Z końcem października otwarto w Warszawie długo wyczekiwaną trasę tramwajową do Wilanowa. Tak się jednak złożyło, że bardziej niż o nowej inwestycji rozpisywano się o wpadce językowej, którą zaliczył wykonawca. Na jednym z nowych przystanków pojawił się – otóż – napis: „Świątynia Opaczności Bożej”.
Wiatę sfotografował nocą jeden z pasażerów i za pośrednictwem mediów społecznościowych puścił w eter. Tropem sensacji ruszyli już o poranku prasowi reporterzy, ale napis, który zastali, był, ku ich zdumieniu, jak najbardziej prawidłowy. Zrodziło się zatem przypuszczenie, całkiem dziś naturalne, że jakiś żartowniś popodmieniał literki i spreparował fotografię, przez co – opacznie – większość uwierzyła w coś, co wcale nie miało miejsca. Że nie był to jednak fejk, potwierdził rzecznik warszawskiego Zarządu Transportu Miejskiego: „Zdjęcie jest niestety prawdziwe. Wdarł się zwykły ludzki błąd. Na szczęście został szybko zauważony i poprawiony”.
„Właściwością człowieka jest błądzić, głupiego – w błędzie trwać”, mawiał Cyceron, by więc błędów nie powielać, warto przyjrzeć się obu wyrazom: „opatrzność” i „opaczność” wymawiamy niemalże tak samo, choć znaczą zupełnie co innego i mają odrębne pochodzenie.
„Opatrzność” to dobra gwiazda, zrządzenie losu, opieka Boża lub – synonimicznie –sam Bóg. W chrześcijaństwie przedstawiana jest jako oko w trójkącie otoczonym promieniami. Trójkąt symbolizuje św. Trójcę, promienie – światłość i chwałę.
Oko płomienne, oko wszystkowidzące to piktogram stary jak świat. Równoważnik poznania, umysłu, wiedzy i światła. W hinduizmie kojarzony jest z Śiwą, przedstawianym często z trzema oczami, z których jedno pozostaje zamknięte. Otwarcie oka to wkroczenie na nowy poziom świadomości, pozwalający postrzegać świat takim, jakim jest, a nie jakim chcielibyśmy go widzieć. U starożytnych Egipcjan to znak odrodzenia, powrotu do życia, dlatego amulety z wizerunkiem oka Horusa kładziono zmarłym na piersi albo ryto na kamiennych płytach. Emblematy nazywane „okiem proroka” są ciągle popularne w Turcji – charakterystyczne małe szkiełka z błękitną kroplą i rozchodzącymi się koncentrycznie kręgami na przemian jasno- i ciemnoniebieskimi oferuje się tam w postaci breloczków, zawieszek, wisiorów. Mają chronić od złego, zapewniać pomyślność i zdrowie. Kto bywał w Turcji, na pewno z takim wrócił.
My wróćmy jednak do słowa „opatrzność”, oznaczającego pierwotnie „przezorność, troskę, dbałość”. U jego źrodła leży słowo „patrzeć”, a ściślej mówiąc „patrzyć”, bo kiedyś tylko taka forma była prawidłowa. Według językoznawców słowo to dotarło do nas wraz z pierwszymi przekładami Biblii, wypierając stare rodzime formy: glądać, źrzeć. Prof. Andrzej Bańkowski nazywa je wprost „niesłychanie ekspansywnym bohemizmem”. Z jakichś powodów uznano je za bardziej eleganckie i zaczęto używać powszechnie. A gdy już zaczęto, pojawiły się kolejne formy i kolejne złożenia, na przykład z o-, jak „opatrzyć”, a nawet „opatrunek”, co – czujemy przecież podskórnie – z „opatrznością” się wiąże i sugeruje szczególną dbałość oraz wyjątkowo troskliwe doglądanie.
„Opaczność” to pochodna przymiotnika „opaczny”, który powstał od zwrotu „na opak”. Przysłówek „opak”, notowany już w szesnastowiecznych słownikach, ale daleko od nich starszy, wywodzi się z samego mroku pradziejów, z języka praindoeuropejskiego (ap-oko), i oznacza: na odwrót, inaczej niż być powinno, niewłaściwie, przewrotnie. „Skutkiem zmęczenia wzroku wszystko przewróci się na opak: co było białym, będzie czarnym, a co było czarnym – ukaże się jako białe”, cytuje przykład z Prusa w swoim słowniku Doroszewski.
Z okazji Świąt i nie tylko od święta życzę Państwu rzeczywistości nie na opak. I niekoniecznie w czerni-bieli. Oby kolejny rok przyniósł nam spokój, mądrość i obfitość. Do siego!
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis