Uwaga, zły pan!

fot. jotka

Arystoteles za najwyższą formę bytu uważał człowieka, a za główny cel istnienia zwierząt uznawał służenie mu. Św. Tomasz z Akwinu przekonywał, że okrutne traktowanie ich nie jest złem samym w sobie, ale dobroć wobec nich przynosi ludziom korzyści. Z kolei Kartezjusz obwieścił światu koncepcję zwierzęcia-maszyny, której brak rozumu i uczuć. W obecnych czasach wielu przybiera podobną postawę. Niektórych pcha to do czynów bestialskich.

We Wrocławiu i innych miastach od stycznia wiszą plakaty zwracające uwagę na problem okrucieństwa wobec zwierząt. Wśród nich wygłodzony pies z hasłem „ZŁY PAN” i inny, z którego oczu zamiast łez spada łańcuch. W czasach postrzegania zwierząt jako członków rodziny, niejedzenia mięsa i nienoszenia futer z powodów niehumanitarnego ich traktowania, problem przemocy wobec nich wciąż ma niepokojąco duży wymiar.

Gwałt na pitbullu

Wrocławski oddział Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w 2017 roku interweniował 450 razy na obszarze Dolnego Śląska. Według szacunków, w 2019 r. liczba interwencji zmalała do 350, z czego 30% dotyczyła zgłoszeń nieuzasadnionych. Ewa Kołb, inspektor ds. ochrony zwierząt w TOZ, podkreśla, że to tylko część przypadków. Zawiadomienia rozkładają się na służby i inne organizacje zajmujące się opieką nad zwierzętami.

Zgłoszeń nie ubywa. Najczęściej zdarzają się pobicia, utrzymywanie chorych zwierząt bez opieki weterynaryjnej, pozostawianie ich w mieszkaniach na wiele dni samych, bez wyprowadzania oraz dostępu do wody i pożywienia. Są też przypadki wyrzucania zwierząt przez okno przez zwyrodnialców pod wpływem alkoholu bądź dopalaczy – wymienia inspektor. – Na terenie Wrocławia zdarzają się też przypadki tzw. zbieraczy, którzy przetrzymują w małych mieszkaniach nawet kilkadziesiąt psów lub kotów, rozmnażających się sposób niekontrolowany, nie zapewniając im warunków i opieki zgodnej z ustawą. Znana jest historia zbieraczki z Wrocławia, która w małym mieszkaniu przetrzymywała 38 kotów… lub studenta w bestialski sposób mordującego koty – wspomina.

O tym, jak niewyobrażalnie daleko wybiega bezmyślne okrucieństwo, przekonamy się przyglądając się wyrokom sądów z ostatnich lat. „Związawszy taśmą psa, odciął mu głowę siekierą” (kara: 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 4 lata i 500 zł grzywny). „Ze szczególnym okrucieństwem znęcał się nad kotem poprzez wrzucenie go do pieca” (kara: 6 m. w zawieszeniu na 4 lata i 2 tys. zł). „Wbiła w ciało psa hak-klamrę, przywiązała do niego łańcuch i tak przetrzymywała”. „Wrzucił sześć szczeniąt do ubikacji, w wyniku czego dwa utonęły”. „W okresie kilku miesięcy obcował płciowo z suką rasy pitbulterier”. „Usiłował zabić własnego psa, chorego na nowotwór, bijąc go tłuczkiem po głowie”.

Bez uprzedzeń i kategoryzacji

Nie bez przyczyny zostały przytoczone zdarzenia tylko z udziałem psów i kotów. Z najbardziej aktualnego raportu na temat przemocy wobec zwierząt dowiadujemy się, że w latach 2012-2014 zdecydowana większość (83%) spraw sądowych dotyczyła gatunków domowych. Ofiarami ludzi padają także zwierzęta dzikie, które żyją w ich otoczeniu np. gołębie, jeże i kaczki. Wobec nich także ludzie stosują wyrafinowane formy przemocy. Inspektor Ewa Kołb dodaje, że gnębiciele torturują również domowe gady i płazy.

W badanym okresie największy wymiar kary pozbawienia wolności to 26 miesięcy. Orzekł go sąd w Nowej Soli za znęcanie się i zabicie psa. Na 2 lata więzienia skazał wspomnianego 22-letniego studenta Sąd Rejonowy dla Wrocławia-Krzyków za mordowanie z wykorzystaniem pralki, piekarnika i mikrofalówki. Później karę zmniejszono do roku. Ten sam sąd na pół roku skazał sprawcę, który powiesił psa.

Zdaniem wielu ekspertów kary są niewspółmierne do czynów, a sędziowie powinni być bardziej surowi. Autorzy raportu przywołują statystyki: tylko 19% postępowań o przestępstwa wobec zwierząt znajduje swój finał w sądzie; 81% spraw dotyczących znęcania jest umarzana w prokuraturach; 86% wyroków pozbawienia wolności jest orzekanych w zawieszeniu.

Z badań wynika, że oskarżonymi o przestępstwa byli głównie mężczyźni. Kobiety stanowiły 16%. Statystycznym sprawca miał od 50 do 59 lat i mieszkał na wsi. Tak samo opisano statystyczną kobietę. Wśród sprawców młodocianych (od 17 do 21 lat) także dominują mężczyźni. Autorzy raportu apelują jednak, żeby nie dać się ponieść łatwym kategoryzacjom i uprzedzeniom. Dręczyciele są zarówno na wsiach, jak i w miastach. Przemoc dzieje się wszędzie. Ich zdaniem agresja jest związana z poziomem empatii i wrażliwości, a nie miejscem zamieszkania.

Ilościowo przypadki rozkładają się podobnie – potwierdza inspektor z TOZ. – Inny jest natomiast rodzaj przestępstw lub wykroczeń – oznajmia.

Azor to nie superbohater

Duża część zgłoszeń trafiających do TOZ dotyczy środowisk patologicznych. Przyczyn agresji należy jednak upatrywać w wielu innych sferach. Zdaniem Joanny Wydrych, współautorki raportu, przemoc jest przede wszystkim efektem braku szacunku dla zwierząt, szowinizmu gatunkowego i myślenia o nich jako o czymś gorszym w urojonej hierarchii bytów.

Dr Chmielewska-Łuczak z Zakładu Psychologii na Uniwersytecie Wrocławskim zwraca uwagę na tzw. krąg empatii, przez część osób mocno zawężany. Ludzie wykluczają z niego niektóre jednostki, aby – w trosce o własny komfort – nie współodczuwać z nimi negatywnych emocji.

 – To samo cierpienie i ból, które w kręgu dzielimy z bliskimi, często chętni do pomocy, poza nim wywołują inne stany: wstręt, obrzydzenie, a nawet strach, które prowadzą do agresji – wyjaśnia.

Co jeszcze ma wpływ na kształtowanie określonych postaw? Religia, tradycja, kultura, a także wychowanie i edukacja. Odnośnie kultury są opinie o  ogromnym wpływie filmów, które często zakłamują obraz zwierząt, ich relacji z człowiekiem lub empatii. Bywa on również negatywny i stereotypowy, oparty na mitach. „Nasze oczekiwania względem psów, na przykład, są bardzo nierealistyczne, kreowane przez wytwory kultury. Szeroko i głęboko antropomorfizując psy i koty, wymagamy od nich zachowań nienaturalnych, altruizmu czy nawet bohaterstwa z jednoczesnym podporządkowaniem i całkowitą łagodnością wobec ludzi. Chcemy, aby pies był repliką Aleksa ze znanego serialu” – napisała Barbara Klimek z Uniwersytetu Warszawskiego na łamach „Życia Weterynaryjnego”**. Inne wymienione przyczyny to wychowanie i wpływ środowiska, a także osobnicze cechy każdego człowieka oraz zaburzenia i choroby.

Wydawać by się mogło, że okres całkowitej supremacji człowieka nad zwierzętami dawno się skończył. Rozwój nauki, prawa i działalność rozmaitych organizacji doprowadziły do zauważania podobieństwa pomiędzy ludźmi a zwierzętami. Dostrzeżono ich zdolność do wyrażania emocji i cierpienia oraz do komunikacji potrzeb właściwych dla gatunku. Jednakże, jak pisze Barbara Klimek: „Obecnie jesteśmy świadkami ogromnej dychotomii pomiędzy antropocentryzmem a antropomorfizmem, pomiędzy traktowaniem jednych zwierząt niemal jak osoby ludzkie, a innych jak przedmioty, pomiędzy gloryfikowaniem jednych gatunków a degradowaniem innych.”

* „Jak Polacy znęcają się nad zwierzętami”; raport z monitoringu sądów, prokuratur i policji, przygotowany przez fundację Czarna Owca Pana Kota i stowarzyszenie ochrony zwierząt Ekostraż, Kraków – Wrocław 2016.

** „Przemoc wobec zwierząt i prawna ochrona zwierząt w Polsce” [w:] „Życie Weterynaryjne” 2018, nr 93 (9).

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*