobie sytuację, że posprzeczałaś się rano z mężem, a on zapomniał z tego powodu śniadania do pracy. Po chwili żałujesz, że tak się stało, nie masz jednak samochodu. Dzwonisz więc po kuriera rowerowego, który dostarcza mężowi śniadanie wraz z przeprosinami, zanim jeszcze ten wsiądzie do pociągu. Tak właśnie zrobiła pewna wrocławianka. Inna sytuacja – lecisz do Amsterdamu. Kiedy już jesteś na miejscu, uświadamiasz sobie, że zostawiłeś laptopa na lotnisku. Kurier rowerowy przyjeżdża, znajduje zgubę i nadaje przesyłkę na wskazany przez ciebie adres.  Możesz też mieszkać w Warszawie, ale mieć babcię we Wrocławiu, której trzeba podłączyć w domu jakiś kabelek. Tu również z pomocą śpieszy kurier jednośladem. Czasem trzeba przewieźć wycisk protezy stomatologicznej do protetyka albo pilnie dostarczyć dokumenty do urzędu, kiedy nie masz na to czasu. To tylko niektóre z wyzwań, jakie zdarzało się podejmować Wrocławskim Kurierom Rowerowym. Od tradycyjnych kurierów, realizujących zamówienia ze sklepów internetowych, odróżnia ich to, że można im zlecić niestandardowe zadania. Różnią się też tym, że poruszają się na dwóch kółkach, nie emitują spalin, jak nikt znają rozkład miejskich tras rowerowych, mogą omijać korki. Dzięki specjalnym rowerom transportowym mogą zabrać też większe przesyłki i są w stanie zrobić to naprawdę szybko.

Maciej Tucholski od 2007 roku załatwia sprawy wrocławian jeżdżąc na rowerze.  To on, razem z Pawłem Puławskim, powołał do życia firmę Wrocławscy Kurierzy Rowerowi. Wcześniej przez kilka lat byłem jednym z  kilku tysięcy kurierów rowerowych w Londynie, który przeżywał wówczas złote lata kurierki – wspomina Maciej.  – Tam nie wystarczyło po prostu jeździć na rowerze – trzeba było coś potrafić, znać miasto, porozumiewać się z ludźmi i podejmować różne wyzwania. Z tym bagażem wróciłem do Wrocławia, gdzie rowerzystów do zadań specjalnych można było policzyć na palcach jednej ręki. Jeżdżąc po mieście spotkałem Pawła Puławskiego i od razu wiedziałem, że to ktoś, kto czuje styl kurierski. Razem powołaliśmy do życia Wrocławskich Kurierów Rowerowych. Początki polegały na poszukiwaniu klientów. Chodziliśmy po wrocławskich biurowcach od drzwi do drzwi przedstawiając swoją ofertę i zdobywając pierwsze zlecenia. Dziś obsługujemy ponad 1000 wrocławskich firm i instytucji. 

Filozofia jazdy po mieście

Nikt tak dobrze nie orientuje się w tajnikach miejskiego ruchu, jak właśnie kurierzy rowerowi. Codziennie doświadczają na własnej skórze jego plusów i minusów.  – Dopiero jeżdżąc codziennie po kilka godzin na rowerze, jesteś w stanie odczuć,  jak uciążliwe jest niestosowanie się  uczestników ruchu – kierowców, pieszych, ale też rowerzystów, do pewnych przyjętych reguł – mówi Maciej.  – Największym zagrożeniem związanym z naszą pracą jest brawura, zniecierpliwienie i złość kierowców. Jak jeździsz na rowerze, możesz to dotkliwie odczuć.  Nas te codzienne doświadczenia mocno edukują, zyskujemy coś w rodzaju komunikacyjnej świadomości. Rzadko jeździmy autem nawet po godzinach. Ja sam, jeśli czasem korzystam z samochodu, nigdy nie jeżdżę po mieście szybciej niż 50 km/h.  Oczywiście ściągam gromy na swoją głowę ze strony zniecierpliwionych kierowców. Wrocław jednak idzie w dobrą stronę. Coraz więcej osób przesiada się na rowery. Samochód przestaje być symbolem luksusu i statusu społecznego. Mój rower kosztował więcej niż moje auto. Warto dla bezpieczeństwa mieć oczy dookoła głowy, ale dzięki rozbudowie infrastruktury można teraz w miarę komfortowo i bezpiecznie dojechać wszędzie na dwóch kółkach. Moja żona na rowerze cargo jeździ z trójką dzieci. Jeśli chodzi o deszcz lub śnieg to dzisiaj dostępne są specjalistyczne ubrania i nie ma złej pogody na rower – jeździć można przez cały rok. Najważniejsze jednak to pokora i szacunek dla innych użytkowników ruchu. Musimy wszyscy na siebie nawzajem uważać – kierowcy, piesi i rowerzyści – przekonuje.

Rowery cargo pozwalają kurierom przewozić coraz większe paczki. Maciej Tucholski wspomina, jak właśnie przy pomocy takiego pojazdu dostarczyli 80 kg książek z biblioteki we Wrocławiu do biblioteki w Oleśnicy, traktując to jednocześnie jako krajoznawczą wycieczkę. W dzień, w którym rozmawiamy, przewozili 100 kg kawy z lokalnej palarni. Najczęściej jednak kursują po mieście z dokumentami przekazywanymi przez korporacje. Dlatego pandemia jest trudniejszym czasem, bo wiele firm przeszło na pracę zdalną.  Za to w grudniu była hossa, gdy korporacje obdarowywały swoich pozamykanych w domach pracowników prezentami świątecznymi. Choć nie zawsze jest łatwo, kurierzy rowerowi cenią sobie swoją pracę. – Dzięki niej zachowujemy kondycję fizyczną i mamy wolność zawodową – mówi Maciej. – Zlecenie oczywiście trzeba wykonać, ale trasę można obrać samemu, spotkać kogoś po drodze, coś ciekawego przeżyć. Kiedyś na przykład trafiłem na papugę otoczoną wronami, które chciały ją zadziobać. Znalazłem karton, wyłożyłem bluzą i przewiozłem papugę do weterynarza. Mam takie poczucie, że, nie siedząc za biurkiem, możemy nieść w świat więcej dobrych uczynków – dodaje. 

Ciepły obiad na czas

    Dzisiaj w mieście mamy już nie tylko Wrocławskich Kurierów Rowerowych, ale też całą flotę kurierów dowożących mieszkańcom ciepłe posiłki z lokalnych restauracji. Są to głównie pracownicy Pyszne.pl, rozpoznawani po charakterystycznych pomarańczowych kurtkach i plecakach. Już 10% zamówień składanych przez ten portal dostarczanych jest na rowerach. Wrocław był drugim po Warszawie miastem, gdzie pojawili się kurierzy Pyszne.pl. Poruszają się oni na specjalnie zaprojektowanych w Holandii rowerach i skuterach elektrycznych, wydawanych im na czas zmiany z bazy rowerowej. Niektórzy z nich korzystają z własnych pojazdów. To zależy od strefy miasta, w której pracują i ich preferencji. Kurierzy Pyszne.pl mają elastyczny grafik i też pracują przez cały rok. Od pracodawcy otrzymują specjalne kurtki, spodnie i czapki, a flota wyposażona jest w opony zimowe. W przerwach kurierzy zjeżdżają się do bazy, żeby się ogrzać, wypić coś ciepłego i porozmawiać ze współpracownikami. Tak pracuje m.in. Kuba Zygarlicki.  –Od zawsze kochałem jazdę na rowerze, to do dzisiaj moja wielka pasja – mówi. – Praca kuriera rowerowego to moja pierwsza poważna praca w życiu. Zanim ją zacząłem, musiałem przejść szkolenie bezpośrednio na mieście, gdzie nasz szkoleniowiec,  tak zwany kapitan kurierów, uczył nas, jak prawidłowo dostarczać zamówienia do naszych klientów. Jednocześnie cały czas studiuję. Mam możliwość dostosowywania godzin pracy do swoich chęci oraz możliwości. Standardowy dzień zaczynamy od przyjścia do bazy rowerowej – HUBu, gdzie pobieramy rower, plecak i przebieramy się. Potem oczekujemy na pierwsze zlecenia w aplikacji i wyruszamy na miasto. W tej pracy każdy dzień jest inny, daje nam inne doświadczenia i dostarcza wielu wrażeń.  Tym, co będę najlepiej wspominał, jest atmosfera w pracy. 

Bez względu na to, czy przewożą dokumenty, ratują mieszkańców w opałach czy dostarczają posiłki, kurierzy rowerowi promują zdrowy tryb życia. I przekonują, że wiele można załatwić, mający do dyspozycji dwa kółka i trochę pasji.  

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*