
Jak się oddycha we Wrocławiu? Teoretycznie coraz lepiej, ale praktycznie wciąż bywa bardzo niemiło – oraz niebezpiecznie – jesienią i zimą. Niestety, smog nie zniknie wraz z nadejściem wiosny. Przepoczwarzy się wówczas w inną wersję.
Czyste powietrze. Aż miło zaczerpnąć. Zimą, aby mieć przekonanie graniczące z pewnością, trzeba się pofatygować chociażby na Mazury. Tam, nad jeziorem, blisko lasu, oddychają pełną piersią. Nie to co na Śląsku, gdzie pojechałem zaraz po świętach. W Bielsku-Białej smog potężny. W Szczyrku, miasteczku położonym w górach, z ośrodkiem sportów zimowych, niewiele mniejszy. Z kominów unosił się ciemny dym…
Co lubi smog
Do Wrocławia wróciłem wieczorem. Wyszedłem z dworca i znów poczułem ten smród. Niełatwo od niego uciec, poruszając się zimą po południu Polski. Tego wieczoru w mieście był mróz, nie wiało, nad całym krajem krążyły strefy wysokiego ciśnienia. Smog lubi takie warunki.
— Najbardziej sprzyja mu pogoda wyżowa — potwierdza synoptyk IMGW, Ilona Śmigrocka. — Tworzy się zjawisko inwersji temperatury, czyli temperatura rośnie wraz z wysokością. Przez to zanieczyszczenia, na przykład pochodzące z kominów, utrzymują się przy ziemi. Smog jest przy niej przetrzymywany, nie może się nigdzie wydostać. To zjawisko dodatkowo wzmaga słaby wiatr. Jeżeli taka pogoda utrzymuje się przez kilka dni, warunki smogowe się pogarszają, bo zanieczyszczone powietrze nie może przedostać się wyżej — tłumaczy synoptyk.
Styczniowego wieczoru, gdy wyż wgniatał smog i mgłę w ziemię, czuć było, że w powietrzu wisi coś niedobrego. Nie było jednak najgorzej. Niechlubny rekord tej zimy padł we Wrocławiu bodajże w końcówce grudnia, kiedy stężenie szkodliwych pyłów było kilkaset procent powyżej dopuszczalnego poziomu. Jakość powietrza była fatalna, w oficjalnej nomenklaturze – krytyczna.
— Kardiolodzy powtarzają, że takie ataki smogu są najgorsze — przekazuje Krzysztof Smolnicki z Dolnośląskiego Alarmu Smogowego (DAS). — Niestety wciąż zdarzają się dni z tragicznym powietrzem, chociaż w ujęciu wartości średnich, zbieranych ze stacji pomiarowych, jest coraz lepiej.
Czym jest smog
Smog to grupa substancji, uwzględnionych w ocenie jakości powietrza, powszechnie występujących i szkodliwych dla zdrowia ludzkiego oraz roślin. Zalicza się do nich:
- pyły zawieszone – w tym PM 2,5 (bardziej niebezpieczny) i PM10 – czyli np. drobiny kurzu, popiołu, sadzy oraz piasku, a nawet starte ogumienie; na ich powierzchni często osiadają inne substancje np. metale ciężkie; ich głównym źródłem jest spalanie byle czego w piecach;
- benzo(a)piren – wykazujący wysoką toksyczność związek, który powstaje w wyniku niepełnego spalania np. paliw stałych, drewna, tworzyw sztucznych, odpadów czy paliw samochodowych;
- benzen – toksyczny, rakotwórczy, otrzymywany w czasie przeróbki węgla kamiennego i ropy naftowej (głównie w przemyśle chemicznym i transporcie samochodowym);
- tlenki azotu – szkodliwe dla zdrowia, stanowią jeden z głównych składników smogu; ich głównym źródłem w miastach są samochody;
- tlenki siarki, tlenek węgla, ozon, metale (kadm, rtęć, ołów, nikiel).
Truizm: smog jest toksyczny i niebezpieczny dla zdrowia. Szczególnie narażone na jego działanie są osoby starsze i dzieci, kobiety w ciąży oraz osoby z chorobami serca lub układu oddechowego.
Na co działa smog
Wymowna przestroga ze styczniowego komunikatu DAS: „poprawa jakości powietrza w mieście może rocznie ocalić przed przedwczesną śmiercią nawet ponad 800 osób, z czego 600 ocalonych żyć związanych jest z emisją pyłów pochodzących głównie z kopciuchów, kolejne 200 to ocalone ofiary spalin samochodowych”.
