Ulubioną kamienicą Vincenta van Gogha był żółty dom w Arles. We Wrocławiu także jest kamienica w tym kolorze – odrestaurowana w tym roku i przyciągająca wzrok urodą. To zresztą niejedyna udana realizacja. Prace modernizacyjne trwają i coraz więcej wrocławskich kamienic odzyskuje swój blask.
Kiedy zaczęła się historia wrocławskich kamienic? Pewnie wtedy, kiedy dzieje całego miasta. Dziś za najstarszą uchodzi Pod Siedmioma Elektorami, stojąca na Rynku 8. Zbudowano ją w XIII wieku, prawdopodobnie jeszcze przed spaleniem miasta przez Henryka II Pobożnego w 1241 roku po najeździe Mongołów.
W połowie tamtego stulecia wyznaczono wrocławski Rynek. Teren podzielono na działki budowlane, na których wznoszono domy. Drewniane i murowane. Murowany, co najmniej jednopiętrowy dom mieszkalny to kamienica z definicji. Pod Siedmioma Elektorami dostała wystrój gotycki. Ślady zachowały się we wnętrzu do dzisiaj.
Pierwszą metamorfozę przeszła kilkaset lat później, kiedy zmieniła się w przykład architektury baroku. Nad szykownym portalem usiadł czarny orzeł trzymający jabłko, żeby symbolizować monarchię Habsburgów. Włoski architekt i malarz nie mógł odmówić sobie ozdobienia fasady malowidłami, przedstawiającymi osiem postaci: cesarza Leopolda I oraz jego siedmiu elektorów.
W kolejnym stuleciu kamienica weszła w posiadanie majętnego i wpływowego rodu Hochbergów, na Dolnym Śląsku znanego najbardziej z władania zamkiem Książ. Nowi właściciele dorzucili coś od siebie do jej wyglądu. Kolejne istotne zmiany miały miejsce w wieku XIX.
Pod Siedmioma Elektorami nie została poważnie uszkodzona podczas drugiej wojny światowej. Remont generalny przeszła w latach sześćdziesiątych, później doczekała się rekonstrukcji polichromii, nie pierwszej zresztą. Cesarz i elektorzy powrócili na fasadę, a wraz z nimi przesłanie głoszące, że zawistnik ani oszczerca nie zaszkodzi temu, komu sprzyja Bóg i władza. Na ścianie frontowej są też antykizujące popiersia i sceny z postaciami putt (z włoskiego putto – chłopczyk).
Koronowani mieli z tym domem wiele wspólnego. Podczas ich wizyt w mieście kamienica zamieniała się w ich rezydencję. Przyjmowali w niej hołdy. Przypominają o tym chyba wszyscy przewodnicy, którzy zatrzymują się z wycieczkami pod Elektorami. Nie wszyscy jednak mówią, że w pewnym okresie na czas pobytu cesarzy tę i dwie sąsiednie kamienice łączono przejściami wykuwanymi w ścianach. Pod Elektorami były pokoje dzienne, Pod Błękitnym Słońcem – sypialnie, Pod Złotym Słońcem – jadalnia. Po wyjeździe władców otwory wypełniano cegłami bez zaprawy. Były w niej nie tylko mieszkania. Parter zajmowały kramy, w oficynach znajdowały się pomieszczenia gospodarcze, w piwnicach – spiżarnie, na strychu – skład zboża. Zapewne był także browar.
Ostatni remont zakończył się w 2019 roku. Polegał na wymianie dachu oraz naprawie kominów. Dziś w kamienicy można kupić parówkę, wypić kawę lub zanocować w wynajętym apartamencie.
Polichromie i secesyjne płytki
Nie sposób opowiedzieć tu historii wszystkich zabytkowych kamienic, bo w mieście jest ich przynajmniej 10 tysięcy (tyle i więcej pozycji widnieje w gminnej ewidencji zabytków pod hasłem „kamienica”), tak jak niemożliwym jest nadążenie za ich remontami, które mocno przyspieszyły.
— Widuję coraz więcej wyremontowanych elewacji, dużo kamienic przyłączonych do sieci ciepłowniczej. Jest dużo lepiej niż dziesięć lat temu, kiedy remontów było mało, ale wciąż jest wiele do zrobienia. Zwłaszcza we wnętrzach. Sporo jest w złym stanie — zauważa Filip Heliasz, z zawodu renowator zabytków, który po godzinach fotografuje budynki, pokazuje je na Facebooku i oprowadza po nich wrocławian.
Ostatnio wrzucił zdjęcia odnawianej elewacji budynku na Żeromskiego 82 i opowiedział o zwiedzaniu klatek schodowych kamienic w okolicach placu Grunwaldzkiego. Napisał: „w ich wnętrzach znaleźć można zachowane ponad stuletnie polichromie, które szczęśliwie uniknęły zamalowania, piękne secesyjne płytki i zachowaną oryginalną stolarkę”. Opisał sień wejściową z korynckimi pilastrami i oryginalnymi częściami, takimi jak drzwi, tralki (pionowy element balustrady w kształcie słupka lub kolumienki) i schody.
Spacery organizował w minionych miesiącach dwa razy w tygodniu dla grup kilkunastoosobowych. Chodzili po Przedmieściu Oławskim, Nadodrzu i Ołbinie, a niedługo pójdą na Huby.
— Każde osiedle różni się od siebie, bo ma budynki z innych epok — opowiada Filip. — Z zewnątrz i od środka pokazują zmieniające się style architektoniczne. Na Przedmieściu Oławskim i Nadodrzu dominuje eklektyzm, na Ołbinie i przy Grunwaldzkim widać wpływy secesji. Przy ulicach Piastowskiej i Nowowiejskiej są przykłady modernizmu — wskazuje.
Jego zdaniem piękno wrocławskich kamienic przejawia się w bogatych zdobieniach, wijących się ornamentach roślinnych i fantazyjnych maszkaronach secesji lub w elegancji modernizmu. Liczy się także wnętrze, zwłaszcza uroda klatek schodowych i ukrytych polichromii.
— Niektóre budynki są duże, majestatyczne, jak przy ulicy Reja — opisuje. — W naszym mieście, głównie na Śródmieściu, stawiano często i gęsto kamienice pięciokondygnacyjne, czego nie robiono na przykład w Krakowie. Z tego powodu Wrocław stawiam na pierwszym miejscu. Pod tym względem bardzo podobają mi się także Łódź, Poznań i Szczecin — wymienia.
Filip Heliasz wie, że nie wszystko robi się na wzór oryginału. — Przy Daszyńskiego usunięto oryginalne podziały boniowania. Zrobiono prosty pasek, a były żłobienia, przez co zatraciła się płynność — podaje przykład — ale większość jest odnawianych tak, że nie ma się czego wstydzić. Elewacje przeważnie są modernizowane w zgodzie z pierwowzorami — dostrzega.
Priorytetem jest wymiana ogrzewania
Przywracana uroda kamienic to zasługa mieszkańców ze wspólnot, jak również zarządców, w tym gminnych: Zarządu Zasobu Komunalnego (ZZK) i Wrocławskich Mieszkań (WM). WM zarządza 560 budynkami, których jedynym właścicielem jest gmina. W kolejnych 1400 – wspólnotowych – ma udziały. ZZK opiekuje się natomiast 650 budynkami gminnymi, z których prawie połowa to zabytki.
ZZK w okresie 2019-2022 wyremontował 18 zabytkowych sztuk. Większość pochodzi z pierwszych liku lat XX wieku. We wszystkich przeprowadził termomodernizację, niektóre wyremontował całe, w innych odnowił klatki schodowe i elewacje. Wszystko kosztowało ponad 37 milionów złotych.
W tym roku: 31 wyremontowanych, 18 w trakcie i 9 w planach (przeważnie chodzi o docieplenie). Z tegorocznego budżetu pójdzie na to 27,5 mln zł. — Priorytetem jest obecnie likwidacja pieców na paliwo stałe. Przede wszystkim podłączamy kamienice do sieci ciepłowniczej. Jeżeli nie ma takiej możliwości, zmieniamy źródło ciepła na gazowe bądź elektryczne — informuje Anna Olbryt z ZZK. — Poza tym przy ustalaniu planu remontów kierujemy się stanem technicznym budynków, posiadaną dokumentacją lub możliwością pozyskania dofinansowania ze środków zewnętrznych — dodaje.
Na ogrzewaniu koncentrowały się również Wrocławskie Mieszkania, które w ostatnich latach zmodernizowały systemy grzewcze w 76 budynkach za kwotę 43,5 mln zł. Dodatkowo gruntownie odnowiły 12 kamienic. W tym roku (wymiana ogrzewania) to kilkanaście kamienic wyremontowanych, 4 w trakcie i 41 zaplanowanych. Dodatkowo kilka budynków przeznaczonych jest do termomodernizacji. Tegoroczny budżet WM wynosi około 40 mln zł i uwzględnia projekty przyszłych inwestycji.
— W trakcie remontów przede wszystkim skupiamy się na najważniejszych elementach konstrukcyjnych, zaczynając od dachu, niejednokrotnie wymieniamy lub naprawiamy stropy, jeżeli jest taka konieczność, naprawiamy ubytki elewacji i docieplamy ściany elewacji od strony podwórza — wymienia Katarzyna Galewska z WM.
„Kamienice” w bibliotece
Poprosiłem Filipa Heliasza, żeby w pamięci poszukał najbardziej udanych realizacji z tego roku, nie tylko miejskich. Wyróżnił żółtą kamienicę stojącą na rogu Daszyńskiego i Żeromskiego, gdzie na elewacji pojawił się detal utworzony z płytek ściennych wziętych z korytarza.
— Na pewno elewacje przy Kluczborskiej, przy Kołłątaja i Traugutta — wymienił, i zdradził, jakie są jego ulubione w mieście: kamienica na rogu Smoluchowskiego i Wyspiańskiego, Miernicza 11 („perła wśród tamtejszych klejnotów”), Prądzyńskiego 13 i Kniaziewicza 17.
Historie kamienic piszą różne ręce, od architektów, przez cesarzy, po zarządców. Wielkimi literami zapisują je mieszkańcy. Ich opowieści zebrała Joanna Mielewczyk – autorka świetnych audycji „Kamienice” w radiu RAM i cyklu książek o tym samym tytule. Są do wypożyczenia w 54. filii biblioteki miejskiej pod adresem Jesienna 22 (Partynice). Ta biblioteka mieści się w przedwojennej kamienicy-willi. Najpiękniejszej, w oczach Filipa Heliasza, na południu Wrocławia.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis