Patriotyzm

Generał Anders mówił o Powstaniu Warszawskim, że to była zbrodnia. Dla niemiłościwie nam dzisiaj rządzących Braci taka opinia o Powstaniu to dowód braku uczuć patriotycznych. Czyli Władysław Anders patriotą polskim nie był a wraz z nim nie było patriotami wielu, wielu innych generałów pułkowników, polityków oraz publicystów, którzy decyzję o Powstaniu uważali za wielki błąd.

Albo się myśli tak, jak myślą Bracia, ma takie same poglądy w każdej sprawie – albo się stoi tam, gdzie stało ZOMO, jest się układzie broniącym korupcji i nie jest się patriotą.

Tymczasem rządzenie – od kierowania działem w urzędzie miejskim począwszy na kierowaniu rządem skończywszy – polega na organizowaniu pracy, na słuchaniu opinii i współpracy z różnymi (różnymi!) ludźmi. Skłócając wszystkich ze wszystkimi można rządzić, ale zbudować niczego nie można. Poza silną władzą. Ale konsekwencje takiego postępowania są smutne: dewastacja więzi społecznych, osłabienie wzajemnego zaufania i gotowości do współpracy w społeczeństwie. A te akurat społeczne wartości, niezbędne dla funkcjonowania państwa i społeczeństwa, powinny być wzmacniane u Polaków, bo nigdy nie były naszą najmocniejszą stroną…

Można by sadzić, że dzieje się tak przypadkiem. Że władza burzy tę społeczną tkankę w walce o pryncypialne społeczne cele. I byłbym był skłonny tak myśleć, gdybym znał takie pryncypialne cele władzy, gdyby była walka o przepchnięcie ustaw mieszkaniowych, reorganizujących służbę zdrowia, podatki, szkolnictwo, ochronę środowiska, powstrzymujących emigracje młodych. Ale czegoś takiego nie ma: władza zajmuje się tylko i wyłącznie umacnianiem władzy reformując i tworząc nowe formacje policyjne i śledcze, opanowując media i zamyślając o opanowaniu sądownictwa.

No i zajmując się dzieleniem Polaków na lepszych i gorszych patriotów.

Otóż patriotyzm – jak poglądy religijne czy gust muzyczny – jest kwestią indywidualnych postaw i osądów. Jeśli uważam, że doprowadzenie do zagłady miasta i śmierci blisko 200 tysięcy cywilów było błędem (chociaż 1 sierpnia 1944, być może, już błędem nie do uniknięcia) to wcale nie znaczy, że jestem gorszym patriotą od Jarosława Kaczyńskiego, który tę masakrę czci i świętuje. Po prostu się różnimy w ocenach i niech każdy ma prawo do swojej. Jeśli ja uważam, że naród powinien być dumny (i czerpać patriotyczne uniesienie) z tego, że tworzy znane za jego granicami dobra materialne i kulturalne, że jest wykształcony i zorganizowany, że jego młodzież ma mieszkanie i pracę we własnym kraju, to wcale nie znaczy, że jestem gorszym Polakiem i mniejszym patriotą od Lecha Kaczyńskiego, który za miarę patriotyzmu uznaje wielbienie kolejnych przegranych powstań narodowych, tropienie dzisiaj agentów i zajmowanie się międzynarodowymi antypolskimi spiskami.

Być może wybory będą rzeczywiście plebiscytem: rozsądek, kompromis i wizja przyszłości przeciw nienawistnej i masochistycznej koncepcji zamykania się w przeszłości i nienawiści. Plebiscyt koncepcji patriotyzmu…

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*