WYROK

O sławnym wyroku pani magister mówi, że jest społecznie pożyteczny. Pani magister mówi tak nie dlatego, że nie grozi jej – jak nie grozi prezesowi, biskupom i panom z Ordo Iuris, a też magister Przyłębskiej – noszenie płodu bez mózgu, bez kończyn, albo z trzewiami na wierzchu.

– Wreszcie Polki i Polacy, szczególnie ci młodzi, zrozumieli, po co są wybory i jakie są tych wyborów konsekwencje. W szkołach ich tego nie uczą, to życie ich nauczy – powiada pani magister mrugając do nas okiem w monitorze, bo z wiadomych względów spotkanie odbywamy on-line.

Kiwamy ze znajomym hydraulikiem głowami. Co prawda, to prawda. Jest zdumiewające, że wyborcy nie reagowali, kiedy władza kupowała samoloty za 20 miliardów i, z braku pieniędzy, zamykała szpitale, kiedy dawała rządowej telewizji, a nie szpitalom onkologicznym 2 miliardy. Ale elektoratu nie ruszało też, kiedy nie ukrywała partia, że kościelne dyspozycje będzie posłusznie realizować i że musi mieć swoje sądy nawet wychodząc z Unii Europejskiej.

– Nie ruszało, bo nikt już nie słucha, co się mówi – wzruszył ramionami hydraulik. – Wiadomo przecież, że wszyscy kłamią. Weszliśmy w epokę postprawdy, kłamstwa wszechobecnego, czyli, ujmując rzecz inaczej, bezwstydu.

Owszem, od początku świata ludzie łamali ósme przykazanie, ale – jeśli zostali na kłamstwie złapani – jednak się wstydzili. Oczywiście, są sytuacje, które kłamstwo w mniejszym czy większym stopniu usprawiedliwiają. Wroga można okłamać, żonie powiedzieć rano, że ładnie wygląda, chorego zapewnić, że wyzdrowieje (chociaż tu zdania są już podzielone), a kupującego na straganie, że ma towar za półdarmo. 

– Ale czy można w reklamie wyrobu medycznego mówić, że zażywając ów specyfik z chorą wątrobą, możesz żreć golonkę? – zainteresowała się pani magister. – Albo że bagietka na stacji benzynowej jest taka sama, jak w paryskim bistro? Albo czy może premier mówić, że…

– Spokój, spokój! Reklamy należą do kategorii kłamstw konwencjonalnych. Nikt nie żąda od reklamy, powieści, filmu czy sztuki teatralnej, żeby były prawdziwe. Mogą wręcz kpić ze zdrowego rozsądku, jak Makłowicz z bagietki na stacji benzynowej. Z politykami jest inaczej: wiadomo, że zawsze kłamią, ale jednak dotychczas koniecznie z umiarem, bo jawne kłamstwo to był wstyd, beka i utrata głosów. I to w dzisiejszym świecie się zmieniło.

W tym miejscu hydraulik przerwał wykład, sięgnął gdzieś za monitor, okazało się po szklanicę. Słychać było gulgotanie, widać było latającą grdykę, a w końcu rozległo się pełne zadowolenia sapnięcie.

– Od kiedy kłamstwo jest normą, również przemówienia polityczne są układane w konwencji reklam proszków do prania. I nikt już politycznych zapowiedzi nie traktuje poważnie. Więc kiedy dziadersi z KOD krzyczeli, że skutki likwidacji Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego będą straszne, to szeroka publika uważała, że tak samo kłamią, jak Piotrowicz, który twierdził, że sądom w ten sposób przywracają powagę.

– A trzeba było wierzyć tym zapowiedziom – westchnęła pani magister – i dobrze zrobiła magister Przyłębska, bo teraz młodzi będą słuchać zapowiedzi polityków.

– Naprawdę pani tak myśli, kochana? – zaśmiał się hydraulik – Przecież wszyscy kłamią. Można zaufać kłamcy?

– Jak się samodzielnie pomyśli słuchając polityków, to można – zasępiła się pani magister, złapała się lewą ręką za prawe ucho i dodała – Baby pomyślały, to jest sukces partii.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*