Czy łączenie go ze śmiercią nie jest przesadne? — Nie — odpowiada prof. Tomasz Zatoński, lekarz w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu i pracownik Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. — Te liczby są wiarygodne i mają do nas przemówić.
Lekarz podkreśla, że smog zawiera substancje chemiczne, które od lat są identyfikowane jako przyczyny wielu chorób. Skutki wdychania zanieczyszczonego nimi powietrza porównuje do efektów biernego palenia papierosów. — Chodzi oczywiście o inne substancje, ale porównanie musi być obrazowe — wyjaśnia. — Jeżeli uznajemy, że bierne palenie ma bardzo negatywny wpływ na nasze zdrowie, to – przez analogię – nie powinniśmy mieć wątpliwości co do smogu. W dniach wysokiej emisji do naszego organizmu dostają się szkodliwe związki, które przez płuca i krew są rozprowadzane do wszystkich organów w naszym ciele — tłumaczy profesor.
Efekty działania lekarz dzieli na trzy grupy. Pierwsza to reakcje ostre, takie jak pieczenie oczu, drapanie w gardle, katar, kaszel, chrypa. Druga to działania opóźnione, występujące od 48 do 72 godzin po kontakcie ze smogiem. — Obserwujemy wtedy zwiększoną liczbę zgłoszeń na szpitalne oddziały ratunkowe z powodu chorób sercowo-naczyniowych, udarów, zawałów, zaostrzenia chorób przewlekłych — wymienia Tomasz Zatoński. — Wiąże się to z rozprowadzaniem szkodliwych substancji po organizmie. Zwiększa się wtedy gęstość i lepkość krwi, dlatego największe ryzyko występuje u osób z przewlekłymi chorobami sercowo-naczyniowymi — mówi lekarz.
Trzecia grupa to efekty jeszcze bardziej opóźnione w czasie, wynikające z długotrwałego narażenia na oddychanie zasmogowanym powietrzem, takie jak nowotwory, uszkodzenia płodu, zaburzony rozwój noworodków lub niemowląt.
— Oprócz tego, że smog szkodzi zdrowiu, obniża jakość życia osób narażonych, bo gdy jakość powietrza jest zła, zaleca się im pozostawanie w domach. Ograniczona jest zatem aktywność na zewnątrz — przypomina prof. Zatoński.
Zmień piec
Profilaktyki w zasadzie nie ma. — Jedynym rozwiązaniem jest redukcja ogrzewania domów paliwami niskiej jakości oraz walczenie z innymi źródłami smogu — podkreśla lekarz. — Powtarzam to wszystko od 2016 roku, ale uważam, że wciąż warto — dodaje.
Tu na szczęście Wrocław ma się czym pochwalić: 14 tysięcy wymienionych kopciuchów od 2019 roku w ramach akcji Zmień Piec. — W tym momencie do zastąpienia w zasobie komunalnym pozostaje trzy tysiące pieców na paliwa stałe oraz dwa tysiące w zasobie prywatnym — wylicza Mikołaj Czerwiński z Urzędu Miejskiego Wrocławia. — W poprzednich latach miasto wymieniało piece w kamienicach w pełni gminnych. Takich lokali zostało już niewiele i prace zostaną zakończone w tym roku — deklaruje urzędnik i dodaje, że teraz skupiają się na budynkach należących do wspólnot, w których wymiany będą sukcesywnie prowadzone do 2027 roku.
— Likwidując złe piece, poprawiamy znacząco jakość powietrza, ale wszystkie wymiany już powinny być ukończone. To trwa za długo i oznacza, że działania miasta nie były wystarczające — ocenia Krzysztof Smolnicki z DAS — i nie ma co się zasłaniać pandemią, wojną w Ukrainie i innymi okolicznościami. Trzeba pomysły poprawić, a realizację przyspieszyć. Wierzę, że sobie z tym poradzą. Pragnę nadmienić, że miasto nie wymieniło, tylko pomogło wymienić, udzielając dofinansowania, które zresztą było obniżane, a tego zupełnie nie rozumiem.
Na przestrzeni ostatnich kilku lat średnie roczne wartości stężenia pyłów PM 2,5 spadają i zarówno w 2019 roku, jak i w 2023, były poniżej aktualnej normy Międzynarodowej Organizacji Zdrowia (WHO). — Te limity są jednak coraz bardziej restrykcyjne i do 2030 roku będą dla niektórych zanieczyszczeń dwa razy mniejsze — zaznacza Krzysztof Smolnicki.
Poza tym, zaglądając w dane ze stacji pomiarowych (we Wrocławiu są takie Na Grobli, na Wiśniowej, Orzechowej i Korzeniowskiego), należy wiedzieć, że nie będzie tam dobowego stężenia pyłu PM2,5. Mierzy się tylko średnie roczne, czyli nie da się porównać poszczególnych dni w roku, a to przecież zimą i jesienią najgorszego pyłu jest najwięcej.
— Kolejna rzecz — dodaje Krzysztof Smolnicki — wiąże się z tym, że smog to zjawisko lokalne, jak burza. Konkretnego dnia możemy nie czuć go na Kleczkowie, a na Brochowie lub Nadodrzu będzie mocno dokuczał.
Latem też jest smog
Temat najbardziej gorący jest zimą i jesienią, ale smog – identyfikowany jako zanieczyszczenie powietrza – występuje także wiosną i latem, z tym że pod nieco inną postacią. Jest wtedy przede wszystkim dwutlenkiem azotu ukrytym w dymie z rur wydechowych. Jego inne imię to ozon, któremu sprzyja mocne nasłonecznienie, wysoka temperatura i niska wilgotność powietrza.
— W mieście jest lepiej jeżeli chodzi o zapylenie, ale nie jeżeli chodzi o dwutlenek azotu, którego we Wrocławiu nadal jest za dużo w naszej ocenie. Ze smogiem komunikacyjnym poradzić sobie trudniej, bo chodzi przede wszystkim o pojazdy prywatne, z których najgorsze są stare diesle. Trzeba konsekwentnie namawiać ich właścicieli, żeby przerzucali się chociażby na benzynowe — twierdzi Krzysztof Smolnicki.
W 2023 roku stacja pomiarowa przy skrzyżowaniu Wiśniowej i Powstańców Śląskich, gdzie ruch jak na Marszałkowskiej, pokazała, że roczna średnia stężenia dwutlenku azotu była przekroczona wobec aktualnej normy WHO – o przyszłej nie wspominając.
Zakaz wjazdu
Metodą walki ze smogiem samochodowym są Strefy Czystego Transportu. Najprościej rzecz ujmując, taka strefa to obszar miasta, do którego zakaz wjazdu ma określona część samochodów (kryteria określają przepisy UE). Oczywiście chodzi o te najbardziej zanieczyszczające powietrze.
Władze Wrocławia od kilku lat przygotowują wprowadzenie takiej strefy, konsultują pomysły z mieszkańcami i naradzają się z ekspertami. — Teraz radni otrzymają propozycję jej zakresu i aut, które będą miały prawo wjazdu. Prezydentowi zależy przede wszystkim, by strefa nie była obciążeniem dla ludzi najbiedniejszych i mieszkańców osiedli, na których zostanie wprowadzona. Ważne, by odpowiadała wymaganiom unijnym. Zaproponujemy wariant umiarkowany, ponieważ w czasie konsultacji wyszło, że wrocławianie w swoich opiniach są spolaryzowani. Część mówi, że strefa powinna być minimalna, inni widzieliby ją w całym mieście — przekazuje Joanna Urbańska-Jaworska.
Urzędniczka informuje, że obowiązek utworzenia Strefy Czystego Transportu na Wrocław nakłada ustawa, podpisana przez prezydenta Dudę pod koniec ubiegłego roku. — Obowiązek zostanie wprowadzony, jeśli Główny Inspektorat Ochrony Środowiska w swojej ocenie jakości powietrza za rok 2024 stwierdzi przekroczenie w aglomeracji wrocławskiej stężenia średniorocznego dwutlenku azotu. W ostatniej dekadzie tylko raz norma w tym zakresie nie została przekroczona — dodaje Urbańska-Jaworska.
Zdaniem Krzysztofa Smolnickiego z DAS brak takiej strefy we Wrocławiu to kolejna opieszałość decydentów w walce ze smogiem. — Miasto powinno było ją wprowadzić od początku stycznia albo wcześniej — stwierdza.
Starszy kolega z Wrocławia – rowerzysta i pasażer tramwajów – opowiadał mi, że na Trójkącie były zimy, kiedy meble znikały spod śmietnika szybciej niż ciepłe pieczywo z piekarni. Później widział czarny dym unoszący się z kominów i kaszlał, odprowadzając dzieci do szkoły. Warto rozmawiać z sąsiadami, czym palą w piecu i czym jeżdżą po mieście, mimo że statystycznie smogu jest mniej niż kilka lat temu.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis