Pociąg do Świebodzkiego

Miał być sklepem i biurowcem, ale został targowiskiem, makietą kolejową, halą gastronomiczną, hostelem i sceną teatralną. Pierwotnie był jednak powołany do innej roli i przez długie lata wywiązywał się z niej świetnie. Ta rola ma mu zostać przywrócona.

Breslau, rok 1842. Na Przedmieściu Świdnickim zaczyna działać drugi dworzec kolejowy w mieście – Freiburger Bahnhof o stylistyce klasycystycznej. Pociągi kończyły na nim bieg i wyjeżdżały tylko w jednym kierunku. Po dwudziestu latach zdecydowano o jego przebudowie. Autorem nowego projektu był m.in. ówczesny architekt i dyrektor lokalnej Akademii Sztuk Pięknych (Karl Lüdecke). Budynek stał się bardziej okazały i symboliczny. Nad wejściem pojawiły się herby prowincji oraz rzeźbione alegorie Pomorza i Śląska, czyli regionów, które miała połączyć linia kolejowa rozpoczynająca się na Freiburger Bahnhof.

Na początku z dworca odjeżdżały tylko pociągi parowe. Parowozy wyruszały w kierunku Wałbrzycha i Jeleniej Góry. Pasażerów nie brakowało, mimo że w pociągach nie było ani prądu, ani toalet, a przejazd do Świebodzic trwał dwie godziny. Dla porównania: dziś podróż Kolejami Dolnośląskimi zajmuje około 50 minut. Ruch na dworcu raptem wstrzymał wybuch wojny w roku 1914. Pociągi pasażerskie ustąpiły miejsca towarowym. Powróciły tak naprawdę dopiero w latach 20.

Ważnym momentem w jego historii była elektryfikacja kolei do Jaworzyny Śląskiej. Dworzec stał się wtedy miejscem startu podróży w góry i zyskał przydomek „Górski”, ponieważ odjeżdżano z niego głównie w kierunku Karkonoszy, a także Zgorzelca, Legnicy i Ścinawy. O popularności kolei w owym czasie świadczy ponad milion sprzedanych biletów w roku 1924. Co ciekawe, prawie 100 lat temu pociąg do Jaworzyny, prowadzony przez nowoczesną lokomotywę niemiecką, osiągał średnią prędkość 108 km/h.

Tuż przed drugą wojną światową dworzec obsługiwał pasażerów podróżujących pomiędzy Wrocławiem a Jelenią Górą, Zgorzelcem, Berlinem, Karpaczem, Szklarską Porębą, Ścinawą i Głogowem. Można było z niego dojechać także na stację w Leśnicy i na Muchoborze.

Wojna i czasy powojenne

Rok 1945. Władze nazistowskie zmuszają mieszkańców do wyjazdu z Festung Breslau. Dworzec jest przepełniony, co chwilę wybucha panika. Na peronach tłoczyły się przede wszystkim matki z dziećmi. Nie każdej udało się wsiąść do pociągu. „Nie wiadomo dokładnie, ile osób przypłaciło dworcowe sceny życiem, ale jeden z kolejarzy wspominał po latach, że to, co wtedy zobaczył, nie mieściło mu się w głowie nawet po pięciu latach wojny” – czytamy na stronie Ośrodka Pamięć i Przyszłość słowa historyków: dr Joanny Hytrek-Hryciuk i prof. Grzegorza Hryciuka.

W następnym roku w kronikach filmowych pokazano ujęcia przedstawiające uśmiechnięte twarze niemieckich mieszkańców opuszczających Breslau. Z komentarzem lektora: „Nie szukamy zemsty. Niczego nam nie żal. Szczęśliwej drogi – żegnamy na zawsze!”

Dworzec pokazywał się także w produkcjach filmowych mających inny cel niż propagandowy. Widać go w „Lalce” Wojciecha Hasa i w serialu „Belfer”.

Po wojnie przeszedł remont i służył wrocławianom przez 46 lat. Ostatni regularnie kursujący pociąg odjechał z niego w 1991 roku.

Później budynek niszczał aż do roku 2016, kiedy został częściowo odświeżony. Renowacji poddano elewacje, okna, drzwi i zabytkowy zegar znajdujący się nad wejściem głównym.

Ze Świebodzkiego do Środy Śląskiej

Teraz wydaje się, że nastał dobry czas dla dworca Świebodzkiego, który ma dużą szansę na odzyskanie utraconej roli. Najnowsze plany władz państwowych i samorządowych zakładają reaktywację stacji i przywrócenie pociągów pasażerskich. Są pieniądze, których zawsze brakowało na realizację poprzednich pomysłów (o tym później). Będą przeznaczone na budowę nowego toru i elektryczną trakcję na trasie Wrocław Świebodzki – Wrocław Muchobór Wielki.

Pociągi z dworca Świebodzkiego odjeżdżałyby na zachód, w kierunku Legnicy, do Środy Śląskiej. Modernizacja infrastruktury kolejowej na tym odcinku pozwoli na uruchomienie nowych połączeń również na dwóch innych trasach: pomiędzy Wrocławiem a Wołowem oraz Wrocławiem a Jaworzyną Śląską.

Inwestycja może być zrealizowana, ponieważ dostała się do programu rządowego Kolej Plus. Dzięki temu zostanie dofinansowana, w lwiej części, pieniędzmi państwowymi. Mniejszą część dołożą samorządy. Władze naszego województwa zapowiedziały udział, ale zaznaczyły, że nie obędzie się bez wkładu samorządów lokalnych, np. powiatów czy gmin.

Prowadzimy ambitny i największy w skali kraju projekt przejmowania nieczynnych linii kolejowych, aby przywrócić na nich połączenia pasażerskie. Z myślą o Dolnoślązakach chcemy skomunikować jak najwięcej miejscowości w województwie, tak by każdy mieszkaniec Dolnego Śląska mógł swobodnie poruszać się po regionie koleją. Rządowy program Kolej Plus pomoże rozbudować kolejową mapę Dolnego Śląska i ułatwić mieszkańcom komunikację między miastami naszego województwa — przekonuje marszałek Cezary Przybylski.

W ramach programu rządowego dofinansowanie otrzymają także dwie inne inwestycje kolejowe z Dolnego Śląska. Pierwsza to rewaloryzacja linii na trasie Zgorzelec – Bogatynia, co umożliwi skomunikowanie Bogatyni z Wrocławiem. Druga to rewitalizacja odcinka Legnica – Złotoryja – Jerzmanice-Zdrój w celu włączenia powiatu złotoryjskiego i Złotoryi do sieci regionalnej.

Dofinansowane projekty, 34 w całym kraju, w tym 3 powyższe z Dolnego Śląska, mają być wykonane w przeciągu najbliższych sześciu lat.

Świebodzki częścią kolei aglomeracyjnej

Dzięki pomysłowi na połączenia ze Świebodzkiego do Środy Śląskiej dworzec prawdopodobnie doczeka się wreszcie remontu generalnego. Władze województwa mówią o budowie bazowej infrastruktury do uruchomienia wrocławskiej kolei metropolitalnej, nazywanej również koleją aglomeracyjną. Chodzi o to, by zachęcić wrocławian do przemieszczania się po mieście i regionie pociągami zamiast samochodami, a także o to, by Dolny Śląsk stał się bardziej atrakcyjny pod względem gospodarczym i turystycznym.

O reaktywacji Świebodzkiego, a zarazem uczynieniu go ponownie ważnym puntem komunikacyjnym, dyskutuje się od lat. Kolega-dziennikarz, z pociągiem do pociągów, przepytał przez kilka lat długi szereg pracowników, znawców, historyków i miłośników kolei. Widzieli oni Świebodzki przede wszystkim w roli dworca, ale nie tylko. Niektórzy proponowali by urządzić w nim muzeum transportu lub hotel, jednakże większość domagała się pociągów. Zastanawiano się, czy Świebodzki mógłby być główną stacją kolei aglomeracyjnej. Zdania były podzielone. Część osób wykluczała taką możliwość ze względu na zbyt małą liczbę torów i peronów oraz brak wjazdu od strony Oławy, Oleśnicy i Poznania.

Plany niezrealizowane

Wcześniejsza próba włączenia Świebodzkiego do sieci aglomeracyjnej miała miejsce w roku 2013. Nie powiodła się, ponieważ okazało się, że nie ma na to pieniędzy.

Wcześniej był pomysł, by dworzec zamienić w Centrum Świebodzkie ze stacją kolejową, sklepami, restauracjami, SPA i teatrem. Wokół zaplanowano biurowce. Budynki miały być połączone nadziemnymi korytarzami, pod którymi wyznaczono tory. Właściciel dworca, spółka PKP, przygotował teren, po czym zaczął szukać wykonawcy. Było kilku chętnych, ale ostatecznie pomysł spełzł na niczym.

W innych wizjach, a raczej marzeniach, pod budynkiem pojawiła się stacja metra. W bardziej prawdopodobnych scenariuszach pisano, że ze Świebodzkiego mogłyby kursować pociągi na wrocławskie lotnisko. Następnie znów wróciła propozycja adaptacji obiektu na biura, handel i usługi.

Na zakończenie przypomnijmy dużo wcześniejsze sugestie Maxa Berga, architekta wpływowego, który niedługo po pierwszej wojnie światowej chciał zbudować w pobliżu dworca dzielnicę wieżowców. Wespół z Richardem Konwiarzem, kolegą po fachu, wymyślił rozbiórkę istniejącego budynku i postawienie w jego miejscu nowego dworca – centralnego, połączonego ze stacjami Wrocław Główny i Mikołajów.

W oczekiwaniu na realizację aktualnych planów można pójść na Świebodzki, napić się piwa i coś zjeść. Serwują tam różne potrawy. Oprócz bistro i hali gastronomicznej w budynku regularnie rozstawia się targowisko. Działa też scena teatralna, na której przedstawienia wystawia Teatr Polski we Wrocławiu. W drugiej połowie maja zagrają „Pani Ka patrzy na morze…” z Krzesisławą Dubielówną w roli tytułowej.  Wrocławianie z pokolenia aktorki, jak również młodsi, na pewno doskonale pamiętają czasy, w których ze Świebodzkiego odjeżdżały pociągi.

Jest nadzieja, że znowu odjadą. O postępach w tej sprawie będziemy oczywiście informować naszych Czytelników.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*