Groby i uczeni

To jedno z największych odkryć ostatnich lat. Pod Wrocławiem, na trasie przyszłej obwodnicy, archeolodzy natrafili na  duże cmentarzysko z grobami ciałopalnymi  z VIII – V wieku p. n.e. oraz ślady osad z epoki brązu i żelaza. Bogate wyposażenie odsłoniętych grobów świadczy, że tereny te już  blisko trzy tysiące lat temu należały do cywilizacyjnego centrum ówczesnej Europy.

(16-05-2007 r.)

Prace wykopaliskowe prowadzone są przez Zespół Badań Ratowniczych Instytutu Archeologii i Etnologii PAN już od września ubiegłego roku. Teren badań jest ogromny, obejmuje prawie 12 hektarów.
– Choć wcześniej prowadziliśmy tu drobne prace weryfikacyjne, a powierzchniowe badania pozwoliły sądzić, że coś ciekawego znajdziemy – mówi prof. Bogusław Gediga, – nikt jednak nie spodziewał się, że będzie to odkrycie na tak wielką skalę.

Tymczasem, mimo iż prace ciągle trwają, już teraz można mówić o sensacji.  Archeolodzy natrafili tu bowiem na ślady różnorakiej działalności społeczności  pradziejowych, począwszy od wczesnej epoki brązu (ok. 2300 p.n.e.) aż po pierwsze wieki naszej ery. Są wśród nich zarówno ślady osad, obiektów mieszkalnych, produkcyjnych, gospodarczych, jak i cmentarzysk.

Prawdziwą rewelacją okazało się odkrycie cmentarzyska z wczesnej epoki żelaza (ok. 750 do 400 p.n.e.), w tym kilkunastu grobów ciałopalnych, bardzo bogato wyposażonych, należących, jak można przypuszczać, do arystokracji rodowej. Znaleziono w nich bogato zdobioną, malowaną  ceramikę, cienkościenną, grafitowaną (wygładzoną aż do połysku), z motywami rytymi, często o magiczno-kultowym charakterze, a także ozdoby (naszyjniki, bransolety, zapinki) z żelaza i brązu, koraliki z bursztynu i szkła oraz fragmenty oręża – siekierki, groty, noże. Za najcenniejsze znalezisko uznano miecz żelazny, tzw. długi miecz typu halsztackiego, odkryty w jednym z grobów.

– O ile ceramika mogła być wykonywana na miejscu, to wyroby z  żelaza już raczej nie, bo techniki kowalskie nie były u nas jeszcze tak zaawansowane – wyjaśnia dr Leszek Żygadło. – Zresztą, specyfika tych przedmiotów, zwłaszcza broni, wskazuje na ich południowe pochodzenie. Naczynia z brązu bardzo przypominają dzieła etruskich mistrzów z północy Italii.

Dużo, dużo wcześniej
w drugiej połowie XIX wieku, w miejscowości Hallstatt w Austrii, odkryto podobne, bardzo bogate cmentarzysko. Wydobyte zeń kunsztowne przedmioty z brązu i żelaza, naczynia, ozdoby, broń – noszące wyraźne wpływy śródziemnomorskie – dowiodły, że już we wczesnej epoce żelaza, na północ od Alp,  istniało zaawansowane ugrupowanie cywilizacyjne, utrzymujące kontakty z koloniami greckimi i Italią.  Obejmowało tereny dzisiejszej wschodniej Francji, Niemiec południowych, Szwajcarii, Austrii, Słowenii i Chorwacji – aż po Słowację.

Do tej pory uważano, że choć kultura halsztacka (tak ją, na cześć znaleziska, nazwano) oddziaływała na tereny Śląska i Wielkopolski, ich związki nie były silne. Dzięki podwrocławskiemu odkryciu mamy pewność, że  takie związki istniały, ba, że tereny te przynależały do halsztackiego kręgu cywilizacyjnego. Co więcej – dzięki niemu  wiemy już także, że w tym okresie, na Śląsku, po raz  pierwszy w pradziejach, zaczyna się powolne rozwarstwianie i różnicowanie społeczności.

– Wyodrębnia się warstwa arystokratyczna, które utrzymuje rozległe kontakty ze wszystkimi ówczesnymi centrami  kulturowymi, a swą szczególną pozycję zaczyna manifestować, czy to poprzez tworzenie osobnych siedzib, czy specjalne pochówki na wydzielonych nekropoliach  – tłumaczy prof. Bogusław Gediga. – W ten sposób zaczyna formułować się myśl dynastyczna. Wskazywały na to już wcześniejsze archeologiczne odkrycia, między innymi ślady osadnictwa z tego okresu w Milejowicach. Podwrocławskie „groby książęce” tylko to potwierdzają.

W pobliżu
nekropolii natrafiono także na ślady osadnictwa z późniejszego okresu, mniej więcej od przełomu er do I wieku naszej ery (tzw. kultura przeworska). Składają się nań  pozostałości po obiektach mieszkalnych i gospodarczych, takich jak spichlerze, piece do wytopu wapienia i żelaza, dymarki, prażarki i in. Oblicza się, że może ich być nawet ok. 15 tys. Ponieważ jedna tak ogromna osada nie mogła wówczas istnieć, naukowcy przypuszczają, że są to raczej ślady kilku różnych osad, zakładanych cyklicznie w tej okolicy. Jest to tym bardziej prawdopodobne, iż ówczesna ludność (trudniąca się głównie rolnictwem i hodowlą) bazowała na tzw. gospodarce przerzutowej: ziemię uprawiano tak długo, dopóki nie stała się jałowa, po czym przenoszono się w inne miejsce.

O przynależności etnicznej tutejszych osadników niewiele wiemy. Naukowcy unikają takich spekulacji – które są, jak twierdzą, obarczone zbyt dużym ryzykiem błędu – i widzą w nich po prostu przedstawicieli indoeuropejskiej wspólnoty.
– Istotne jest co innego: po raz pierwszy mamy możliwość prowadzenia badań na taką skalę – cieszy się dr Leszek Żygadło. – Odkrywamy tu całe struktury, powiązania między obiektami. Dzięki temu nasze możliwości interpretacyjne są dużo, dużo większe.

Za tą radością kryje się jednak i troska. Jak mówi prof. Bogusław Gediga, tak gigantyczne przedsięwzięcie pociąga za sobą koszty znacznie przewyższające fundusze, którymi dysponuje Instytut. Do tego dochodzą ograniczenia czasowe, bo przecież planowana inwestycja drogowa musi kiedyś ruszyć. Nie wiadomo też, co stanie się w przyszłości z pozyskanymi na wykopalisku eksponatami. Na razie są konserwowane i przygotowywane do wystawy, którą –  już od 16 maja – będzie można oglądać w Instytucie Archeologii, przy ul. Koszarowej 3.

(GP nr 5/149)
 

O Joanna Kaliszuk 152 artykuły
Joanna Kaliszuk jest dziennikarką, redaktorką naczelną Gazety Południowej.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*