Raj odzyskany

Jednym z największych wydarzeń artystycznych tegorocznego maja w Operze Wrocławskiej była premiera „Raju utraconego” Krzysztofa Pendereckiego z librettem według Johna Miltona, w inscenizacji i reżyserii Waldemara Zawodzińskiego.
„Raj utracony” nie jest typową operą, a raczej oratorium, dlatego też utwór ten był już kilka razy wykonywany we wnętrzach kościelnych. Tym razem dzieło zaprezentowano w wersji scenicznej. Po premierze były niekończące się owacje publiczności oraz chóralne „Sto lat”, gdyż Krzysztof Penderecki, który był obecny na premierze, obchodzi 75-lecie urodzin. Warto przypomnieć, że prof. Krzysztof Penderecki, autor wielu dzieł symfonicznych, był wykładowcą na Yale University, rektorem Akademii Muzycznej w Krakowie i dyrektorem artystycznym Filharmonii Krakowskiej. Jest laureatem licznych nagród i odznaczeń krajowych oraz zagranicznych. Ostatnio odebrał nagrodę Polskiej Akademii Filmowej „Orły 2008” za muzykę do filmu „Katyń” Andrzeja Wajdy.
Zabierając głos kompozytor stwierdził, że akurat ta inscenizacja „Raju utraconego” jest najlepsza z dotychczasowych, które oglądał na scenach krajowych i zagranicznych. Zaś na zaimprowizowanej konferencji prasowej odpowiadał na liczne pytania dziennikarzy.
– Jak długo pisze operę?
– Z reguły trzy lata.
– Dlaczego powstają one przeważnie w języku angielskim czy niemieckim?
 – Chodzi o to, by ułatwić pracę śpiewakom. Na przykład słowo „glück” łatwiejsze jest do wyśpiewania niż „szczęście”.
– Czy jeszcze przeżywa premiery swoich dzieł?
– Tak, każda premiera jest dla mnie stresem. Gdy rozmawiam z reżyserem na temat koncepcji danego widowiska z reguły reżyser uważa, że jest twórcą tego przedstawienia, a nie kompozytor. Dawniej było inaczej.
– Jaką rolę ma opera do odegrania współcześnie?
– Ja piszę muzykę nie dla wszystkich. Myślę, że każdy, kto ma wykształcenie, wie coś na temat np. raju. Są też moje utwory sceniczne przybliżaniem historii. Pierwsza moja opera – „Diabły z Loudun” mówi o tragicznych wydarzeniach XVII wieku. Po wystawieniu jej kościół katolicki bardzo protestował, ale dzięki wstawiennictwu Jana Pawła II, zaczęto prawidłowo odczytywać jej sens i przesłanie dla współczesnego człowieka. Kolejna opera – „Czarna maska” mówi o walkach religijnych w Niemczech, zaś następna – „Król Ubu” to satyra polityczna, szczególnie aktualna w naszych czasach.
– Gdzie poza Polską jest Pan znany?
– W Niemczech, w Austrii i we Włoszech. W sumie było tam 40 inscenizacji moich dzieł. W Polsce „Raj utracony” był tylko przed paroma laty wystawiany w warszawskim Teatrze Wielkim i na tym koniec.
– Jakie plany ma Pan na najbliższą przyszłość?
– Jesienią wybieram się do Pragi, gdzie będę dyrygował wykonaniem symfonii Antonina Dworzaka. Bardzo lubię muzykę stworzoną przez tego kompozytora. W ciągu roku 30-40 razy dyryguję wtedy koncertami, gdy w repertuarze są utwory tego czeskiego mistrza.   
   

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*