Clickbait

Klikbajt. „Przynęta”, „zachęta do klikania”. Tak dosłownie można przetłumaczyć ten termin, niemający wciąż polskiego odpowiednika, a opisujący zjawisko bardzo powszechne w internecie. Mówiąc najprościej, jest to strategia marketingowa mająca przyciągnąć uwagę czytelników za pomocą chwytliwego nagłówka. Nagłówek wprost krzyczy do człowieka: „nie uwierzysz!”, „zobacz!”, „sprawdź!”, „sensacja!”. Żerując na naszej ciekawości skłania do kliknięcia w link, pod którym, jak się szybko przekonujemy, kryje się niewiele.Treści są zdawkowe, banalne albo w ogóle nijak się mają do krzykliwego nagłówka. Góra rodzi mysz, para idzie w gwizdek, a czytelnik czuje się oszukany, ale przecież nie o to chodzi, by dostarczać mu rzetelnych informacji. Chodzi o to, by na nim zarobić. Każde kliknięcie w link to większy ruch na stronie, a większy ruch na stronie to większe przychody z reklam. Ot, cała tajemnica. 

Zdjęcie. Na nim czerwony pasek z dopiskiem: „niepokojące informacje”. Pod nim nagłówek: „Energylandia zniknie z Małopolski? Chcą ją przenieść do innego województwa”. Kto kliknie w link, ten się dowie, że nikt nie zamierza przenosić słynnego parku rozrywki gdzie indziej, co sugeruje tytuł, a jedynie, że kilku radnym z Bielska-Białej marzy się osobne województwo (podbeskidzkie) i chciałoby odłączyć od małopolskiego trzy powiaty: oświęcimski, wadowicki i suski. Marzenie to jest z góry skazane na porażkę, bo wszelkie zmiany w podziale administracyjnym na wojewódzkim szczeblu wymagają zgody parlamentu. Autor tego clickbaitu wie o tym doskonale, ale by podkręcić emocje, dodaje jeszcze: „utrata tych trzech powiatów wpłynęłaby negatywnie na dochody województwa małopolskiego”. 

Inny przykład. Medium, wcale nie plotkarskie, podaje; „Rodzina pięcioraczków z Horyńca ma spory kłopot. Pół miliona w portfelu mniej!”. Kto ciekaw i kliknie w link, dowie się, na czym polega ów kłopot: oto dom wystawiony na sprzedaż za 2,5 mln złotych nie znalazł kupca, zatem obniżono jego cenę do 2 milionów. 

Kolejny przykład. „Oficjalnie: będzie bezpłatne paliwo na zalanych terenach. Wiemy już, kto skorzysta”. Plus dopisek: „Te osoby mogą tankować bezpłatnie”. Wyobrażam sobie, jak bardzo wzrósł ruch na tej stronie – pewnie każdy, kto doświadczył ostatniej powodzi, z nadzieją kliknął w link, szukając odpowiedzi. Ale odpowiedź była banalna i przewidywalna: darmowe paliwo przysługiwało służbom, które pracowały na zalanych terenach. 

Myli się ten, kto myśli, że clicbaitowe treści są wytworem naszych czasów. Ich korzenie sięgają dziewiętnastego wieku, gdy zaczęły rodzić się pierwsze bulwarówki, dziś zwane tabloidami. Jednym z tych, którzy odkryli, że sensacja, skandal i seks sprzedają się najlepiej, był Benjamin Day, twórca „The New York Sun” – gazety taniutkiej, bo za jednego centa, a więc powszechnie dostępnej.  W takiej gazecie nie było miejsca na długie, analityczne artykuły, erudycyjne eseje zastąpiono więc newsami – króciutkimi tekstami pisanymi najprostszym, zrozumiałym dla każdego językiem, opatrzonymi wielką ilością zdjęć i przyciągającym uwagę, na ogół wręcz histerycznym tytułem. Brzmi znajomo, prawda? 

Zabawne, że wśród pionierów dziennikarstwa bulwarowego był również Joseph Pulitzer, emigrant z Węgier, wydawca „The New York World”. Jego gazeta walczyła o dominację prasową z „New York Journal” Wiliama Randolpha Hearsta – słynnego magnata prasowego, który stał się pierwowzorem głównego bohatera w filmie „Obywatel Kane” Orsona Wellesa – przez kilka ostatnich dekad XIX wieku i była to najsłynniejsza batalia prasowa Ameryki. Oba tytuły prześcigały się w wynajdywaniu sensacyjnych historii, posuwając się czasem do blagi, byle tylko przyciągnąć uwagę czytelnika. Z czasem jednak Pulitzer wycofał się z rywalizacji, założył szkołę dziennikarską i ufundował nagrodę, która dziś jest jedną z najsłynniejszych i najbardziej prestiżowych na świecie. 

Czy może być lepsza puenta? No chyba nie. 

O Joanna Kaliszuk 156 artykułów
Joanna Kaliszuk jest dziennikarką, redaktorką naczelną Gazety Południowej.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*