Po Wszystkich Świętych i Dniu Zadusznym spójrzmy na cmentarze jak na muzea, w których zapisana jest historia naszego miasta. A przy okazji przypomnijmy, co dzieje się w związku z zakładaniem nowych miejsc pochówku.
2 listopada wieczorem na „Zaduszki na Bujwida”, czyli spacer z przewodnikami po cmentarzu Świętego Wawrzyńca, przyszło kilkaset osób. Tak dużo, że część zrezygnowała. Ostatecznie grupa zwiedzających liczyła około 250 osób. — Z mojej perspektywy, a szłam z przodu, to był niekończący się tłum — opowiada Kamilla Jasińska z wrocławskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, który był głównym organizatorem wydarzenia. — Chwilami ciężko było opowiadać konkretną historię, skoro nie mogliśmy się wszyscy zgromadzić przy danym grobie, a nawet na tym samym polu. Nocne zwiedzanie rządzi się swoimi prawami i jako przewodnicy staraliśmy się do tego odpowiednio przygotować. To nie pierwszy taki nocny spacer, jaki miałam okazję prowadzić. Tak duża frekwencja pokazuje, jak bardzo takie inicjatywy są potrzebne.
„Zaduszki na Bujwida” zapowiadane były przez organizatorów jako okazja do poznania historii Wrocławia przez pryzmat opowieści zaklętych w cmentarnych murach i nagrobkach. Zwiedzający mijali powojenne mogiły znanych i nieznanych postaci, a także te sprzed 1945 roku.
— Opowiedzieliśmy na przykład o obrazie „Bociany”, na którym Józef Chełmoński uwiecznił swojego dziesięcioletniego bratanka, późniejszego ochotnika wojny polsko-bolszewickiej, porucznika Adama Chełmońskiego, który jest pochowany na tej nekropolii. Tu też spoczywa wielu przedstawicieli świata nauki, kultury i sztuki, a także weteranów walk o wolność i niepodległość Polski — poinformował Damian Mrozek, drugi z przewodników.
Wśród tam pochowanych są osoby duchowne i konsekrowane, w tym biskupi pomocniczy, profesorowie Metropolitalnego Wyższego Seminarium Duchownego i Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu, a także siostry zakonne. Spoczywa tam także ponad 20 rektorów wrocławskich szkół wyższych oraz setki profesorów. Z powodu doczesnych zasług tych i innych osób spoczywających przy ulicy Odona Bujwida cmentarz nazywany jest Panteonem Wielkich Wrocławian.
Panteon Wielkich Wrocławian
Wśród pochowanych jest poeta Rafał Wojaczek (zaliczany za życia do grona tzw. poetów wyklętych), są Hanna i Ludwik Hirszfeld (małżeństwo lekarzy, profesorów), Henryk Worcell (prozaik i publicysta, który utrwalał życie polskich osadników w poniemieckich wsiach na ziemi kłodzkiej), Stefan Arczyński (nazywany nestorem polskiej fotografii), Barbara Piasecka-Johnson (historyczka sztuki, kobieta biznesu, zaliczona przez magazyn „Forbes” do grona 20 najbogatszych na świecie), Alfred Jahn (profesor glacjologii). Jest także symboliczny nagrobek Wandy Rutkiewicz (pierwsza kobieta na świecie, która zdobyła szczyt K2 i pierwsza Europejka na Mount Evereście; jej ciała nigdy nie odnaleziono po tragicznej śmierci w Himalajach).
Kilkadziesiąt grobów posiada specjalne oznaczenie: „Grób weterana wojennego” lub insygnium „Ojczyzna swemu obrońcy”, które jest nadawane w ramach specjalnej akcji „Ocalamy”, realizowanej wspólnie przez Instytut Pamięci Narodowej i Wojewodę Dolnośląskiego.
Spoczywa tam ponad 20 tysięcy osób. Część z nich należy do osób mniej znanych lub zupełnie nieznanych. — Wiele można wyczytać z inskrypcji, ale czasami trzeba poszukać informacji gdzie indziej, bo stojąc nad grobem można się tylko domyślać, a i to nie zawsze, kim była dana osoba — mówi Kamilla Jasińska. — Ostatnio byłam w pewnym sensie zszokowana, gdy znowu przeszłam pomiędzy alejkami, uderzyło mnie bowiem coś, na co wcześniej nie zwróciłam aż takiej uwagi: ogrom pomników z dopiskiem „zginął (zginęła) śmiercią tragiczną”. Ponadto mnóstwo grobów pro memoria, na przykład pamięci rodziców lub dzieci pochowanych na tak zwanej nieludzkiej ziemi, co od razu kojarzy nam się z Syberią. Dużo poświęconych jest też dziadkom lub rodzicom zamordowanym na przykład w Katyniu, inne dotyczą osób pochowanych między innymi we Lwowie, na Wołyniu i w innych miejscach poza obecnymi granicami Polski — wymienia przewodniczka. Tak duża liczba grobów pro memoria pokazuje, że osoby, które przyjechały do Wrocławia po wojnie, chciały mieć pamiątki po bliskich zmarłych, których groby zostawili na opuszczonych ziemiach. Czytając inskrypcje pomnikowe, możemy zobaczyć, skąd pochodzili powojenni wrocławianie. — Mieliśmy w naszym mieście wrocławian urodzonych na Syberii, czyli dzieci zesłańców, ponadto wielu robotników przymusowych, w tym z powstańczej Warszawy, a nawet dzieci urodzone w obozach pracy w czasie wojny. Do tego oczywiście osoby pochodzące ze Lwowa, Wilna czy innych kresowych miejscowości, a także urodzone w tak zwanej centralnej Polsce. Wystarczy przeczytać nazwy miejscowości i zobaczymy, kto tworzył powojenny Wrocław — tłumaczy Kamilla Jasińska.
Przed drugą wojną światową na cmentarzu Świętego Wawrzyńca chowano głównie Niemców, ale wśród nich miejsce spoczynku znaleźli także przedstawiciele Polonii Wrocławskiej. – Profesor Karol Maleczyński, słynny wrocławski historyk, jeden z pierwszych uczonych, którzy przybyli po wojnie do Wrocławia, stwierdził, że na ponad 800 obejrzanych przez niego w 1945 roku nagrobkach było ponad 200 nazwisk „polsko brzmiących”, jak to określił – wyjaśnia Jasińska. Po wojnie groby niemieckie sukcesywnie zastępowano polskimi. Niemieckich zachowało się niewiele. Jeden z nich należy do związanego dawniej z dzisiejszym Brochowem pisarza Paula Kellera, który opisywał swoją ojczyznę, czyli góry i tereny górskie na Śląsku.
Na cmentarzu przy Bujwida od kilkudziesięciu lat formalnie nie zakłada się nowych grobów, dokonywane są tylko pochówki w rodzinnych lub na miejscu grobów od dawna nieopłacanych. Nekropolia pełni dziś funkcje sepulkralne jako cmentarz parafii katedralnej pw. św. Jana Chrzciciela, będąc pod jej zarządem od początku, czyli od roku 1866. Jak to się stało, że cmentarz założono kilka kilometrów od katedry na Ostrowie Tumskim?
Cmentarze, których nie widać
Nekropolia przy Bujwida jest de facto drugą częścią nieistniejącego, pierwszego cmentarza Świętego Wawrzyńca, który leżał na trójkątnej działce ograniczonej dzisiejszymi ulicami Piwną, Miłą i Ładną (osiedle Plac Grunwaldzki, obecnie jest tam m.in. schron naziemny i zbór zielonoświątkowców). Poświęcono go w 1690 roku. — Od oficjalnego zamknięcia w 1866 roku formalnie nie było tam nowych pochówków, ale one tak naprawdę odbywały się do końca drugiej wojny. Traktowano tę nekropolię jako miejsce spoczynku wybitnych wrocławian, przede wszystkim duchowieństwa wrocławskiego — informuje Kamilla Jasińska.
