ZGODA

Fascynujące jest obserwowanie, jak to politycy – od prawa do lewa, od rządzących do najtotalniejszej opozycji – wołają, aby nie wykorzystywać koronawirusa do politycznych rozgrywek. Jest absolutna zgoda w tej sprawie.

W związku z tą zgodą Prezydium Senatu postanowiło zwołać specjalne posiedzenie Izby Refleksji, aby wysłuchać, co ma rząd do powiedzenia w sprawie grożącej epidemii. Zaproszono ministra zdrowia, a nawet prezydenta. Żadnej polityki, tylko informacja. Nic przeto dziwnego, że senacki klub PiS oburzył się taką polityczną manipulacją i głosował w całości przeciw tej inicjatywie. Wszak wszystko wiadomo, mówili senatorowie rządzącej partii, nikt nic nie ukrywa, kraj jest przygotowany, wszystkie służby czuwają zwarte i gotowe, najświeższe informacje na bieżąco podaje TVP, nie ma potrzeby fatygować prezydenta, premiera, ministra i wzbudzać paniki w ludowych masach.

I taki też był oficjalny przekaz rządowy: że Senat uprawia politykę, obrzydliwie wykorzystuje lęki ludu, zachowuje się niemoralnie i ani prezydent, ani ministrowie nie zamierzają uczestniczyć w czymś tak zbędnym, bo mają ważniejsze zajęcia. Pójdzie do senatorów wiceminister.

To się działo i tak mówiono we wtorek. Ale już w środę pan prezydent ogłosił, że konieczne jest, aby w sprawie koronawirusa na nadzwyczajnym posiedzeniu zebrał się Sejm. I pani marszałek Witek ma to załatwić natychmiast! Oczywiście nie ma to nic wspólnego z polityką, zaznaczył pan prezydent, to jest tylko absolutna konieczność, żeby Polki i Polacy przekonali się, że kraj jest przygotowany na epidemie, pandemie i w ogóle na każde nieszczęście.

I proszę bardzo: ta zupełnie niepolityczna inicjatywa prezydenta spotkała się wręcz z entuzjastycznym wsparciem, o zrozumieniu nie wspominając, wszystkich posłów, a także – uwaga, uwaga – senatorów PiS. W odróżnieniu bowiem od oczywiście politycznego nadzwyczajnego posiedzenia Senatu, nadzwyczajne posiedzenie Sejmu – jak powiedzieli indagowani na tę okoliczność posłowie i senatorowie PiS – to nie polityka i kampania wyborcza, ale otwartość informacyjna rządu. Chodzi o to, aby ludzie dowiedzieli się, jak znakomicie jesteśmy przygotowani i że procedury i zasoby są w gotowości i w dyspozycji.

Tak właśnie partia i rząd zapewniali nas w piątek, ogłaszając, że owo nadzwyczajne posiedzenie odbędzie się w poniedziałek. I bardzo dziękowano panu prezydentowi za tak cenną inicjatywę.

Zaś w niedzielę, tuż przed północą, posłowie dowiedzieli się, że owszem, służby i procedury są zwarte i gotowe, jednakowoż dobrze będzie, tak przy okazji, uchwalić specustawę, zmieniającą bodaj 40 innych ustaw, dość radykalnie ograniczająca prawa, również obywatelskie. Między północą a porankiem posłowie mieli  przeczytać, zrozumieć i zaakceptować dokument wprowadzający mnóstwo różnych możliwości i dający premierowi i wojewodom prawo do bezpośredniej ingerencji w pracę przedsiębiorstw i samorządów. Bez trybu odwoławczego.

Posłowie uporali się z tym w jeden dzień. Nic w tym nadzwyczajnego, w końcu nie takie rewolucyjne ustawy uchwalano w naszym Sejmie w kilkanaście godzin. Oczywiście w tej zaskakującej wszystkich ustawodawczej inicjatywie nie było żadnego politycznego podtekstu czy podstępu. Pokazano tylko, że chociaż państwo było znakomicie przygotowane, zwarte i gotowe, to może być przygotowane jeszcze bardziej. Jeśli tylko władza będzie miała więcej władzy. I żadnej w tym polityki, Boże broń…

Senat ogłosił, że zajmie się specustawą w normalnym trybie, w poniedziałek, bo warto jednak to i owo przemyśleć, skonsultować, poprawić. I od razu usłyszeliśmy, że Senat naraża byt Narodu. Więc się Senat opamiętał i w środę ogłoszono, że będzie debatować już w piątek.

W czwartek odnotowano pierwszego zarażonego koronawirusem w Polsce.

Koniecznie trzeba myć ręce, jak marszałek Karczewski to pokazał, bez politycznych skojarzeń oczywiście….

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*