Prekursorzy

Rzeczniczka Akademickiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, Agnieszka  Czajkowska, oświadczyła dziennikarzowi śledczemu z „Super Expressu”, że jej imienniczka (ale nie członek rodziny) została zbadana przez doświadczonego lekarza. Gdyby więc lekarz stwierdził u niej czynność porodową, na pewno zostałaby przyjęta na oddział. A że takich czynności nie zauważył, to wygonił namolną położnicę do domu, aby tam czekała na czas porodu. Uparta kobieta chciała jednak postawić na swoim i natychmiast po powrocie ze szpitala do domu zaczęła rodzić. Sąsiadki, które usłyszały jej krzyki, zajęły się czynnym asystowaniem przy porodzie i robiły to skutecznie do czasu przyjazdu karetki pogotowia. No i w ten sposób na złość doświadczonemu lekarzowi na świat przyszedł Mateuszek. Karetka zabrała noworodka do szpitala, bo takie są przepisy. Czy prokuratura postawi sąsiadkom (prekursorkom domowych porodów) zarzut, że bez uprawnień dokonywały czynności medycznych, to się jeszcze okaże. Na razie nie zastosowano wobec nich aresztu wydobywczego.

Natomiast z regionu donoszą, że rosną w siłę prekursorzy nowoczesnej sztuki grzebalnictwa. Najpierw w Bolkowie pochowano przy kościele zmarłego wikarego, a następnie w Świebodzicach, na przykościelnym parkingu, zakopano doczesne szczątki proboszcza.
– Decyzja o wyborze miejsca pochówku księdza Zenona została podjęta zgodnie z wolą rodziny zmarłego, rady parafialnej oraz licznej grupy wiernych – stwierdził ks. Łukasz Ziemski, rzecznik Świdnickiej Kurii Biskupiej. O tym, że z przepisów prawa jasno wynika, że chować zmarłych można tylko i wyłącznie na cmentarzach, grzebalnicy wiedzieli, ale tym się zupełnie nie przejęli.

– I słusznie – basuje im spółdzielca z Krzyków. – Czas skończyć z zakazami rodem z PRL. Uczmy się od terenu rozwiązywać problemy pochówków w naszym mieście, bo z miejscami na naszych nekropoliach już jest krucho, a będzie jeszcze gorzej. Co stoi na przeszkodzie, aby schron pod Nowym Targiem zamienić na eleganckie katakumby? Oczywiście, prawo do pochówku w tym miejscu byłoby zastrzeżone tylko i wyłącznie dla wybitnych działaczy samorządowych i honorowych obywateli naszego miasta. Idźmy dalej. Przy drogach stoją krzyże upamiętniające osoby, które zginęły w tym miejscu w katastrofie komunikacyjnej. A dlaczego nie wprowadzić zasady, że zmarłych grzebiemy na miejscu wypadków, czyli tam, gdzie przenieśli się w zaświaty? Wydaje się to logiczne, bo przecież i tak te miejsca są adorowane przez żywych przy pomocy symboli religijnych, zniczy oraz świerkowych wianków. A co komu szkodzi, kiedy pogrążona w smutku rodzina grzebie swoich najbliższych w przydomowym ogródku lub przechowuje prochy dziadka w kredensie obok kryształów?

Póki co, entuzjazmu spółdzielcy z Krzyków nie podzielają prokuratorzy i szukają sprawców cmentarnej samowolki. Jak zwykle działają bardzo energicznie i ze względu na dobro śledztwa nie podają żadnych faktów.

Jednak najwięksi prekursorzy zadomowili się na dobre u prof. Wojciecha Witkiewicza w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym we Wrocławiu. I to również wbrew woli urzędników z Narodowego Funduszu Zdrowia, którzy nie chcą przyjąć do wiadomości, że chirurg może operować przy pomocy robota o nazwie Da Vinci.
– Obecnie dzięki robotowi Da Vinci mogę operować niezwykle precyzyjnie, małoinwazyjnie – mając jednocześnie obraz dziesięciokrotnie powiększony, obserwując go i siedząc w oddaleniu od stołu operacyjnego na krześle – przekonuje profesor.

Może ma i rację, ale NFZ nie stawia na kosztowne roboty, tylko na doświadczonych lekarzy, którzy w przeciwieństwie do maszyn potrafią pokazać pacjentowi, gdzie jest ich miejsce w szyku.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*