Znajomy hydraulik ma teraz sporo czasu i – kiedy tylko nie siedzi na piwie w PRL-u – czyta cięgiem gazety, te od prawej do lewej, od Gazety Polskiej do Wyborczej, od Do Rzeczy do Newsweeka i bardzo jest podekscytowany. Intelektualnie pobudzony. I pełen ambitnych planów.
– Czytam, oglądam TVN i Republikę, i jakbym przenosił się z jednej Polski do drugiej. Opisywane i pokazywane są dwa różne kraje, dziennikarze serwujący informacje i komentatorzy opisują dwa różane światy – oznajmia hydraulik mnie i uroczej pani magister stawiając szklanice browara w Pijalni Wódki Piwa. – Zgoda panuje po obu stronach tylko w jednej sprawie, że trwa już kampania wyborcza. A ja wiem, jak zostać prezydentem.
Aż zakrztusiliśmy się z panią magister piwem na to oświadczenie przytomnego wszak fachowca od rur i zaworów. Uczciwym śmiechem naszym zagłuszyliśmy ratuszowe dzwony, co zresztą bardzo zdenerwowało siedzących obok Holendrów, którzy dzwony owe chcieli uwiecznić w swoich smartfonach.
– Wiem, że Polsce każdy może zostać prezydentem, gwarantuje to konstytucja, a praktyka potwierdza – powiedziała ochłonąwszy nieco pani magister – ale to nie znaczy, że pan może.
– Ostatnie wybory pokazały, że jakieś dziesięć milionów Polaków żyje w jednej Polsce, drugie dziesięć milionów w drugiej, a pozostałym milionom absolutnie zwisa w jakiej. Wygra ten, kto udowodni, że będzie prezydentem tylko jednej Polski, tej prawdziwej oczywiście, bo kandydat chcący być prezydentem wszystkich Polaków dostanie najwyżej głosy nikłej części tych milionów, którym to zwisa, góra pięć procent.
Doceniliśmy przy kolejnym piwie i kolejnych dzwonach ratusza śmiałą politologiczną diagnozę hydraulika. Jednakowoż powstaje problem zdefiniowania, która Polska jest tą prawdziwą.
– Ta prawdziwych patriotów – rzekł hydraulik
– No dobrze, ale którzy są prawdziwi? – drążyła temat pani magister
– To oczywista oczywistość – zaśmiał się hydraulik – ta jest patriotyczna, która ma możniejszych sponsorów.
Powiedziawszy to hydraulik gruntownie wyjaśnił rzecz całą historycznie. A mianowicie, że od śmierci króla Sobieskiego, ostatniego wybranego samodzielnie przez nieuświadomiony patriotyczne tłum szlachecki, wszyscy kolejni wybierani byli przez tę część magnaterii i ich szlacheckiej klienteli, która – będąc prawdziwymi patriotami – dla dobra Polski i z patriotycznego obowiązku potrafiła znaleźć możniejszego sponsora. Króla Leszczyńskiego wybrał najpierw król szwedzki, kiedy ów osłabł, patrioci wybrali saskiego Augusta, kiedy ów osłabł, król francuski wybrał ponownie Leszczyńskiego, a kiedy ten z kolei osłabł, do władzy wrócił Sas, mianowicie August III. A potem patrioci poprosili o pomoc carycę Katarzynę, żeby wybrała Poniatowskiego.
– A później skomponowano hymn „Boże coś Polskę…” na część Aleksandra I – przypomniała pani magister
– No właśnie. Więc muszę tylko ustalić, czy prawdziwi patrioci mają dzisiaj za wrogów Niemców, Banderę, Unię Europejską czy Rosję – powiedział hydraulik. – Najbezpieczniej rozpocząć kampanię z hasłem Make Poland Great Again, obstalować czapeczkę z napisem MPGA, komplet czerwonych krawatów do niebieskiej marynarki i ogłosić się największym przyjacielem największego przyjaciela Polski, bo Trump jest teraz przeciwnikiem i Unii, i Rosji.
– Dlatego obie Polski go kochają. Ale może dogadać się z Putinem. I musiał byś, mistrzu, szukać innego sponsora, już po germańskiej stronie – powiedziała pani magister
– Niekoniecznie, bo można by też zaprzyjaźnić się z Putinem. Albo zaprzyjaźnić się z Unią. Dla prawdziwego patrioty pragnącego władzy dla dobra Polski każda opcja jest do przyjęcia.
– Można też ogłosić, że wróg jest na zachodzie i wschodzie i poradzimy sobie sami. Ze wszystkimi. Takiego patriotyzmu nikt nie przebije – zaproponowałem.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis