NAUKA

Czym jest polityka historyczna? Zamierzonym kłamstwem. Dlatego też, kiedy Władimir Putin zasugerował był współodpowiedzialność Polski za wybuch wojny światowej, należało wzruszyć ramionami i dyplomatycznie to wyśmiać. Mówił przecież – jak nasza władza i IPN – do swoich ziomków, a ci chcą słuchać, że są wspaniali i bezgrzeszni.  

I tak dla Rosjan 17 września to – jak dla Polaków wejście do Zaolzia prawie rok wcześniej – odzyskanie „pradawnych” ziem, wyzwolenie bratnich narodów Litwinów, Białorusinów i Ukraińców i prewencyjne przesuniecie granicy o ponad 200 kilometrów od Moskwy. Dla Polaków (i dla reszty świata) to oczywista agresja, zdrada, nóż w plecy. A jeszcze są Ukraińcy, dla których 17 września polskiego ciemiężcę zastąpił sowiecki, więc Bandera to bohater, współpraca ukraińskich patriotów z Niemcami to usprawiedliwiona taktyka, a czystki etniczne – z polskiej perspektywy ludobójstwo – to historyczna i polityczna konieczność na drodze do Samoistnej Ukrainy.

Nie da się w żaden sposób pogodzić historycznych ocen i narracji. Można je przyjąć do wiadomości i próbować zrozumieć, pod warunkiem jednak, że uprawia się historię, a nie politykę historyczną. Ta bowiem wyklucza rozumienie, bazuje na emocjach plemiennych, ostrym konflikcie i jest skuteczna. Bo w takich emocjach, w poczuciu wyższości (rasowej, moralnej, ideowej itd.), ludzie gotowi są popełniać największe zbrodnie zachowując moralny komfort (nawet wrzucać dzieci do komór gazowych).

Wygłaszam tu te powszechnie znane prawdy, bo akurat kończę czytać pamiętniki Iwana Sierowa. To wysoki funkcjonariusz NKWD, GRU i wszystkich innych ponurych sowieckich służb. Dla nas, Polaków, jest arcyłotrem odpowiedzialnym po 17 września za śmierć, zsyłki do łagrów i torturowanie setek tysięcy naszych rodaków. To stalinowski oprawca, który w 1945 podstępnie zwabił (zaprosił na rozmowy i dał gwarancje nietykalności) i wywiózł do Moskwy kierownictwo polskiego państwa podziemnego z generałem Okulickim na czele.

Ale dla jego wnuczki, Wiery Sierowej, dziadek był bardzo dobrym, uczciwym i odważnym człowiekiem, był patriotą, żołnierzem, odpowiedzialnym funkcjonariuszem państwa i wszystko co czynił, czynił na rozkaz i z poczucia obowiązku. Na pewno nic złego nikomu nie nigdy nie zrobił. Chyba że wrogom ojczyzny

Dla historyka, Aleksandra Hilszteina z Rosyjskiego Towarzystwa Wojskowo-Historycznego, generał „był człowiekiem swojej epoki” i rosyjski uczony „nie zamierza ani go potępiać, ani usprawiedliwiać”. Kierując deportacją całych narodów, wprowadzając czerwony terror w Polsce, Niemczech, na Ukrainie, Białorusi, w Rumunii, pacyfikując Węgrów – Sierow robił jedynie, co konieczne w interesie jego państwa.

Nie da się pogodzić tych opinii. I cóż z tego, że fakty – czyli jego czyny – pozostają bezsporne? Motywy jego działań i ich skutki podlegają diametralnie różnej ocenie – nawet dla uczciwego historyka!

Czy to znaczy, że historia, wbrew porzekadłu, nie jest nauczycielką życia? Ależ jest! Po stokroć jest! Historia uczy, że ideologiczna propaganda (nacjonalizm, fundamentalizm religijny, rasizm) wsparta edukacją i, uwaga!, polityką historyczną właśnie, wydobywa z potencjalnie uczciwych, porządnych, bywa nawet wykształconych ludzi najgorsze tkwiące w nich instynkty. W pamiętniku generała Sierowa polskie (ukraińskie, czeczeńskie, węgierskie) podziemie to tylko bandyci; dla niego „czyszczenie” społeczeństwa z wrogów klasowych, „eliminacja” wrogów ludu, „usuwanie” elementów niepewnych – to patriotyczny obowiązek.

Przejmująco uczy historia, że kiedy już wódz zaprosi do „eliminacji”, „czyszczenia” i „usuwania”, znajdzie bez trudu tysiące chętnych do łamania kości i wyrywania paznokci wrogom, do sprawowania sądów doraźnych, do uznania, że prawo i sądy muszą służyć władzy i tylko władzy.  Tego uczy historia. Mamy to jak w banku, jeśli tylko zechcemy, będziemy obojętni…

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*