Przez kilka ostatnich tygodni słowo smog było odmieniane w Polsce przez wszystkie przypadki. Nie jest on absolutnie zjawiskiem nowym, ale dzięki medialnym doniesieniom coraz mocniej dociera do publicznej świadomości. I niepokoi. Zwłaszcza zimą – czyli w okresie, gdy szczególnie się nasila.
– Smog zimowy to zjawisko będące efektem złej jakości powietrza, w tym m.in. wysokich stężeń dwutlenku siarki, pyłów, tlenków azotu, związków organicznych, oraz towarzyszącej jej określonej sytuacji meteorologicznej, jak duża wilgotność powietrza, małe lub zerowe prędkości wiatru, niska temperatura – tłumaczy dr hab. inż. Izabela Sówka, kierownik Zakładu Ekologistyki i Zarządzania Ryzykiem Środowiskowym na Wydziale Inżynierii Środowiska Politechniki Wrocławskiej.
Smog – słowo powstałe ze zbitki dwóch angielskich słów: smoke (dym) oraz fog (mgła) – jako zjawisko zaczęto opisywać już na przełomie XIX i XX w., a jednym z pierwszych miast, gdzie stało się ono wyraźnie dostrzegalne, był Londyn. Przyczyniła się do tego rewolucja przemysłowa – przez długi czas to właśnie przemysłowe zanieczyszczenia powietrza wraz z zanieczyszczeniami pochodzącymi z kominów domów były podstawową przyczyną powstawania smogu. Potem, wraz z rozwojem techniki, dołączyły doń również pojazdy spalinowe.
Smog smogowi nierówny i w zależności od konkretnego miasta, a także pory roku, przyczyny jego powstawania i skład chemiczny będą inne. Co odpowiada za problem smogu we Wrocławiu?
– Główną przyczyną jest tzw. niska emisja, czyli emisja do powietrza zanieczyszczeń powstających w wyniku spalania paliw w lokalnych kotłowniach i domowych piecach grzewczych oraz emisja komunikacyjna – tłumaczy Agnieszka Mikołajczyk z Wydziału Monitoringu Środowiska Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska we Wrocławiu.
Krzysztof Smolnicki z Dolnośląskiego Alarmu Smogowego podkreśla:
– Problem jakości powietrza występował od lat. Kiedyś było to związane głównie z zanieczyszczeniami przemysłowymi – uporaliśmy się z tym, bo wprowadzono regulacje prawne, które ograniczyły i inwestycje, i zanieczyszczenia. Ale jeśli chodzi o nasze domy i palenie byle czym w byle jakich piecach, to sytuacja nie tylko nie poprawiła się, ale wręcz pogorszyła. Głównie dlatego, że w 2005 r. zniesione zostały normy na paliwa w obrocie indywidualnym, wzrosła też ilość śmieci i część Polaków po prostu pali nimi w piecach.
Zawieszony w powietrzu smog to mikrodrobiny szkodliwych substancji,
które przenikają bez problemu do całego naszego organizmu. Mogą powodować trudności z oddychaniem, astmę i inne choroby układu oddechowego.
– Problem wysokich stężeń w okresie grzewczym dotyczy przede wszystkim drobnych pyłów: PM10 i PM2.5 [pyłów zawieszonych o średnicy ziaren nie większych niż – kolejno – 10 i 2,5 mikrometra – MD] oraz wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych, w tym szczególnie benzo(a)pirenu, związku o potwierdzonym działaniu rakotwórczym – wyjaśnia Agnieszka Mikołajczyk z WIOŚ.
We Wrocławiu znajduje się 5 stacji monitoringu powietrza – 3 automatyczne (na Wybrzeżu Conrada-Korzeniowskiego, Wiśniowej i Bartniczej) oraz 2 manualne (przy ul. Na Grobli i na Orzechowej). Mierzą one poziom stężeń zanieczyszczeń i związków chemicznych w powietrzu, a wyniki tych pomiarów można znaleźć w internecie lub monitorować na bieżąco za pośrednictwem bezpłatnej aplikacji na smartfony.
– Mamy dwa rodzaje stacji – wyjaśnia Krzysztof Smolnicki – stacje komunikacyjne, takie jak przy al. Wiśniowej, oraz stacje tła, jak ta na Korzeniowskiego. Stacje tła pokazują średnią dla miasta. Większość ludzi nie żyje jednak tam, gdzie jest średnia, tylko tam, gdzie jest gęsta zabudowa, jak np. Ołbin, Nadodrze, i gdzie wskaźniki są dużo gorsze. Z drugiej strony, nie można stawiać stacji monitoringu zbyt blisko źródeł emisji i tak naprawdę na Śródmieściu nie ma gdzie takiej stacji postawić.
Warto podkreślić, że zanieczyszczenia komunikacyjne to ledwie 20-30% wszystkich zanieczyszczeń powietrza i wtedy, kiedy mamy do czynienia z atakami smogu, głównymi „winnymi” są piece:
– Komunikacja jeździ cały rok i cały rok nie mamy problemu smogu, mamy ten problem zimą, gdy jest sezon grzewczy – mówi Krzysztof Smolnicki.
Spalanie śmieci – w przeciwieństwie do wykorzystywania niskiej jakości opału – jest karalne i grożą za to grzywny do 5000 złotych. W roku 2016 ekopatrole wrocławskiej straży miejskiej nałożyły w sumie 128 mandatów na łączną kwotę 25.800 zł.
Co trafia do pieców ukaranych mandatami wrocławian?
– Często lakierowane meble, podkłady podłogowe, ubrania, opony – wylicza Waldemar Forysiak, rzecznik wrocławskiej straży miejskiej. Na stronach internetowych działają systemy „obywatelskiego powiadamiania”, dzięki którym można zgłosić proceder spalania odpadów. Waldemar Forysiak przyznaje, że dziennie trafia do nich od 20 do 50 zgłoszeń.
Krzysztof Smolnicki z Dolnośląskiego Alarmu Smogowego przypomina jednak, że nie tylko palenie śmieci jest problemem:
– W piecach „kopciuchach” można dziś palić dopuszczone do sprzedaży muły węglowe, węgiel brunatny, miał. W polskich sklepach pod nazwa „ekogroszek” sprzedawany jest węgiel brunatny z Czech. W Czechach palenie nim jest niemożliwe i wręcz karalne, a u nas się to sprzedaje. Podstawą jest zatem wymiana pieców na nowoczesne, w których nie da się palić byle czym.
Jak radzić sobie z problemem smogu?
Zarówno dr hab. inż. Izabela Sówka, jak i Krzysztof Smolnicki podkreślają, że najważniejsze są rozwiązania systemowe, wprowadzające pewne normy prawne – nawet jeśli na ich dostrzegalne efekty trzeba będzie poczekać kilka lat. Dr hab. Sówka nie neguje jednak znaczenia rozwiązań doraźnych, np. okresowej bezpłatnej komunikacji miejskiej:
– Mogą przynosić efekty w skali krótkoterminowej, co może być cenne, a w sytuacjach występowania okresowo złej jakości powietrza – mieć bezpośrednie znaczenie dla zdrowia oraz komfortu życia mieszkańców.
W Krakowie, gdzie problem smogu jest naprawdę duży, od niedawna obowiązuje uchwała antysmogowa. Zakłada ona m.in. stopniowe wycofywanie z użycia kotłów i kominków niespełniających norm tzw. 5 klasy emisji. Od lipca 2017 r. będzie też w Krakowie obowiązywał zakaz stosowania flotów i mułów węglowych, wilgotnego drewna i biomasy, a od września 2019 r. – całkowity zakaz stosowania paliw stałych: węgla i drewna.
Uchwała antysmogowa dla Wrocławia ma wejść w życie jesienią 2017 r., jednak nieznany jest jeszcze nawet jej ogólny kształt.
– Przykładem dla nas mogą być rozwiązania stosowane w innych miastach europejskich w zakresie modernizacji, unowocześnienia oraz rozbudowy systemów ciepłowniczych, połączonej z działaniami oraz zmianami w zakresie infrastruktury oraz organizacji ruchu drogowego, jak wprowadzenie stref uspokojonego ruchu połączone z rozwojem zintegrowanych systemów transportu – mówi dr hab. inż. Izabela Sówka z Wydziału Inżynierii Środowiska PWr.
– Według najnowszej ekspertyzy zleconej przez miasto, najlepszym scenariuszem dla Wrocławia, zapewniającym nam czystość powietrza zgodną z przepisami polskiego prawa, byłaby likwidacja pieców na paliwa stale; zostałaby ciepłownia, gaz, energia, pompy ciepła itp. – dodaje Krzysztof Smolnicki.
Tu pojawia się jednak problem kosztów, bo wymiana starych pieców na nowocześniejsze to spory wydatek:
– Najczęściej kiepskim paliwem w złych piecach palą ludzie mniej majętni – przyznaje Smolnicki. – Tymczasem programy typu Kawka, czyli dofinansowanie do wymiany pieców, kierowane są do tych bardziej zaradnych, którzy napiszą wniosek, wyłożą pieniądze i będą oczekiwali na zwrot. Mamy sporo osób mniej majętnych i trzeba im pomóc – powinna być to pomoc w wymianie źródeł ciepła, jednak aby ci ludzie nie poszli z torbami, to optymalnie byłoby też docieplić budynki. Przestarzałe piece, o czym trzeba pamiętać, są też mniej efektywne energetycznie, a paliwo tańsze jest mniej kaloryczne.
I dodaje:
– W obrębie tych najbardziej zagrożonych smogiem części miasta mamy rozwiniętą sieć ciepłowniczą. Ciepłownia ma nadwyżki energii – problemem jest to, że została sprywatyzowana i w związku z tym trudniej jest ustalić miejską strategię dostaw ciepła. Mamy też rozwiniętą sieć gazowniczą i takie rozwiązania powinny być wprowadzane systemowo. Miasto powinno mieć rozpisany na lata program konsekwentnego docieplania budynków i usuwania przestałych, trujących pieców – proponuje Smolnicki.
Wszelkim zmianom towarzyszyć muszą jednak zmiany w społecznej świadomości
– Gdybyśmy mieli świadomość, w jakim stopniu przyczyniamy się do lokalnego zanieczyszczenia korzystając na przykład z własnego samochodu, mimo że do wyboru mamy alternatywny i bardziej ekologiczny środek transportu, łatwiej byłoby nam zrezygnować z codziennych przyzwyczajeń – mówi dr hab. inż. Izabela Sówka, zaznaczając, że różne zachęty, np. w formie ulg podatkowych, byłyby dodatkowym czynnikiem motywującym do ekologicznych wyborów.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis