Popatrzyłem przez okno. Pod niosącym mnie samolotem w nocnej poświacie księżyca bielał pokryty śniegiem łańcuch górski Kaukazu. Srebrzyście lśnił górujący nad pozostałymi szczytami olbrzym Elbrus. Niebawem zginął w mroku nocy. Pasażerowie w wygodnych fotelach zapadli w drzemkę.
Ale znowu zbudziły mnie głosy podróżnych zachwyconych czymś niezwykłym. Spoglądnąłem przez szybę. W dole na ogromnej przestrzeni rozpościerało się morze światełek. Białe tworzyły szeregi przecinające się między sobą, żółte były bezładnie porozrzucane na czarnym tle. Jeszcze inne, białe błędne ogniki, zwolna poruszały się wśród tych nieruchomych szeregów światełek. To stolica Armenii – Erewan – widziana z lotu stalowego ptaka.
Wylądowaliśmy.
Znajomy redaktor stołecznej gazety zaprosił mnie do samochodu. Przy wjeździe do miasta na tle gwiaździstego nieba dostrzegłem olbrzymiego orła z rozpostartymi szeroko skrzydłami. To symbol dawnych armeńskich władców, a dziś symbol Erewanu. Samochód zatrzymał się na wielkim owalnym placu Lenina. Górował nad nim 18-metrowy pomnik wodza. Wokół zobaczyłem monumentalne budowle: gmach rządu republiki (1941), gmach ministerstw, muzeum historyczne, dom związków zawodowych (te trzy powstały do 1958) i hotel ARMENIA, w którym miałem spędzić kilka dni. Budynki oblicowane zostały fioletowo-czerwonym tufem – miejscowym materiałem budowlanym pochodzenia wulkanicznego. Plac uzupełniała wysoko tryskająca fontanna.
Następny dzień
przeznaczyłem na zapoznanie się z ekspozycją muzeum historycznego. Dowiedziałem się, że Równina Araracka, ograniczona od północy kulminacją Aragac (4090 m n.p.m.), zaś od południa dwugłowym Araratem (5165 m), i przecięta graniczną rzeką Araks, była zamieszkana już od IV tysiąclecia p.n.e.
Od IX w. p.n.e. istniało tu silne państwo Urartu, którego mieszkańcy rozwinęli rolnictwo i sadownictwo dzięki budowie systemu kanałów nawadniających. Właśnie Urartowie, zmieszawszy się z innymi plemionami, wytworzyli narodowość ormiańską. W 1950 r. na wzgórzu Arin-Berd w granicach obecnego miasta znaleziono tablicę pokrytą pismem klinowym. Napis głosił: Z łaski boga Chaldi, Argiszti, syn Menua, tę mocną twierdzę zbudował, nadał jej imię Erebuni, dla potęgi kraju Biainili i ku przestrodze wrażych państw. Z innych źródeł ustalono, że działo się to w roku 782 p.n.e. Tak więc stolica Armenii niebawem będzie świętować swoje 2800-lecie. Jest to więc jedno z najstarszych istniejących miast świata.
Natomiast ormiańska legenda wiąże nazwę miasta z biblijnym Noem, który, gdy z arki zobaczył wyłaniającą się z wody górę Mały Ararat, krzyknął: Erewac! (Ona pojawiła się!) i opuściwszy arkę zszedł w dolinę wraz z rodziną i zwierzętami.
W dziejach Armenii okresy rozkwitu przypadały na wieki przełomu starej i nowej ery oraz na X-XI w. Pozostałe stulecia obfitowały w liczne walki z najeźdźcami oraz powstania na tle społecznym i narodowym, skierowane przeciwko ciemiężcom, początkowo Rzymianom, później Persom i Turkom, którzy ostatecznie krajem podzielili się w XVI w. W 1828 r. Erewan znalazł się pod władzą carskiej Rosji. Naród ormiański nie uwolnił się wprawdzie od ucisku socjalnego i narodowego, ale przynajmniej stał się wolnym od groźby fizycznego wyniszczenia. W części Armenii, pozostałej we władaniu Turcji, w latach 1895-96 i 1914-15 urządzono masową rzeź Ormian. Zginęło około półtora miliona ludzi. Ponad 600 tys. ludzi wygnano na pustynie Mezopotamii, gdzie większość z nich zginęła. 300 tys. uciekło do rosyjskiej części Armenii. Po okresie zamętu wojennego z rosyjskiej Armenii powstała w 1921 r. republika radziecka, a w 1922 weszła ona w skład ZSRR, początkowo w ramach federacyjnej republiki zakaukaskiej, a od 1936 r. jako oddzielna republika narodu ormiańskiego.
Jeszcze sto lat temu
Erewan był azjatyckim miasteczkiem, poprzecinanym labiryntem wąskich na 4 kroki ulic, ograniczonych murami z gliny i kamieni. Okna glinianych domów wychodziły na podwórza, co dawało mieszkańcom większe bezpieczeństwo. W centrum miasta, na glinianym placu, znajdowało się targowisko z wielką wagą, straganami i stosami śmieci. Na to gliniane miasto codziennie wieczorem wiały od gór silne wiatry, podnosząc tumany kurzu.
Z przestronnych muzealnych sal wyszedłem na asfalt miasta, które stanowi wielki ośrodek przemysłowy i naukowy. Zdobyło sobie ono uznanie swoją produkcją elektroniczną, elektryczną, maszynami i wyrobami chemicznymi, ale także produktami spożywczymi, jak słynne armeńskie koniaki na starych spirytusach Erewan, Armenia, Dwin czy wina Eczmiadzin, Woskiewaz, Arewszat i inne. Wytyczono nowe ulice, zelektryfikowano miasto. Prąd i ciepło dały miastu elektrownie wodna i cieplna. W transporcie miejskim pojawiły się autobusy, tramwaje i trolejbusy. W wodociągach miejskich popłynęła czysta źródlana woda. Nasadzenia leśne na okolicznych wzgórzach zlikwidowały wieczorne burze pyłowe.
Rekonstrukcja miasta, zapoczątkowana w 1924 r. przez wybitnego architekta Aleksandra Tamaniana, nadała stolicy nowy wygląd, łącząc styl narodowy z wykorzystaniem elementów starej architektury cerkiewnej i tufu jako materiału budowlanego. Wzniesiono gmach opery i baletu, halę centralnego rynku, gmach muzeum starodruków Matenadaran, budynek teatru dramatycznego, kamienny kompleks memorialny ofiar holokaustu Ormian. Taki Erewan utrwalił się w mej pamięci, gdy po raz pierwszy byłem tu w 1967 r.
Rozwiązanie ZSRR przyniosło Armenii wojnę z sąsiednim Azerbejdżanem o rozdzielającą te republiki górską krainę Karabach, zamieszkaną przez oba narody. Wojna trwa od 1992 r. i, mimo zawieszenia broni, końca jej nie widać, bo strony konfliktu inaczej widzą przyszłość górzystego kraju. Grozę wojny odczuł też Erewan. Jej ślady pozostały np. w parku miejskim, w którym drzewa wycięto na opał.
Dziś Erewan
to miasto liczące ponad milion mieszkańców, posiadające od 1981 r. 13-kilometrową linię metra z 10 stacjami. W 2004 r. wycofano z niego tramwaje, zastępując je trolejbusami produkcji rosyjskiej i francuskiej. Powstały nowe hotele, ulice w centrum stały się deptakami, a fontanna na placu Republiki (tj. Lenina) zalśniła kolorami i zagrała.
Uważny czytelnik, zwłaszcza ten, który zna anegdoty Radia Erywań, zapyta, dlaczego nieco inaczej piszę tę nazwę. Otóż starą, jeszcze carską nazwę Erywań przejęliśmy od Rosjan, ale ci od 1936 r. używają wyłącznie armeńskiej nazwy Erewan (z twardą końcówką) we własnej wersji pisowni jako Jerewan. Nie ma więc powodu, by w języku polskim nazywać to miasto nieaktualną nazwą, jak wolą niektórzy geografowie.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis