Według francuskiego dziennika „Le Monde” Wrocław jest jednym z dziesięciu najbardziej zanieczyszczonych przez smog miast Europy. Między innymi dlatego pod koniec października 2014 r. ruszyła kampania „Dolnośląski Alarm Smogowy”, a w ostatnich dniach stycznia na jednej z ulic w Śródmieściu zainstalowano kolejne urządzenie do badania zanieczyszczeń powietrza.
Francuski dziennik „Le Monde” w czerwcu 2014 r. opublikował listę dziesięciu najbardziej zanieczyszczonych smogiem miast Europy. Niechlubne podium zajęły kolejno bułgarska Sofia, Mediolan oraz Kraków. Na ósmym miejscu uplasował się Wrocław z wynikiem 166 dni w ciągu roku, gdy smog przekracza dozwoloną normę. Z polskich miast na „smogowej” liście znalazła się jeszcze Warszawa, w której smog przekracza normę 152 dni w roku.
Głównym wrocławskim zanieczyszczeniem powietrza jest według dr hab. Izabeli Sówki z Politechniki Wrocławskiej zanieczyszczenie gazowe, zwłaszcza dwutlenkiem azotu, który emitowany jest przez środki transportu. Jednak w sezonie zimowym największym problemem jest emisja zanieczyszczeń pochodzących z kominów budynków mieszkalnych – jest to benzo(a)piren, ołów oraz pył, który dostaje się przez oddychanie do naszych płuc. Do tego dochodzą również inne szkodliwe związki, powstające w wyniku spalania substancji takich jak kleje, lakiery czy farby.
Kominiarze są zgodni – z roku na rok pogarsza się jakość opału, który wrzucają do pieców wrocławianie
– coraz częściej jest to zanieczyszczony węgiel, stare meble czy różnego rodzaju śmieci. Choć problem opału dotyczy głównie mieszkańców dzielnic o starej zabudowie kwartałowej lub willowej, to przez zanieczyszczenie powietrza odczuwają go w mniejszym lub większym stopniu wszyscy mieszkańcy Wrocławia.
Stopień zanieczyszczenia powietrza w mieście mierzą trzy automatyczne stacje pomiarowe, zlokalizowane na wybrzeżu Korzeniowskiego, al. Wiśniowej oraz ul. Bartniczej na Swojczycach. Bieżące wyniki pomiarów wrocławskich stacji można znaleźć na stronie internetowej air.wroclaw.pios.gov.pl. Wyniki są tam aktualizowane co godzinę.
– Zlokalizowane na wybrzeżu Korzeniowskiego urządzenie znajduje się miejscu, gdzie panuje duże przewietrzenie i wyniki przez nie podawane mogą nie być wiarygodne – mówi Krzysztof Smolnicki z Dolnośląskiego Alarmu Smogowego.
Dolnośląski Alarm Smogowy to kampania rozpoczęta wraz z początkiem sezonu grzewczego, w ostatnich dniach października 2014, przez „Społeczną Inicjatywę na Rzecz Czystego Powietrza”. Aktywiści mają nadzieję, że dzięki akcjom edukacyjnym uda się im wpłynąć na ograniczenie zanieczyszczeń powstałych w wyniku korzystania z pieców na paliwa stałe oraz redukcję smogu. Okazuje się, że
według przeprowadzonych przez DAS wyliczeń, poprzez oddychanie zanieczyszczonym wrocławskim powietrzem przez rok trujemy się tak samo, jakbyśmy w tym samym czasie wypalili około tysiąca papierosów.
Zdaniem Radosława Gawlika z Alarmu Smogowego, władze sprawę zanieczyszczenia powietrza zamiatają pod dywan. We Wrocławiu obowiązuje co prawda program KAWKA, który przewiduje dotacje dla osób, które zdecydują się wymienić piece węglowe na gazowe lub elektryczne, jednak jak przekonują aktywiści z DAS, liczba osób przystępujących do programu jest zdecydowanie za mała – w 2014 r. na wymianę zdecydowało się jedynie 300 osób.
W związku z tym, że zdaniem DAS pomiary dokonywane przez automatyczne stacje mogą być niewiarygodne i zniekształcać obraz realnego zagrożenia, aktywiści postanowili zainstalować urządzenie pomiarowe – pyłomierz – na jednej z kamienic przy ul. św. Wincentego na Nadodrzu. Już początkowe wyniki pokazały, że wartości tzw. pyłów zawieszonych PM2,5 i PM10 na tym osiedlu są wyższe niż te, które wskazują stacje pomiarowe umieszczone poza zabudową zwartą.
– To pierwsze w kraju obywatelskie badanie zanieczyszczenia powietrza przeprowadzane profesjonalnym sprzętem. Jest ono potrzebne, ponieważ instytucjonalny monitoring czystości powietrza jest „dziurawy” – mówi Smolnicki.
Jak się okazuje problem nie dotyczy jedynie Wrocławia, lecz także innych miast Dolnego Śląska, w tym górskich kurortów. Podczas pomiarów przeprowadzanych w styczniu w dolnośląskich miejscowościach przez aktywistów z DAS okazało się, że znaczne zanieczyszczenie można zanotować m.in. w Karpaczu Dolnym. W pozostałych zbadanych kurortach sytuacja wyglądała w miarę dobrze, jednak jak dodają przedstawiciele DAS – stały pyłomierz znajduje się jedynie w Szczawnie Zdroju.
– Jeśli turyści i kuracjusze mają ponosić koszty opłat klimatycznych, to władze kurortów powinny zapewnić im czyste powietrze, stale monitorowane pod kątem zanieczyszczeń – dodaje Radosław Gawlik.
Jakie są dalsze plany Dolnośląskiego Alarmu Smogowego? Przede wszystkim edukować i pokazywać realną skalę zanieczyszczeń oraz wpływać na odpowiednie rozporządzenia i zapisy prawne z tym związane. Problem zanieczyszczenia powietrza jest jednak złożony – sama zamiana ogrzewania z węglowego na elektryczne to jednak tylko część rozwiązania. Po drugiej stronie znajdują się bowiem zanieczyszczenia komunikacyjne – w tym przypadku należy przesiąść się z prywatnych aut do pojazdów komunikacji zbiorowej lub najlepiej – na rower. Wszak tras rowerowych z roku na rok w naszym mieście przybywa.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis