To jedno z najniezwyklejszych miejsc w Europie. Położony na wysokości 1500 metrów bośniacki Lukomir, niczym skamieniały obraz nieistniejącego już świata, zagubiony w bezludnym górskim pejzażu, trwa wraz z garstką swoich mieszkańców.
Choć od stolicy kraju, Sarajewa, dzieli go ledwie 50 km w linii prostej, podróż do Lukomiru przypomina raczej podróż w czasie. Cywilizacja znika za zakrętem, a szutrowa, przejezdna tylko latem droga wije się wśród górskiego masywu Bjelašnica, by urwać się na skraju kanionu rzeki Rokatnicy, gdzie przycupnęła wioska.
Pierwsze wrażenie to przeszywający do kości wiatr i przenikliwe zimno. Choć to dopiero połowa września, temperatura nie przekracza 2o C. Wszędzie unosi się duszny zapach zwierzęcych odchodów, zalegających wraz z błotem na tutejszych ścieżkach. Wokół garbią się liche, kamienne domki, ascetyczne i surowe jak okoliczny krajobraz.
Mieszkańcy – potomkowie dynarskich górali, żyjących tu od wieków, co potwierdzają obecne w wiosce stećki, zdobione rytami nagrobki z XIV i XV w. – zajmują się wypasem owiec, sprzedają mleko i sery własnej produkcji, a także rękodzieło z owczej wełny. Wystarczy, że zaskoczony panującymi tutaj ekstremalnymi warunkami, zziębnięty przybysz, potrze i nachucha w zgrabiałe dłonie, a już – jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – uchylają się malutkie drzwi domków, by zaoferować zmarzluchowi cieplutkie, kolorowe rękawiczki, czapki, skarpety, szaliki.
To wioska starców. Zostało ich niewielu (młodsi już dawno uciekli stąd do świata), ale nawet oni, najwytrwalsi, coraz częściej decydują się opuścić to miejsce na zimę – zjeżdżają w doliny, do rodzin, i wracają wraz z wiosną. To możliwe, odkąd wojska EUFOR po ostatniej bałkańskiej wojnie ulepszyły szutrową drogę. Wcześniej najłatwiej tu było dotrzeć na piechotę.
Kilka lat temu władze Bośni i Hercegowiny ustanowiły Lukomir Narodowym Pomnikiem Kultury, chcąc chronić jego oryginalność, a jednocześnie wypromować walory turystyczne osady – co ma już swoje oczywiste konsekwencje. Turyści, znęceni sławą „średniowiecznej wioski”, przyjeżdżają do Lukomiru coraz chętniej. Chcą widzieć wioskę prymitywną i archaiczną, co dla tubylców, paradoksalnie, oznacza tylko dalszą izolację od świata. Czy osada przetrwa ten napór i zachowa dotychczasowy charakter? Czy może raczej skazana jest na wymarcie, wraz z ostatnimi swoimi mieszkańcami – by stać się ostatecznie niczym więcej, jak tylko skansenem, wakacyjną atrakcją na mapie popularnych turystycznych szlaków?
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis