W teatrze jednoosobowym

Podczas 37. Ogólnopolskiego Festiwalu Teatrów Jednego Aktora oraz 42. Wrocławskich Spotkań Teatrów Jednego Aktora, które odbyły się w dniach 21-25 listopada we Wrocławiu, można było obejrzeć ponad trzydzieści spektakli. Różnorodność tych artystycznych propozycji była bardzo rozległa: od ciekawych tekstowo i dobrze przekazanych aktorsko do nużących.

W konkursie bezdyskusyjnie zwyciężyła Anna Skubik z Torunia prezentując spektakl „Złamane paznokcie, rzecz o Marlenie Dietrich”. Aktorka występowała z lalką swojego wzrostu o obliczu i posturze nieżyjącej już gwiazdy scen światowych. Po mistrzowsku wręcz ją animowała, zmieniając tembr głosu, a nawet śpiewając jak Marlena. Nic przeto dziwnego, że jurorzy przyznali Annie Skubik, absolwentce wrocławskiej PWST, Grand Prix. Drugą nagrodę otrzymał Albert Osik ze Słupska za „Traumnovelle”. Nagrodę „Szczebel do kariery” otrzymała Marta Andrzejczyk, a za najlepszego aktora Dolnego Śląska uznano Jakuba Firewicza w spektaklu „Stracone: 5: Łaknąć”. Z kolei działacze Wrocławskiego Towarzystwa Przyjaciół Teatru wyróżnili nagrodą im. Ireny Rzeszowskiej Milenę Gauer z Olsztyna za „Jackie, śmierć i księżniczka”.

Wiele atrakcji przyniosły WROSTJA – w rozległej międzynarodowej obsadzie. Podobała się Ukrainka w monodramie „Sarah Bernardt”, ale jeszcze bardziej Rosjanka Jelena Charitonowa w „Przewodniku po świecie kulis” ukazując publiczności jak  wygląda praca w teatrze, ile wysiłku trzeba włożyć w przygotowanie przedstawienia, jak wymagający potrafi być reżyser, nie mówiąc o dyrektorze. Urodziwa  aktorka nie tylko mówiła, ale i śpiewała, tańczyła, no i świetnie zagrała swoją rolę. Specjalnych emocji nie wzbudził za to Aleksander Komlosi z USA „Obiadem z van Goghiem”.

Na uwagę zasługiwał monodram Petera Scherera – „Wojna Klamm’a”. Aktor wcielił się w rolę sfrustrowanego nauczyciela języka niemieckiego, którego uczeń popełnił samobójstwo, co nie zostało bez wpływu na życie i pracę pedagoga. W spektaklu Peter Scherer zmienia nieustannie swoje oblicze, a przy tym pozostaje w bliskim kontakcie z widownią, którą traktuje niczym swoją klasę, mającą odpowiadać na pytania belfra i rozwiązywać zadania. Był w tych poczynaniach znakomity. Duże brawa! Podobał się też  Wsiewołod Czubenko z Rosji, który wykonując przeróżne „łamańce” na dziurawym hamaku przeistoczył się w kota i opowiadał o swoich niesamowitych przygodach, także seksualnych, o podróżach między krajem rodzinnym, Niemcami i Ameryką, o związkach człowieka ze zwierzęciem. Monodram nazywał się „Kicia”. Zauroczył nas również Pip Utton z Wielkiej Brytanii swoim „Chaplinem”, ukazującym starzenie się słynnego mistrza.

Na zakończenie WROSTJA odbyła się jeszcze bardzo interesująca sesja naukowa pod hasłem „Praca aktora nad rolą w teatrze jednoosobowym”. Zainaugurowano również działalność Centrum Teatrów Jednego Aktora, którego powstanie to w znacznej mierze zasługa dyrektora OFTJA i WROSTJA, Wiesława Gerasa, bezgranicznie oddanego tym artystycznym  działaniom.
 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*