Biały kruk

fot. archiwum prywatne

70 lat mężczyźni dyskutowali o ordynacji kobiet na księży w Kościele Ewangelicko-Augsburskim w Polsce. Bezprecedensowa uroczystość dokonała się wiosną 2022 roku. Biskup Samiec powołał do służby słowa bożego i sakramentów 9 kobiet, w tym jedną z Wrocławia.

„Co? Kobieta na księdza?!” – dziwiła się mała Marta, gdy daleki kuzyn jej mamy z Niemiec opowiadał jej o ordynacji swojej konfirmantki. Od tego czasu minęło kilkadziesiąt lat, ale w Polsce – kraju na wskroś katolickim – jakakolwiek duchowna to wciąż egzotyczny ptak pośród pospolitych mężczyzn w czerni. We Wrocławiu jest jedyna.

Studia w stolicy

Urodziła się we wsi Pielgrzymowice (powiat pszczyński) na Śląsku, w rodzinie luterańskiej. — Od dziecka chciałam studiować teologię — opowiada 36-letnia Marta Zachraj-Mikołajczyk. — Angażując się w życie rodzinnej parafii, wiedziałam, że zwiążę się z Kościołem. Bycie kobietą-księdzem wydawało mi się czymś wspaniałym i niespotykanym. Czułam, że będzie to budujące i da mi w życiu satysfakcję.

Na pięcioletnie studia pojechała do Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie. To państwowa uczelnia ekumeniczna dla luteranów, prawosławnych, starokatolików, metodystów i studentów innych wyznań niekatolickich. Zamieszkała w żeńskim akademiku. — Były w nim koleżanki z innych szkół wyższych, które studiowały pedagogikę, psychologię, prawo — wymienia. — Zbudowałyśmy wspólnotę, także z mężczyznami. Znajomości przydają się dziś w pracy w Kościele.

Jej kierunkiem była teologia luterańska. Uczyła się dogmatyki, etyki, biblistyki, homiletyki (nauka o układaniu i głoszeniu kazań), psychologii, katechezy i języków: hebrajskiego, łaciny i greki. Oprócz wykładów są praktyki. Raz w tygodniu student prowadzi nabożeństwo na zadany temat. Uczestniczą w nich koledzy, przychodzi biskup, żeby zobaczyć, jak radzą sobie adepci. — Później jest dyskusja. Ocenialiśmy, co było dobre, co złe, w czym się student wyszlifował, nad czym musi jeszcze popracować — wspomina Marta. — Niełatwe studia, ale na pewno bardzo ciekawe. Teologia to rozwojowy kierunek, dający dużą wiedzę i poszerzający horyzonty — ocenia. — Kończy się świeckim tytułem magistra — dodaje.

Część studentów na tym poprzestaje, inni postanawiają zostać duchownymi i wstępują na drogę prowadzącą do pracy w Kościele ewangelickim. Marta sygnalizowała biskupowi chęć już w trakcie studiów. Poszła na spotkanie. — Taka rozmowa kwalifikacyjna, tylko mniej stresująca — porównuje. Usłyszała, że to nie będzie proste; że nie wiadomo, czy znajdzie się parafia, która przyjmie kobietę. — Zdziwiłam się, ponieważ co innego mówili parafianie i rada z Poznania, dokąd jeździłam na praktyki. Chcieli, abym z nimi została — opowiada Marta.

Tęsknota za ordynacją

Dyskryminacja dotykała wtedy także Kościół protestancki. Kobiety mogły być diakonami, ale wyższe stanowiska były dla nich niedostępne, mimo że od 2017 roku mogły już wykonywać tą samą pracę co wikariusze. — Myślę, że mężczyźni obawiali się, że kobiety będą problemowe. Czuli strach przed utratą władzy i świadomości, że to oni o wszystkim decydują. Żeby coś nam dać, stworzyli stanowisko diakona, ale nie było mowy, żebyśmy poszły dalej w hierarchii kościelnej — uważa ksiądz Marta.

Patriarchat był słabszy za granicą. Nie tylko w Europie – na Słowacji, w Czechach, w Niemczech, gdzie kobiety były ordynowane wcześniej niż w Polsce – ale także na innych kontynentach.

— Biskup z USA powiedziała mi kiedyś: spokojnie, dojdziecie do tego, potrzebujecie tylko czasu, ale jak już to się stanie, nie dajcie sobie tego odebrać — powtarza. — Byłam szczęśliwa z ich powodu. U nas podejście zmieniało się powolutku. Byliśmy na szarym końcu. Wreszcie wielu mężczyzn-księży zrozumiało, że nie ma się czego obawiać i że kobieta może być bardzo dobrym współpracownikiem — stwierdza.

Po rozmowie z nieprzekonanym biskupem pojechała na praktyki na Mazury. Jeziora działały na nią odżywczo i orzeźwiająco, ale tęskniła za ordynacją, o którą starała się później w Warszawie, ale ciągle była odwlekana. Rozważała wyjazd na Islandię, wyspę protestancką, gdzie na studiach była na wolontariacie w przedszkolu i parafii. Myślała: „jak mnie nie ordynują jeszcze przez rok, to wyjeżdżam”.

Biskup dał się przekonać w 2018 roku, po kilku latach praktyk w Warszawie. Ordynował ją na diakona do parafii w stolicy, gdzie służyła do końca 2019 roku.

Pękł twardy patriarchat

Do Wrocławia przeprowadziła się w lutym 2020, ze względu na męża, który jako wikariusz (ksiądz) został przeniesiony z Zielonej Góry do wrocławskiej parafii Opatrzności Bożej (ul. Kazimierza Wielkiego 29). Z Pawłem poznali się na studiach. Pobrali się, ale widywali się bardzo rzadko. — Pracuje się cały czas. Od poniedziałku do piątku w kancelarii, prowadzi się różne spotkania wieczorami na parafii, w niedziele na nabożeństwach i po nich. W święta też przecież pracujemy. Mieliśmy dość związku na odległość — wyjaśnia.

Zamieszkali nad kancelarią. I prawie od samego początku spędzali ze sobą prawie cały czas, bo w czterech ścianach zamknęła ich pandemia, jak wszystkich. W kościele mieli podobne zadania: prowadzili nabożeństwa i spotkania z młodzieżą, pogrzeby, udzielali sakramentów (u luteranów są dwa: chrzest i komunia święta). Jednak w hierarchii równi nie byli. Żona była diakonem, mąż księdzem wikariuszem. Aż do 7 maja 2022 roku.

Tego dnia biskup Jerzy Samiec ordynował na księży 9 kobiet, w tym dwie z diecezji wrocławskiej (która obejmuje zachodnią Polskę od północy po południe): Izabelę Sikorę ze Szczecina i Martę Zachraj-Mikołajczyk. Uroczystość ta była pierwszą ordynacją po decyzji synodu z 2021 roku o zmianie prawa wewnętrznego, dzięki której kobiety w polskim Kościele ewangelicko-augsburskim mogą służyć jako księża. Podczas nabożeństwa ordynacyjnego biskup przypomniał, że do tamtej pory nie miały takiej możliwości, ponieważ Kościół nie rozpoznał tego, że Chrystus powołuje bez względu na płeć. Przyznał, że nie wie, dlaczego tak się działo: „może dlatego, że powtarzaliśmy często, iż kobieta w zborze ma milczeć. Bo uważaliśmy się za lepszych; tych, którzy potrafią przewodzić, bo są mężczyznami”.

Ksiądz Marta spotyka się z młodzieżą i studentami, prowadzi szkółkę niedzielną i lekcje religii w punkcie katechetycznym. Przychodzą dzieci z różnych stron Wrocławia. — Tak jest łatwiej, bo zdarza się, że w jakiejś szkole jest tylko jedno dziecko ewangelickie. U nas mają poczucie, że nie są osamotnione, że należą do grupy. Lekcje to dla nich przestrzeń do rozmowy, o tym, co się wydarzyło w szkole, jakie mają problemy, co ich drażni, jakie mają osiągnięcia, z czego są dumni. Nawiązują nić porozumienia, przyjaźni i wzajemnego wsparcia — przybliża.

Duszpasterz na Dolnym Śląsku

Nabożeństwa ma nie tylko w kościele przy Kazimierza Wielkiego. Co dwa tygodnie jeździ do parafii w Kłodzku. Zbiera wiernych z Ząbkowic, Polanicy, Lądka i okolic. Pomaga jej znajomy kierowca.

W przyszłości chce być proboszczem. Wie, że sobie poradzi, bo próbowała w Warszawie, tuż przed przeprowadzką do Wrocławia, zastępując w obowiązkach ówczesnego przełożonego. To samo pragnienie wyraża mąż Paweł. Nie będą bynajmniej rywalizować. Postarają się znaleźć parafie oddalone od siebie co najwyżej o kilkadziesiąt kilometrów. — Myślę, że w takiej sytuacji można działać wspólnie. Małżeństwa mogą scalać dwie parafie. Można jakoś to połączyć, żeby działo się w nich coś ciekawego — przypuszcza Marta.

Można być proboszczem administratorem (ze skierowania biskupa) lub proboszczem elektem, wybranym przez parafian. Wybory rozpisuje rada parafialna. Ona i konsystorz w Warszawie zatwierdzają kandydatury. Kandydaci przyjeżdżają z nabożeństwem pokazowym, po którym parafianie zadają „mnóstwo różnych pytań”, jak mówi Marta. Na koniec wybierają kandydata, który wzbudza u nich największe zaufanie. We współczesnym polskim Kościele protestanckim kobieta może być nawet biskupem.

W parafialnej, wrocławskiej kartotece widnieje około 780 osób. De facto jest mniej, bo niektórzy wyjechali z Wrocławia. Na nabożeństwa przychodzi od 120 do 180, o wiele mniej niż przed pandemią. Proboszczem jest ksiądz Marcin Orawski, który mieszka z żoną i dziećmi jako sąsiad wikariuszy Marty i Pawła. Służą w barokowym kościele, poświęconym w 1750 roku. Nabożeństwa są w każdą niedzielę.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*