W mediach najważniejszym tematem ostatnich dni był: kto z kim i czym podróżował będzie do Rzymu. Bo że w maju stawi się na uroczystościach religijnych cały polski rząd, sejm, senat oraz wszystkie władze miast, gmin i powiatów – to wiadomo. I że prezes ze swoimi wiernymi pojedzie pociągiem, a prezydent ze swoimi polecą samolotem – też wiadomo. Ale czy odważy się prezydent wziąć na pokład generała – to było przedmiotem najważniejszych dyskusji elit politycznych.
Równie emocjonujące były rozważania o ułaskawieniu biznesmena Adama S. i dyskusja o niewydrukowanej jeszcze książce pana Graczyka o współpracy Tygodnika Powszechnego z esbecją. Tematy te wyparły z telewizyjnych dzienników nie tylko rewelacje o możliwościach dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych, ale i dyskusje o zamachu na OFE ministrów Boniego, Fedak i Rostowskiego.
Oczywiście, to wszystko da się zrozumieć. Jak miałby poseł Brudziński, poseł Napieralski albo poseł Niesiołowski wyjaśniać zawiłości systemu emerytalnego i OFE? W tej sprawie ani osobisty urok, ani piękne teorie spiskowe już nie wystarczą: trzeba się choć trochę na tym znać! A czy posłowie mogą się znać na wszystkim? Muszą więc, jak elektorat, uwierzyć: albo Tuskowi, albo Balcerowiczowi. Tertium non datur, jak mawiali starożytni.
Natomiast dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne to mina, na którą nikt nie chce wejść: bo być ich zwolennikiem jest równie źle, jak być przeciw. Czyli lepiej milczeć, tym bardziej, że przecież paniom i panom posłom życzliwej, bezpłatnej opieki zdrowotnej bez kolejek i limitów nie brakuje. Więc po co sobie tym nieszczęściem głowę zawracać?
Co innego komuna, agenci, bezpieka – w tych sprawach posłowie są kompetentni. Żeby mieć o czym mądrze debatować, stworzyli sobie nawet IPN, który dysponuje budżetem badawczym większym niż Politechnika Wrocławska i Uniwersytet razem wzięte. I uczeni IPN polityków i publicystów nie zawodzą: ofiarnie pomogli Romanowi Graczykowi, który postanowił obalić mit „Tygodnika Powszechnego”. Autor ów (nawiasem mówiąc, niegdyś pracujący w tej gazecie!) udowodnił, że Turowicz i jego kompani pijali kawę i koniak z agentami ubeckimi, co bezdyskusyjnie dowodzi – że donosili i współpracowali. Brak kwitów potwierdzających taką współpracę dowodzi zaś, że zostały te kwity zniszczone. Cudo! I Graczyk i IPN mogą być dumni.
Największe emocje budzi jednak informacja o ułaskawieniu przez Lecha Kaczyńskiego w trybie ekspresowym Adama S. – prawomocnie skazanego za malwersacje funduszy PFRON. Ale ów Adam S. był biznesowym wspólnikiem zięcia pana prezydenta. Wedle posłów PiS (czyli Prawa i Sprawiedliwości) te fakty nie mają znaczenia, bo cała afera jest tylko obrzydliwym zamachem Platformy na świętą pamięć o poległym w zamachu prezydencie i ratunkiem przed spadającymi notowaniami.
Szkoda więc, że generał Jaruzelski oświadczył, że nie poleci, gdyż nie chce być przyczyną polsko-polskich waśni. Bo pan prezydent Komorowski powinien do Rzymu polecieć właśnie z generałem Jaruzelskim i z mecenasem Dubienieckim też. I na pokładzie samolotu pan mecenas mógłby napisać do pana prezydenta podanie o ułaskawienie pana generała – awansem, żeby już zakończyć tę sądową mitręgę. Generał uznałby to za oczywisty cud i wrócił na jedyną i prawdziwą ścieżkę wiary, co obecny oczywiście na pokładzie kardynał Dziwisz osobiście by poświadczył i pobłogosławił.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis