We Wrocławiu i w wielu innych polskich miastach trwała wojna o sieć internetową. Oficjalnie protestującej młodzieży chodziło o wolność w sieci, o to, aby państwo pod jakimś pretekstem nie mogło ingerować w internetowe swobody. Autorom przepisów ACTA oficjalnie chodziło o obronę artystów i autorów, czyli o ochronę praw autorskich.
Naprawdę zaś chodzi o miliardy dolarów i euro dla producentów gier komputerowych, filmów i muzyki. Kasa, wielka kasa – a nie szczytne idee – jest rzeczywistym powodem ulicznych protestów. W związku z tym, że Polska jest biedna a polska młodzież nieporównanie biedniejsza od amerykańskiej, niemieckiej czy nawet greckiej, że aspiracje do uczestnictwa w kulturze polska młodzież ma takie same jak amerykańska, niemiecka czy grecka a ceny płyt z muzyką czy grami lub filmami są wszędzie takie same – polska młodzież owe dobra kultury kradnie z sieci na potęgę. Bo nie ma innego wyjścia – nie ma kasy!
Pan premier Tusk powinien wziąć to uwagę.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis