Nowy gospodarz kortów na południu

fot. BO
fot. BO

Długoletni spór pomiędzy Krzyckim Klubem Tenisowym a miastem zakończył się usunięciem KKT z terenu przy ul. Pułtuskiej. Miasto, postępując radykalnie, nie oglądało się na zasługi i historię stowarzyszenia. Korty powierzyło spółce gminnej, która zamierza je wyremontować. Pomimo uspokajających obietnic prezes klubu obawia się o ich przyszłość.

Na kortach tenisowych przy ul. Pułtuskiej piłka w grze, ale lada chwila zrobi się za zimno. Tenisiści będą musieli przenieść się gdzieś indziej, ponieważ przy Pułtuskiej nikt nie rozstawi im balonów na sezon zimowy.  Nowy zarządca obiektu, Wrocławskie Centrum Treningowe Spartan, ma inne plany na nadchodzące miesiące. – Korty będą zamknięte, natomiast teren pozostanie otwarty, bo będą prowadzone prace porządkowe i konserwacyjne. Na ten czas postawiony został balon przy sąsiadujących kortach przy ulicy Spiskiej [2 km dalej – przyp. red.] – zaprasza Maciej Moczko, kierownik działu marketingu WTC Spartan.  WTC Spartan to spółka gminna, która zarządza kilkoma obiektami sportowymi w mieście, w tym halą Orbita, kąpieliskami, lodowiskami i kortami tenisowymi.

Po przejęciu kortów latem przez Młodzieżowe Centrum Sportu, które następnie oddało je pod opiekę WTC Spartan, pojawiły się spekulacje dotyczące przyszłości obiektu. Obawiano się, że miasto sprzeda działki pod mieszkania lub hotel, ale te pogłoski zostały stanowczo zdementowane. Miasto obiecało, że obiekt nadal będzie pełnił funkcje sportową i wypoczynkową. – Pracujemy nad koncepcją rozbudowy i modernizacji kortów i ich nawierzchni. Przygotowujemy materiały dla projektanta. Są opracowywane plany postawienia hali przykrywającej cztery korty – informuje Maciej Moczko.

O opinię zapytano mieszkańców, którzy przedstawili swoje propozycje i pomysły. W konsultacjach wzięli udział także radni osiedla Borek. Mieszkańcy wskazywali na znaczący walor przyrodniczy terenu – korty są położone w otulinie drzew i innych roślin. W wielu wypowiedziach pojawiły się postulaty zachowania i ochrony istniejącej zieleni. Jednym z pomysłów jest połączenie terenu z sąsiednim parkiem Południowym. W kwestii typowo sportowej mieszkańcy chcą pozostawienia lub zwiększenia liczby kortów otwartych, modernizacji krytych, budowy nowoczesnej hali z otwieranymi bokami oraz remontu ogólnodostępnej ścianki do gry w tenisa, która dziś wygląda bardzo ponuro i ledwo nadaje się do użytku. Przylegająca do niej nawierzchnia jest krzywa, popękana i dziurawa.

Wiele osób chce, aby przy Pułtuskiej szkolono młodych adeptów tenisa, tak jak działo się latami. Mieszkańcy uważają, że stowarzyszenia i kluby powinny korzystać z kortów na preferencyjnych warunkach. Ich życzeniem jest również restauracja i kawiarnia.

Ze względu na wysokie walory historyczne, artystyczne i przyrodnicze cały obszar wpisany jest do rejestru zabytków Wrocławia, dlatego pożądane zmiany będą omawiane z konserwatorem. Nikt nie ma wątpliwości, że kortom przyda się modernizacja i bardziej elegancka oprawa.

Za zaniedbanie i bród

Tenis to wszak sport elegancki. Niestety zmiana gospodarza przy ul. Pułtuskiej przebiegła w nieeleganckiej atmosferze sporu. Można powiedzieć, że dokonało się wrogie przejęcie, ponieważ Krzycki Klub Tenisowy został zwyczajnie z domu wygoniony na mocy wypowiedzenia umowy dzierżawy. Powody zostały podane na piśmie z dnia 15 marca, podpisanym przez dyrektora MCS, Wojciecha Gęstwę: „kontrola wykazała, że teren nie jest utrzymywany w czystości, zalega gruz, stare palety, plastikowe worki i pozostałości reklam na ogrodzeniu.” Wśród zarzutów jest także zaniedbanie drzew. MCS wezwał gospodarza do zrobienia porządku, co – według pisma – nastąpiło dopiero po ponownej kontroli i ponagleniu, a do tego tylko częściowo.

W odpowiedzi na klubowej stronie pojawił się apel o pomoc w ratowaniu KKT. „Powody podane w tym piśmie są kuriozalne i nie do zaakceptowania, jednak arogancja urzędnicza nie zna granic. Wygląda na to, że z powodu torebki foliowej leżącej na trawniku pan Gęstwa chce zlikwidować najlepszy klub tenisowy na Dolnym Śląsku i jeden z najlepszych klubów tenisowych w Polsce!! Nie możemy mu na to pozwolić!”

Eksmisji nie udało się zatrzymać, a prezes prowadzi teraz klub z domu. Wcześniej zwolnił wszystkich pracowników i ograniczył koszty do minimum. Klub nie zarabia obecnie ani złotówki. Głównym źródłem jego dochodów był wynajem kortów (zawodnicy trenowali i grali za darmo w ramach członkostwa). – Miasto nie zaproponowało nam obiektu zastępczego, a nas nie stać na kupno drogiego gruntu pod budowę kortów. Po prostu nas wyrzucili. Nikogo nie obchodził los zawodników i trenerów – opowiada prezes Tomasz Śmiechowicz. – Zamiast pomóc, wyrzucili. Powód może być tylko jeden – są inne plany przeznaczenia tego terenu. Na początku będzie sport, a potem się okaże, jakie są prawdziwe intencje miasta – przewiduje.

Po fakcie jasne jest, że zmiana gospodarza była tylko kwestią czasu. Pomiędzy stronami iskrzyło od wielu lat. – Próba wyrzucenia nas z Pułtuskiej miała miejsce już w 2014 roku, ale ostatecznie zostaliśmy po burzy medialnej – wspomina Tomasz Śmiechowicz. – Przez kilka następnych lat gospodarowaliśmy obiektem bez umowy, z absurdalnym zakazem inwestowania, który dla dobra sprawy łamaliśmy, bo niektóre prace, takie jak wymiana ogrodzenia, nie mogły czekać. Ale nie mogliśmy wybudować hali tenisowej i przeprowadzać większych inwestycji. W 2020 roku zmuszono nas do podpisania niekorzystnej umowy, z trzymiesięcznym terminem wypowiedzenia i z podniesionym trzykrotnie czynszem. I tak zrobiliśmy dużo, zdobyliśmy siedem tytułów mistrza lub wicemistrza Polski, a zrobilibyśmy jeszcze więcej, ale miasto nigdy nie było gotowe do współpracy z namiW końcu wywalili nas pod byle pretekstem – narzeka prezes.   

Miasto argumentuje, że umowa została wypowiedziana ze względu na zauważone zaniedbania, o których klub był regularnie informowany. – W zaistniałej sytuacji podjęto decyzję, że jedynie wypowiedzenie dotychczasowej umowy pozwoli zadbać w jak najlepszym stopniu o należyty stan doskonale położonego, historycznego obiektu, jakim są korty przy ul. Pułtuskiej – wyjaśnia Wojciech Kerber z urzędu miasta.

Najstarszy we Wrocławiu

Krzycki Klub Tenisowy nie przestanie istnieć formalnie, przynajmniej na razie. Oszczędności pozwolą na przetrwanie dwóch, może trzech lat. Jeżeli później będzie musiał zostać zlikwidowany, wielu osobom związanych z tenisem będzie jeszcze bardziej przykro. KKT to przecież najstarszy klub tenisowy we Wrocławiu. Powstał w roku 1976 jako stowarzyszenie założone na fundamentach klubu tenisowego, którego historia sięga ostatniej dekady XIX wieku.

Klub ma na koncie wiele tytułów i pucharów z ogólnopolskich zawodów. Dużymi osiągnieciami może pochwalić się nawet teraz. Z wrześniowego turnieju w Gdańsku drużyna kadetek przywiozła wicemistrzostwo Polski. Na rozgrywanych tydzień później drużynowych mistrzostwach Polski juniorów drużyna chłopców zajęła 4. miejsce. W przeszłości kilku zawodników klubu wyrosło na tenisistów klasy światowej. Wychowankiem KKT jest Hubert Hurkacz. Przy ul. Pułtuskiej od dziecka do wieku seniorskiego trenowali Łukasz Kubot i Michał Przysiężny, a także odnosząca mniejsze sukcesy, ale także obdarzona talentem, Marta Leśniak.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*