Epokowy wynalazek

Australijska profesor Veronica James dokonała odkrycia, które jest błogosławieństwem dla pacjentów, ale jednocześnie przekleństwem dla producentów aparatury diagnostycznej i koncernów farmaceutycznych. Nic więc dziwnego, że jej prace próbuje się albo dyskredytować, albo ignorować.

Badania diagnostyczne metodą profesor James wyglądają mniej więcej tak: od pacjenta pobierana jest próbka włosów, paznokci lub skóry i oświetlana wiązką promieni rentgenowskich. W trakcie badania w promieniach rentgenowskich można zauważyć pierścienie, których położenie wskazuje, na jaki rodzaj raka cierpi pacjent. Brak tych pierścieni wskazuje, że pacjent jest zdrowy. Pani profesor sama skonstruowała specjalne urządzenie diagnostyczne, które jest chronione amerykańskim patentem już od 6 kwietnia 2004 roku.


– „W moich testach

mających na celu wykrywanie raka piersi przy pomocy badania włosów, paznokci lub skóry specyficzna zmiana zostaje nałożona na wzorzec uzyskany z normalnej tkanki – pisze profesor James. – Ta zmiana to pierścień o określonej średnicy odpowiednio nałożony na wzór keratyny lub kolagenu. Występuje ona natychmiast po przepłynięciu krwi przez rakowatą tkankę i ustępuje po chirurgicznym usunięciu raka lub za pomocą chemioterapii. Specyficzne zmiany wzorców skóry i paznokci określone metodą dyfrakcji włókien (Fibre Diffraction Diagnosis; w skrócie FDD) ustalono dla pacjentów cierpiących na raka okrężnicy, insulinozależną cukrzycę i chorobę Alzheimera, z kolei specyficzne zmiany wzorców FDD skóry ustalono dla czerniaka i raka prostaty. Ustalono również zmiany spowodowane starzeniem się”.

I dalej: – „Jeśli chodzi o raka piersi, przeanalizowałam 4000 próbek nie popełniając negatywnej diagnozy. Zdarzyło się natomiast kilka błędnych diagnoz pozytywnych przy ogólnej dokładności wynoszącej około 98 procent. Niektóre ,,błędne pozytywy” okazały się w ostatecznej konsekwencji prawidłowe. Wynika to z faktu, że diagnozy FDD są możliwe w bardzo wczesnej fazie rozwoju raka, podczas gdy mammografia jest w stanie wykryć raka dopiero w jego późniejszym stadium. W przypadku pewnej kobiety zdiagnozowanie raka za pomocą mammografii nastąpiło po trzech latach. Gdyby zdiagnozowano go wcześniej, mogłaby żyć.

W przypadku choroby Alzheimera, raka okrężnicy i prostaty, wyniki były podobne, lecz liczba próbek wahała się w przedziale od 50 do 100. Przygotowywane są już testy zakrojone na szerszą skalę.
Moje najnowsze badania dotyczące raka prostaty wskazują na dwie zmiany różniące się od siebie w zależności od tego, czy guz jest złośliwy, czy łagodny. Obecnie diagnozowanie problemów z prostatą odbywa się seryjnie poprzez wykrywanie PSA (prostate specific antygen — antygen specyficzny dla prostaty), badania ultradźwiękowe i biopsje, które są bardzo inwazyjnymi procedurami wymagającymi ogólnego znieczulenia oraz do 20, a czasem nawet 30, biopsji prostaty.
Ryzyko wystąpienia infekcji, nietrzymanie moczu i innych problemów będących następstwem tych procedur jest znaczne, zaś proces pooperacyjnego powrotu do zdrowia pochłania dużo czasu i zależy od wielu czynników demograficznych pacjenta (wieku, płci, pochodzenia społecznego, poziomu wykształcenia, rodziny i rasy).
Dokładność testu PSA nic przekracza 50 procent. Takie wyniki tłumaczą, dlaczego w Australii rak prostaty jest obecnie przyczyną większej liczby zgonów niż rak piersi u kobiet”.

Niezależni od koncernów medycznych onkolodzy

twierdzą, że metoda prof. James pozwalana na niezawodne wykrywanie wielu poważnych chorób, w tym raka prostaty, piersi i okrężnicy, a takie czerniaka, choroby Alzheimera i insulinozależnej cukrzycy. Wczesne wykrycie tych chorób może rozstrzygnąć o życiu lub śmierci, zaś stworzenie nieinwazyjnego, bardzo dokładnego i łatwego do wykonania testu umożliwi ocalenie wielu istnień. I dodają, że do chwili obecnej nie było wiarygodnego, nieinwazyjnego testu diagnostycznego pozwalającego wykryć najpospolitsze i najagresywniejsze formy raka. Teraz już jest i dla dobra pacjentów należy z niego niezwłocznie skorzystać.

No tak, dobro pacjentów dobrem pacjentów, ale przecież taka zmiana diagnostyki psuje interesy producentom sprzętu medycznego, producentom odczynników medycznych oraz wszystkim tym, którzy w tej chwili zarabiają. Dla nich to są straty nie kilku milionów, ale kilkunastu miliardów dolarów. Dlatego gdzie mogą, przy pomocy sowicie opłacanych dziennikarzy i naukowców dyskredytują metodę diagnostyczną prof. James. W naszym kraju zaś przyjęto wypróbowany już od zarania dziejów tryb postępowania, czyli zmowę milczenia. Jak twierdzą onkolodzy, urolodzy i psychiatrzy, na żadnym sympozjum naukowym nie było i nie ma referatów o pracach prof. Veroniki James, zaś w żadnym czasopiśmie fachowym nie ma ani słowa na temat tej skutecznej i taniej metody diagnostycznej.

PS
Ostatnio 15-letnią (metoda została opracowana już w 1997 roku) zmowę milczenia przerwało w naszym kraju czasopismo NEXUS (nr 1/81) i wszechstronnie informuje zarówno o metodzie, jak i patencie prof. Veroniki James. No, ale nie jest to periodyk medyczny będący na garnuszku koncernów farmaceutycznych, więc może sobie pozwolić na tego typu publikacje.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*