Poprzednikiem pierwszej nekropolii Świętego Wawrzyńca był z kolei cmentarz na Zatumiu – terenie położonym na wschód od Ostrowa Tumskiego, między ulicami Wyszyńskiego, Szczytnicką i Joliot-Curie (można powiedzieć, że dziś stoi na nim m.in. szary gmach Biblioteki Uniwersyteckiej we Wrocławiu). Poświęcono go w 1602 roku i na początku prawdopodobnie grzebano tam zmarłych w okresie średniowiecznych epidemii dżumy.
Przeszłość prowadzi nas teraz na Ostrów Tumski, gdzie w wieku XIV funkcjonował Domkirchhof, czyli pole grzebalne przy katedrze (dziś niewidoczne, znajdowało się pod brukowaną uliczką Plac Katedralny, biegnącą wzdłuż północnych murów katedry). Pierwszym parafialnym cmentarzem było natomiast pole przy świątyni romańskiej w XI wieku, o czym przypominają kamienne epitafia wiszące na wschodnich murach współczesnej gotyckiej świątyni. Tam chowano zmarłych mieszkańców Wyspy Tumskiej i odwiedzających ją pielgrzymów.
Cmentarze jak muzea
Średniowiecznych nekropolii na Ostrowie Tumskim, Zatumiu i pierwszego cmentarza Świętego Wawrzyńca już nie ma, ale w mieście jest kilka innych wartych obejrzenia. — Przede wszystkim poza konkurencją jest Stary Cmentarz Żydowski przy ulicy Ślężnej, który funkcjonuje jako Muzeum Sztuki Cmentarnej i regularnie organizowane są tam spacery — wskazuje Kamilla Jasińska.
Innym celem wycieczek jest nekropolia parafialna Świętej Rodziny na Sępolnie, gdzie pochowane są zasłużone osoby dla miasta, przede wszystkim twórcy środowiska naukowego powojennego Wrocławia, z profesorem matematykiem Hugonem Steinhausem na czele. Spoczywają tam także powstańcy warszawscy, żołnierze spod Monte Cassino i inni weterani. Oprócz tradycyjnych grobów znajduje się tam także pomnik Armii Krajowej będący de facto miejscem spoczynku kilku żołnierzy tej formacji, którzy zginęli podczas walk o Festung Breslau. Tam także znajduje się pomnik Orląt Lwowskich.
Dodajmy do tego cmentarz Grabiszyński, choćby z uwagi na pomnik nagrobny reżysera Sylwestra Chęcińskiego (m.in. „Sami Swoi”), zrobiony z kamienia oraz szkła i ważący ponad 10 ton. Pomnik został odsłonięty w 2023 roku po ekshumacji szczątków reżysera i przeniesieniu ich w aktualne miejsce na Grabiszyńskim. Prowadzą do niego kierunkowskazy.
Zwiedzanie miejsc związanych ze śmiercią jest przejawem zjawiska kulturowego zwanego tanatoturystyką (pojęcie wprowadzone pod koniec lat dziewięćdziesiątych, bodaj od imienia mitologicznego Tanatosa – greckiego boga i uosobienia śmierci). — Gdy paręnaście lat temu zaczęłam organizować oprowadzania po cmentarzach, pamiętam duże oburzenie — wspomina Kamilla Jasińska, przedstawiająca się jako promotorka tanatoturystyki — które pojawia się do dziś. Ludzie nie są już zdziwieni lekcjami muzealnymi odbywającymi się np. na terenie dawnych obozów koncentracyjnych, ale wciąż bywają zaskoczeni, że chodzimy po cmentarzach, bo uważają, że ingerujemy w przestrzeń sakralną. Tanatoturystyka staje się jednak coraz popularniejsza, a ja dostaję coraz więcej pytań o organizację takich spacerów czy nawet zajęć na cmentarzach, które moglibyśmy nazwać lekcjami funeralnymi, przez analogię do lekcji muzealnych. To okazja do poznania miasta i jego historii, ale od innej strony: przez pryzmat spoczywających we Wrocławiu osób.
Przewodnicy Kamilla Jasińska i Damian Mrozek zapraszają 30 listopada na cmentarz Osobowicki, gdzie poprowadzą spacer szlakiem powstańców warszawskich. Zbiórka przy bramie głównej chwilę przed godziną 10:00. Wstęp wolny.
Co z nowymi cmentarzami?
Większość chodzi oczywiście na cmentarze po to, by odwiedzić swoich zmarłych. Na przełomie października i listopada na grobach na nekropoliach komunalnych można było zobaczyć naklejki z napisem „grób przeznaczony do likwidacji”. Takie informacje pojawiają się każdego roku. W tym w liczbie 15 tysięcy.
To konsekwencja niezapłacenia za miejsce przez 20 lat. Po upływie dwóch dekad Zarząd Cmentarzy Komunalnych we Wrocławiu wysyła ponaglenie. W razie braku reakcji, wiesza naklejkę i czeka kolejne 3 lata. Jeżeli opłata nie wpłynie, ma prawo przeznaczyć miejsce do ponownego pochówku.
W przypadku likwidacji grobu usuwane są płyty nagrobne, pomniki, krzyże i inne elementy zewnętrzne. Szczątki są nietykalne, poza tym przyjmuje się, że po 20 latach ich nie ma, ponieważ uległy całkowitemu rozkładowi.
Cmentarzy komunalnych w mieście jest 6: Osobowicki, Grabiszyński, Psie Pole, Jerzmanowski, Pawłowicki i Leśnicki. Od dawna wiadomo, że brakuje na nich miejsc. — Aktualnie posiadamy 11 tysięcy nowych miejsc na Psim Polu i Pawłowicach — informuje Monika Dubec z urzędu miejskiego i dodaje, że wystarczy ich na około 7 lat. — Na pozostałych cmentarzach udostępniamy jedynie miejsca po likwidacjach i ekshumacjach — oznajmia.
Z powodu tego, że miejsca się wyczerpują, urzędnicy od wielu lat zapowiadają nową nekropolię, która będzie sąsiadowała z cmentarzem Grabiszyńskim. Zarezerwowali dla niej teren ograniczony ulicami Awicenny i Jordanowską, torami kolejowymi i Ślęzą. Realizację planów utrudniały ostatnio problemy ze znalezieniem firmy, której zadaniem ma być aktualizacja wykonanego przed laty projektu. Wykonawca znalazł się ostatecznie w kwietniu tego roku – to spółka z Warszawy.
— Jeżeli harmonogram budowy potoczy się zgodnie z planem, pierwsze pochówki odbędą się w 2028 roku — zapowiada Monika Dubec. — Według aktualnych projektów cały cmentarz przy ul. Awicenny będzie miał około 30 hektarów i pomieści ponad 86 tysięcy miejsc, w tym kolumbaria, sekcje urnowe, groby zasłużonych — wymienia.
Ten sam termin obowiązuje dla planowanego powiększenia nekropolii komunalnej na Psim Polu o 26 tysięcy miejsc na działce o powierzchni 25 hektarów. — Obecnie trwa budowa ogrodzenia oraz sporządzanie dokumentacji projektowej na rozbudowę tego cmentarza — informuje urzędniczka i dodaje, że w przyszłym roku miasto zbuduje kolumbaria na Jerzmanowie i Osobowicach na łącznie 500 miejsc.
Założenie cmentarza przy Awicenny i powiększenie nekropolii na Psim Polu będą przypuszczalnie kosztowały ponad 100 milionów złotych.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis