Pan Tadeusz (R.)

Różewicz w Zaułku Solnym (fot. kaj)
Różewicz w Zaułku Solnym (fot. kaj)

Nie znosił hałasu i tłumu. Nie przepadał za zdjęciami. Uśmiechał się skromnie. Latami chodził w tej samej kurtce. Pewnie był sąsiadem niejednego Czytelnika. Gdzie dziś można go spotkać? Sprawdzamy w szóstym miesiącu roku Różewicza. 

Chciałem opisać
opadanie liści
w parku południowym

pięć białych łabędzi
stojących na zamglonym lustrze
wody

chciałem namalować
oksydowane szronem
czarne chryzantemy

światło na wargach
przechodzącej
dziewczyny

Ślady Tadeusza Różewicza z Wiersza się nie wymażą, ale w parku Południowym dawno się już zatarły. Poeta przez lata chadzał tam na poranne spacery. Mieszkał przy skraju parku – w kamienicy pod adresem Januszowicka 13, pochodzącej z przełomu XIX i XX wieku. Na jej kremowej fasadzie nie ma pamiątkowej tabliczki.

Różewicz na Borek przeprowadził się w poszukiwaniu ciszy, której ostatecznie nie zaznał, mimo że osiedle ciche jest z natury. Remont na strychu, nad jego mieszkaniem, utrudniał pisanie, przeszkadzali także głośni sąsiedzi. Uciekał więc poeta pod Warszawę, żeby tam pracować w spokoju w domu pracy twórczej.

Do Wrocławia przybył wraz z rodziną w 1968 roku. Jego pierwsze mieszkanie położone było także na Południu – na parterze budynku przy ul. Glinianej 55. Pisarza denerwowały dźwięki wpadające z ulicy i dobiegające z pobliskiego podwórka szkolnego. W Decybelach pisał o żelaznych uderzeniach wozów tramwajowych w jezdnię, stukaniu młotka na klatce schodowej, zrzucanych metalowych kratach, dyszeniu motorów i dziewczynkach piszczących na trzepaku.

Do trzech razy sztuka. Ciszę i spokój znalazł na Biskupinie, dokąd przeniósł się w roku 2003. Wraz z żoną Wiesławą i prywatnym księgozbiorem zamieszkał w dużym domu jednorodzinnym przy ul. Promień. Dom ten otrzymał w darze od rady miejskiej jako honorowy obywatel Wrocławia. W owym czasie częściej przechadzał się po parku Szczytnickim i spędzał czas w ogrodzie zoologicznym, ale to park Południowy pozostał jego ulubionym miejscem spacerów, które upamiętnił w wierszach i uwiecznił na malowidłach.

Pan Tadeusz Różewicz

Gdzie dziś, sto lat po narodzinach i siedem lat po śmierci, można we Wrocławiu spotkać tego wielokrotnie nagradzanego i odznaczanego poetę, dramaturga, prozaika i scenarzystę w jednej osobie? Spacerując po mieście, wręcz nie sposób się na niego nie natknąć. Teraz – w roku 2021, który przez sejm, a także samorząd naszego miasta, został ustanowiony jego rokiem – jest wręcz wszechobecny. Czerwiec to szósty miesiąc roku Różewicza, więc wiele wydarzeń już przeminęło, lecz sporo jeszcze trwa lub nadchodzi. Spacer zacznijmy od Rynku.

W Muzeum Pana Tadeusza trwają prace nad otwarciem wystawy pod roboczym tytułem Pan Tadeusz Różewicz, poświęconej jego twórczości i życiu. Przedstawi ona nie tylko Różewicza-poetę, ale także Różewicza-zwykłego człowieka. Zaprezentowane na wystawie eksponaty powiedzą, jakie papierosy palił, skąd przywoził cygaretki i po co na przedstawienia teatralne zabierał gwizdek. Zdjęcia przypomną, że nie lubił być fotografowany, a długopisy i kredki, że pisał tylko ręcznie. Wśród przedmiotów, które towarzyszyły mu w codziennym życiu, zobaczymy strusia od prawnuka Mikołaja, budzik z Dalekiego Wschodu, który stał się bohaterem wiersza, pamiątkę z Nowego Jorku, ozdoby z Azji i pocztówki z dziełami malarzy przywiezione z zagranicznych muzeów (Różewicz studiował historię sztuki w Krakowie, ale studiów tych nie ukończył).

Oprócz przedmiotów, które wisiały w zasięgu wzroku na ścianach i stały na biurku (Różewicz nazywał je „durnostojkami”), pokazane będą eksponaty ściśle związane z dorobkiem pisarskim, przede wszystkim faksymile notesów z wierszami i sztukami oraz archiwalne numery czasopisma Odra, do którego pan Tadeusz pisał felietony i w którym znalazły się pierwodruki wielu jego wierszy. Otwarcie ekspozycji planowane jest na 9 października, w rocznicę urodzin pisarza.

Główną częścią wystawy będą wybrane obiekty z prywatnych zbiorów poety (wiersze, notatki, książki listy itp.) zakupionych przez gminę i  przekazanych Zakładowi Narodowemu im. Ossolińskich, którego Muzeum Pana Tadeusza jest oddziałem. W Ossolineum, które zaczęło wydawać utwory Różewicza w 1971 roku, rozpoczynając od Poezji zebranych, przechowywany jest np. rękopis wiersza Przyszli żeby zobaczyć poetę.  W Ossolineum o Różewiczu piszą „nasz poeta”.

W tym szczególnym roku piszą niemało. W wirtualnym muzeum Tadeusza Różewicza publikowany jest cykl krótkich tekstów o dziełach sztuki i galeriach bliskich jego sercu. Z tekstów autorstwa Marii Marszałek można dowiedzieć się, jakie związki łączą poetę z takimi malarzami jak van Gogh, Bosch lub Picasso[1].

Ponadto w roku Różewicza muzeum oferuje szkołom lekcje online związane z biografią i twórczością pisarza.

Uwaga, zły poeta

Jednym z eksponatów zaprezentowanych na rozpoczynającej się jesienią wystawie będzie ceramiczna tabliczka z napisem UWAGA ZŁY POETA. Różewicz wykonał ją własnoręcznie wespół z Eugeniuszem Getem-Stankiewiczem. Efektem ich wspólnych działań były żartobliwe prace, które pokazali w 2003 roku na wystawie Zabawy przyjemne i pożyteczne w Muzeum Narodowym. Poeta i grafik wykonali m.in. jajko Gaudiego z szyszek nazbieranych w parku Południowym i Madonnę z muszelek. Jak pisali pracownicy Gabinetu Literackiego imienia Tadeusza Różewicza, działającego w Muzeum Pana Tadeusza, przy okazji innej wystawy: takie prace pokazują inne oblicze poety – człowieka dowcipnego, ironicznego, czasem złośliwego i świetnie zorientowanego nawet w kulturze pop.

Maria Marszałek podkreśla otwartość pisarza na współpracę z plastykami, dlatego drugim przystankiem w Rynku może być Domek Miedziorytnika (kamieniczka Jaś), który był jednocześnie domem i pracownią Eugeniusza Geta-Stankiewicza. Tamże powstały Zabawy przyjemne i pożyteczne.

Śladami Różewicza można dojść z Rynku do Pawilonu Czterech Kopuł przy Hali Stulecia. Wprawdzie nie ma tam poety, ale jest inny jego zaprzyjaźniony artysta – Jerzy Tchórzewski. Malarz ten wielokrotnie ilustrował książki i projektował okładki do książek przyjaciela. Na wystawie stałej w Pawilonie Czterech Kopuł wiszą jego obrazy.

Raport Ocalonego

Wracamy do Rynku, żeby tym razem pójść w innym kierunku. Wychodzimy koniecznie ulicą Kuźniczą, by zobaczyć portret wymalowany na ścianie kamienicy pod numerem 56. Mural widoczny jest od strony ulicy Kotlarskiej. Ze względu na miejsce, w którym się znajduje, jest to być może najczęściej oglądany ślad pamięci po Różewiczu we Wrocławiu.

Docieramy na plac Św. Macieja, gdzie w scenerii skweru prezentowana jest ekspozycja plenerowa Raport Ocalonego. „Autorka i kurator wystawy oddaje głos przede wszystkim poecie. Zwięzłe komentarze są przewodnikiem po świecie jego przeżyć, fascynacji i lęków. Raport Ocalonego ma zachęcić wrocławian do czytania świetnych wierszy, opowiadań i oglądania sztuk teatralnych tego artysty” – czytamy w opisie wystawy.

Raport ocalonego można zobaczyć do 15 lipca. Organizatorem wystawy jest znajdujący się przy placu Klub Pod Kolumnami, który 9 lipca o godzinie 18:00 zaprasza do wspólnego oglądania połączonego ze spektaklem laureatów konkursu na interpretację tekstu Tadeusza Różewicza RÓŻnE teksty ćWICZ. Oba projekty wpisują się w bogaty w wydarzenia program miejskich obchodów roku Różewicza.

Pokój i szuflada

Kolejnym przystankiem na trasie spaceru jest Muzeum Teatru przy placu Wolności, które do 10 października pokazuje wystawę scenografii ze spektakli Pułapka, Kartoteka i Stara kobieta wysiaduje.

W lipcu i sierpniu zajdziemy na plac Solny, gdzie Centrum Historii Zajezdnia odtworzy wnętrze pokoju Tadeusza Różewicza i pokaże zawartość jego szuflady, skompletowaną dzięki wnuczce poety.

W październiku zajrzymy na patio Capitolu, by wziąć udział w poetycko-muzycznym spotkaniu w duchu i stylu Różewicza. W ciągu doby, od południa 2 października do południa dnia następnego, na teatralnym podwórku odbędzie się nieprzerywany, częściowo improwizowany koncert z wykorzystaniem wierszy i poematów.

Na koniec wstąpimy 20 listopada do Teatru Współczesnego, który wystawi twórczość Różewicza „na wszystkie sposoby i wszelkimi środkami”. Działania teatralne będą skierowane także do widzów niesłyszących. „Plan operowania językiem migowym stanie się planem pantomimicznej akcji teatralnej” – czytamy w zapowiedzi.

Zwykły mężczyzna

Wytyczając ostateczną trasę spaceru nie zapomnijmy o miejscu oczywistym, naturalnym w kontekście spotkań z pisarzem – o bibliotece. Od tego roku Tadeusz Różewicz jest oficjalnym patronem Miejskiej Biblioteki Publicznej, która zaprasza na wystawę fotografii Różewicz w obiektywie Adama Hawałeja w filii nr 5 przy ul. Namysłowskiej 8. Różewicz do zdjęć miał stosunek ambiwalentny. Zaufał tylko garstce osób, którym pozwalał się fotografować. Adam Hawałej był jedną z nich. „Fotografów zasadniczo nie lubił, albo udawał, że nie lubi. Dlatego nigdy nie zrobiłem mu typowej sesji. Moje zdjęcia powstawały spontanicznie i dobrowolnie, przy okazji rozmów, wspólnych spacerów. Bywało też tak, że sam podpowiadał, żeby go w konkretnym miejscu sfotografować.”

„Różewicz był zwykłym, niczym niewyróżniającym się człowiekiem. (…) Schowany, niechętnie uczestniczył w spotkaniach, nie znosił tłumu. Miał jednak w sobie coś niepowtarzalnego – spojrzenie, od którego biło ciepło i bezpośredniość. Nie mam dwóch zdjęć, które pokazywałyby identyczne spojrzenie Różewicza. Różewicz był zwykłym człowiekiem także podczas fotografowania. Ani przez moment nie był wtedy prozaikiem czy poetą. Na spotkaniach autorskich, w trakcie wywiadów, ludzie układali peany na jego cześć, klęczeli przed nim, a on się tylko skromnie uśmiechał. Był jak jeden z wielu, którzy chodzą ulicami, rozmawiają, śmieją się, są smutni. (…) Zawsze bardzo skromnie ubrany, latami nosił tę samą kurtkę. Nie dlatego, że nie mógł kupić sobie nowej, po prostu nie chciał. Fotografowałem go takim, jakim był – zwykłym mężczyzną.”

Tak fotograf opowiada w tekście Tadeusz Różewicz a fotografia autorstwa Mateusza Palki. Natomiast o okolicznościach powstania 6 zdjęć Adam Hawałej opowiada w krótkich filmach przygotowanych przez bibliotekę i umieszczonych na kanale MPBWroclaw na YouTube. Biblioteka zapowiada, że wydarzenia związane z nadaniem jej imienia Tadeusza Różewicza będą kontynuowane przez cały rok, a także w przyszłości.

Różewicz wielkim poetą był. Czy Witold Gombrowicz napisałby tak, ale bez sarkazmu? Tego się nie dowiemy. Wiemy natomiast, że twórczość Tadeusza Różewicza została przełożona na około 50 języków. Poeta jest laureatem nagrody literackiej Nike i niezliczonych innych nagród. Jest także doktorem honoris causa kilku uniwersytetów m.in. Uniwersytetu Wrocławskiego, Uniwersytetu Opolskiego, Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu Warszawskiego. Został odznaczony złotym medalem  Zasłużony Kulturze Gloria Artis.


[1] Teksty do przeczytania online: https://muzeumpanatadeusza.ossolineum.pl/gabinet-literacki/

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*