Tu jest Polska, tu się mniej pije

Polacy piją coraz mniej, zwłaszcza piwa. Powodami jest zmiana nawyków, w tym moda na trzeźwość, i konsekwentnie podnoszona akcyza. Tym niemniej wyraźne jest zjawisko narastającej liczby zgonów z powodu nadmiernego picia. 

Był taki sklep. Kiedy wszystkie odpoczywały, on działał na pełnych obrotach. Wydawało się, że zawsze jest otwarty – że nigdy nie ma przerwy. W czasach nocnej prohibicji zaraz znaleźli w nim sposób na obejście przepisów. Ekspedientki wydawały klientom zaproszenia na małej kartce, do sprzedawania alkoholu miały osobną kasę. Degustacja. 

Inne znane metody stosowane przed handlowców to organizowanie imprez zamkniętych, formalne zamienianie sklepu w nocny klub muzyczny lub lokal gastronomiczny (pobiera się opłatę za wejście i pozwala pić na miejscu).

Sklepu już nie ma. Zamknięte drzwi zobaczyłem, gdy chciałem zapytać, jak idzie monopolowy biznes, skoro nie można handlować procentami przez całą dobę.

Pocałowawszy klamkę, pojechałem do innego sklepu na osiedlu, który kiedyś miałem pod domem. Zamknięte. Do trzech razy sztuka? Nie tym razem. Całodobowy przy skrzyżowaniu Powstańców i Wiśniowej też zlikwidowali.

Przedsiębiorcy zwinęli biznesy. Ich ludzie stracili pracę i mieli kłopoty? Wykluczyć nie można. Z ich punktu widzenia wprowadzenie nocnego ograniczenia sprzedaży alkoholu to ryzykowne rozwiązanie, które – jak twierdzi Andrzej Strojny z Warsaw Enterprise Institute – uderza w legalnie działający rynek, obciąża konsumentów i handlowców, a w ostatecznym rozrachunku może okazać się nieskuteczne w walce z nadużywaniem alkoholu, generując nowe problemy, takie jak rozrost szarej strefy czy spadek liczby miejsc pracy. 

— Sklepy masowo się nie zamykają, meliny nie straszą w każdej bramie, a ludzie nie ślepną od trefnego bimbru — mówi przewodniczący zarządu osiedla Powstańców Śląskich, gdzie zakaz obowiązuje od 2024 roku. — Dla przeciętnego mieszkańca, który chciałby nabyć alkohol, w zasadzie nie zmieniło się nic. Wszyscy za to zyskali spokojniejszy sen. W ciągu ostatnich kilku miesięcy mieszkańcy tylko utwierdzili się, że był to krok w dobrą stronę — przekonuje Michał Kwiatkowski.

Tu jest Polska – tu się piło

„Polski rynek alkoholu, tradycyjnie charakteryzujący się określonymi wzorcami konsumpcji, w ostatnich latach doświadcza zauważalnej transformacji” — zauważa Andrzej Strojny z WEI.

Polacy  – o czym świadczą statystyki – piją coraz mniej: od 9,73 litra czystego alkoholu rocznie w 2021 roku do 8,93 litra w 2023. To najmniej od 2006 roku. Spada spożycie wódki, wina i miodów, a przede wszystkim piwa.

Często wymienianymi powodami takiego zjawiska są rosnące wraz z akcyzą ceny alkoholu i ograniczanie jego fizycznej dostępności. Coraz silniejszy wpływ mają inne czynniki: większa świadomość wpływu alkoholu na zdrowie, zmiany stylu życia i związana z nimi popularność napojów bezalkoholowych. Bezsprzecznie jest moda na niepicie, co widać zwłaszcza wśród młodych. Ten nie pije, bo pracuje, tamten bo trenuje, ktoś źle znosi kace, kolejny jest na diecie, a piąty nie pije, bo czwarty nie pije.

Z drugiej strony od kilku lat widoczna jest wyraźna tendencja rosnącej liczby zgonów z powodu alkoholowej marskości wątroby. Szczególnie w grupie wiekowej 45-64 lata. Przeważnie są to mężczyźni.

Marskość wątroby jest tylko jedną z ponad 200 chorób i urazów powiązanych z piciem.

„Alkohol jest substancją psychoaktywną, uzależniającą, toksyczną i rakotwórczą. Nie ma bezpiecznej dawki alkoholu dla człowieka i w każdej postaci jest on szkodliwy – nie ma znaczenia, czy jest to alkohol wysokoprocentowy, piwo czy wino” – piszą analitycy PAN. Twierdzą, że wzrost zagrożenia zdrowia z powodu chorób alkoholowych był głównym czynnikiem pogarszającym stan zdrowia populacji polskiej w latach 2000-2019, do czasu wybuchu pandemii.

To dlatego Komitet Zdrowia Publicznego PAN rekomenduje pilne wznowienie programu kontroli alkoholowych szkód zdrowotnych, ograniczenie dostępności alkoholu (która trzykrotnie przekracza normy ustalone przez WHO) i traktowanie go jako substancji szkodliwej, a także łączenie kampanii edukacyjnych z zakazem reklamy alkoholu i prowadzeniem antypromocyjnej polityki cenowej. 

Z mapą do celu

W 2002 roku akcyzę na alkohol obniżono drastycznie o 30 procent, następnie utrzymywano na tym samym poziomie. W kolejnych latach podatek rósł, a wraz z nimi ceny, lecz podwyżki były istotnie niższe od inflacji i wzrostu płacy minimalnej, co ostatecznie spowodowało zwiększanie dostępności ekonomicznej alkoholu.

Polaków było na alkohol stać, z czego cieszyli się handlowcy i na czym cierpiało zdrowie publiczne. W 2001 roku osoba z pensją minimalną mogła kupić 32 półlitrowe butelki wódki, zaś w 2021 – 107. W tym samym okresie Polacy pili coraz więcej – o połowę więcej. Później przyszła pandemia i w niej też się dużo piło, co jest w społeczeństwie zjawiskiem normalnym wobec krytycznych wydarzeń.

„Powinno się jak najszybciej doprowadzić do zwiększania akcyzy na alkohol w Polsce w stopniu uwzględniającym rosnącą inflację w kraju i zapewniającym zmniejszenie jego ekonomicznej dostępności” – czytamy w rekomendacjach PAN-u. 

Od 2022 roku polski rząd porusza się z mapą akcyzową, czyli trzymając się planu stopniowych, corocznych podwyżek tego podatku na wszystkie alkohole. W tym roku było to plus 5 procent na wódkę, piwo, wino, cydr i inne. Akcyza na piwo w Polsce, jak również cena za litr tego napoju, jest wyższa niż u naszych sąsiadów – u Niemców, Czechów i Słowaków.

Zakaz sprzedaży w nocy

W debacie publicznej najgłośniej ostatnio o nocnej prohibicji, którą mają prawo wprowadzać samorządy. O ile PAN zaleca zakaz sprzedaży alkoholu w nocy w sklepach i na stacjach, by ograniczać szkodliwość nadmiernego picia i zmniejszyć problem uzależnień, o tyle WEI podaje tę tezę w wątpliwość.

„WEI od dawna argumentuje, że prohibicja, zwłaszcza o tak ograniczonym zasięgu czasowym i terytorialnym, nie jest skutecznym sposobem na zmniejszanie ogólnego spożycia. Problem alkoholizmu jest znacznie bardziej złożony i wymaga kompleksowych działań terapeutycznych oraz profilaktycznych.”

Z centralnie nadanego prawa skorzystała do 2024 roku co dziesiąta gmina w Polsce, w tym Wrocław, zakazując sprzedaży alkoholu od 22:00 do 6:00 na 8 osiedlach (a dużo wcześniej na Starym Mieście). Od października 2025 zakaz obowiązuje w całym Wrocławiu i dotyczy sklepów oraz stacji benzynowych. Przed głosowaniem radnych miejskich urzędnicy zasięgnęli opinii w radach osiedli. 23 z nich były za przyjęciem zakazu, 11 przeciw, zaś 14 wstrzymało się od głosu.

Głównym uzasadnieniem takich decyzji jest zazwyczaj chęć poprawy bezpieczeństwa i porządku. We Wrocławiu jeszcze w październiku, zaraz po rozciągnięciu terytorialnym zakazu, pojawiły się dane o malejącej liczbie interwencji służb w nocy. Czy jednak faktycznie to bezpośredni efekt nowych zasad? 

Na zapas i na melinie?

Barbara Choinka, przewodnicząca zarządu osiedla Kowale: — Do tej pory nie spotkałam się z jakąś krytyką po wprowadzeniu prohibicji. Rada osiedla przed podjęciem uchwały zamieściła na swoim profilu ankietę, czy mieszkańcy są za ograniczeniem sprzedaży i co myślą o zwiększeniu ilości miejsc ze sprzedażą. Zdecydowana większość poparła pomysł ograniczenia sprzedaży alkoholu w godzinach nocnych i większość mieszkańców była przeciwna zwiększeniu miejsc, w których mógłby być sprzedawany alkohol.

Mirosław Czekaj, przewodniczący zarządu osiedla Borek: — Nie trafiają do nas głosy krytyczne w sprawie zakazu. Z pewnością najbardziej ze zmiany ucieszyły się osoby mieszkające w pobliżu skrzyżowania ul. Gajowickiej i Hallera, gdzie kilka miesięcy temu otworzył się kiosk z alkoholem czynny dotychczas całodobowo. Sądzę, że wszyscy się do zmiany szybko przyzwyczaimy, tak jak przyzwyczailiśmy się do zakazu palenia w lokalach gastronomicznych.

Przewodniczący ma rację co do przyzwyczajenia. Będą musiały się zmienić. „Wprowadzenie zakazu sprzedaży w określonych godzinach nie eliminuje popytu, a jedynie zmusza konsumentów do zmiany strategii zaopatrzenia” — stwierdza Andrzej Strojny z WEI.

Wśród przykładów taktyki wobec zakazu są zakupy na zapas. — Przez dwa lata, jak tu pracuję, nic takiego nie zauważyłam — mówi sklepikarka z monopolowego na Powstańców Śląskich. — Działamy bez problemów, normalnie jest.

Wśród potencjalnych skutków nocnej prohibicji wymieniany jest też rozwój szarej strefy, w której handluje się nielegalnym alkoholem wątpliwego pochodzenia i jakości, zarazem jeszcze bardziej niebezpiecznego dla zdrowia. 

— Akurat na naszym terenie brednie o rychłej pladze melin były absolutnie marginalne wśród komentujących. To co wówczas podpowiadał rozum, czas potwierdził: nie mamy żadnych problemów z tego typu działalnością — stwierdza przewodniczący Michał Kwiatkowski.

Wódka o każdej porze

To że melin na Powstańców nie ma, nie oznacza, że nie ma ich gdzie indziej. Statystyki dowodzą, że same podwyżki akcyzy spowodowały rozwój szarej strefy w kraju. W 2023 roku oszacowano, że straty do budżetu państwa z tytułu utraconego podatku to 1,3 miliarda złotych.

Michał Kwiatkowski pamięta, że głosy mieszkańców były podzielone, ale przeważały opinie za przyjęciem zakazu. — Już w pierwszych tygodniach docierały do nas wyrazy ulgi i wdzięczności. Zmiana była wyraźnie odczuwalna. Rzekłbym, że jest nawet głębsza, niż wynikałoby z policyjnych statystyk. Zrobiło się najzwyczajniej w świecie ciszej i bezpieczniej. Zakaz skutecznie wyeliminował lwią część pijackich szwędaczek i wypraw na przysłowiowe dobicie — mówi przewodniczący.

Zapytałem jeszcze na okrytym niegdyś złą sławą Trójkącie, dzisiejszym Przedmieściu Oławskim. Na Komuny Paryskiej typowo osiedlowy sklepik prowadzony od 25 lat najpierw przez ojca, teraz syna.  Zmiany nie zauważyli, bo od zawsze byli otwarci do 21:00. — Nie wiem czy to dobrze. Na pewno nie dla wszystkich, bo co z tymi, którzy prowadzą nocne życie? — Zapytałem sklepikarza, czy zrobiło się bezpieczniej. b — Niebezpiecznie to może i było, ale w latach dziewięćdziesiątych i wcześniej. Teraz jest w porządku, bardziej legendy o nas krążą. 

Na koniec taka sytuacja z Ołbina: znajoma młoda para wprowadza się do kamienicy. Ekscesy alkoholowe wszelakiego rodzaju dzieją się tu często, niezależnie od godziny. Policja przyjeżdża, ale tylko żeby uspokoić, bo zabierać nie warto. Znów będzie to samo. 

Pewnego dnia, niedługo po wprowadzeniu, pana młodego zaczepia na klatce nietrzeźwy sąsiad mieszkający w jednym pokoju z matką i kobietą w ciąży. Sąsiad chce się zapoznać, a wygląda na takiego, któremu nie wypada odmówić. Pan młody wchodzi. Na stole wnet ląduje wódka. Jest godzina 13:00.

Źródła:

  • „Rekomendacje strategiczne na lata 2023-2027: osłabienie polityki zdrowia publicznego wobec alkoholu i konsekwencje zdrowotne – Polskie Zdrowie 2.0”, Kinga Janik-Koncewicz i Witold A. Zatoński, Polska Akademia Nauk, Warszawa 2023.
  • „Alkohol jako wyzwanie dla zdrowia publicznego w Polsce”, Wojciech Stefan Zgliczyński, Biuro Analiz Sejmowych, Warszawa 2024.
  • „Prawda o alkoholu w Polsce. Rynek, zdrowie, społeczeństwo”, Andrzej Strojny, Warsaw Enterprise Institute, Warszawa 2025.
  • „Raport 2023. Uzależnienia w Polsce”, wielu autorów, Krajowe Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom, Warszawa 2023.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*