Kobiety za kółkiem

Tatiana, fot. MPK Wrocław
Tatiana, fot. MPK Wrocław

Taksówkarek jest wciąż mniej niż taksówkarzy, ale proporcje się zmieniają i widok kobiety za kierownicą chyba nikogo już nie dziwi. Według danych jednej z firm z branży, cieszącej się bardzo dużą rozpoznawalnością, liczba pań na taksówce rośnie w Polsce najszybciej w Europie.

Wzrost zainteresowania kobiet taką pracą przełożył się na wprowadzenie nowych usług, umożliwiających zamawianie przejazdów realizowanych wyłącznie przez kobiety. Bolt włączył taką opcję w Polsce w 2022 roku pod nazwą „Kobiety dla kobiet”. Podobna działała już w aplikacji Free Now. Rok później Uber uruchomił usługę „Uber by Woman”, najpierw w Warszawie i Krakowie, potem w innych miastach. We Wrocławiu działa od marca tego roku. 

— Polska była pierwszym krajem na świecie, w którym wprowadziliśmy usługę tylko dla pasażerek. Od tego czasu Uber by Women pojawił się także w kolejnych krajach, takich jak Indie czy Francja. To odpowiedź nie tylko na potrzeby pasażerek, ale także samych kierowczyń. W Polsce, w porównaniu z ubiegłym rokiem, ich liczba na platformie wzrosła aż czterokrotnie — wyjaśnia Iwona Kruk z Uber Polska.

Bolt tłumaczył nowość względami komfortu i bezpieczeństwa pasażerek, a dodatkowo chciał zainteresować kobiety zawodem taksówkarki. Uber argumentował podobnie.

Wprowadzono też dodatkowe narzędzia mające podnieść poczucie bezpieczeństwa w taksówkach na aplikacje, takie jak śledzenie przejazdu i połączenie z numerem alarmowym za pomocą jednego przycisku. Taksówkarki mogą odmówić kursu, jeśli został on zamówiony przez mężczyznę, natomiast panowie mogą wprawdzie zamówić kurs, ale nie dla siebie, lecz dla kobiety, korzystając z odpowiedniej opcji.

Wsiada, jedzie, wysiada. Bez historii

Zapytałem u koleżanek, czy korzystają z tych usług i czy kierują się bezpieczeństwem. — Nie jeżdżę często i z reguły obojętnie mi jest, czy z facetem, czy z babką, chyba że w nocy, wtedy wolę to drugie — odpowiedziała mi 26-latka z Trójkąta. — Raczej sugeruję się czasem albo kosztem — sprecyzowała. 

— Nie zwracam na to uwagi. Zamawiam to, co jest szybciej dostępne — skwitowała 37-latka z centrum. 

Tego typu odpowiedzi słyszałem najczęściej. Wsiadają, jadą, wysiadają. Bez historii. I bez obaw, że taksówkarz wywiezie je w las.

Zza kierownicy mówi Monika, też 37-latka, wrocławianka z urodzenia, na taksówce (głównie Bolt, ale przełącza się czasami na Ubera) od kilku miesięcy: — Jeżeli chodzi o bezpieczeństwo, jest całkiem nieźle. Tylko raz czułam pewnego rodzaju dyskomfort, gdy wiozłam trzech obcokrajowców poza miasto i nie rozumiałam, o czym rozmawiają. Nic się nie stało, grzecznie wysiedli przy domku szeregowym. W każdym razie, gdy jadę z kobietami, i ja, i pasażerki czujemy się bezpieczniej.

Jak to działa u nas? Szybko i sprawnie, niezależnie od dnia i godziny. Dostępność jest bez zarzutu, czas oczekiwania na samochód to kilka, kilkanaście minut, podobnie jak w każdym innym rodzaju usługi. Tak wynika z naszych obserwacji przez ostatnie tygodnie. Czasami jest drożej, czasami taniej niż w usłudze standardowej lub innej nietypowej. Różnie to bywa. 

8 na 10 kursów z kobietami

Monika potwierdza to, co mówią w firmach: kobiet jest coraz więcej, pasażerki chętnie z tego korzystają. — Bardzo dużo widuję dziewczyn za kółkiem, w przeróżnym wieku, o różnym stylu bycia. W sobotę, gdy przy kiepskiej pogodzie zajechaliśmy na stację benzynową niedaleko Odry, stały oprócz mnie cztery kobiety — opowiada. — A klienci? Są tacy, którzy pierwszy raz mają do czynienia z kobietą za kierownicą. Albo tacy zdziwieni, że Polka, bo częściej spotykają Ukrainki.

Monika jeździ po Wrocławiu golfem, z reguły 4 dni w tygodniu po 6 lub 8 godzin. 8 na 10 kursów robi z kobietami. Najczęściej są to trasy z imprezy lub pracy do domu, albo z lotniska. — Wydaje mi się, że po centrum lub po prostu w dzień mają większą odwagę korzystać z usług facetów. Im później, lub im trasa dłuższa, lub z metą przy parkach lub wałach, tym bardziej wolą z kobietą — zauważa.

Z jej doświadczeń wynika, że klienci lubią płynną, stanowczą i niemozolną jazdę. — Czują wtedy, że długo mam do czynienia z prowadzeniem samochodu. Często staram się zagadać, ale nie wszyscy chcą rozmawiać. Jedni odpowiadają, inny używają telefonu, część siedzi spokojnie, nie ma reguły. Jak o coś pytają, to najczęściej, czy się nie boję — opowiada Monika; i dodaje, że pasażerki potrafią być bardziej aroganckie i agresywne od mężczyzn.

Najchętniej pracuje na południu Wrocławia, bo ten rejon zna najlepiej, a do nawigacji elektronicznej ma ograniczone zaufanie. — Wypróbowałam trzy aplikacje i wszystkie zawodzą. Potrafią wyprowadzić w pole, a czasami trzeba się szukać z klientami, bo niedobrze podpowiadają im punkty odbioru. Wtedy muszę do nich dzwonić —opowiada kierowca.

Nie lubi natomiast ulic Nadodrza, Ołbina, okolic Różanki i Karłowic. — Korki, kiepskie drogi, duże dziury. Raz wpadłam w taką wyrwę, że dwie opony przebiłam. Widzę, że coś tam łatają nocami, ale ulice nie są jeszcze w dobrym stanie — ocenia.

Wyjeżdża o różnych porach oprócz poranków. Pracuje, ile chce i kiedy chce. Elastyczność czasu pracy ceni najbardziej. Jej zdanie pokrywa się z argumentacją Ubera, przedstawianą, gdy wprowadzał w tym roku nową usługę do Wrocławia: „Uber by Women wspiera aktywizację zawodową kobiet – taksówkarek, które cenią sobie możliwość elastycznych godzin pracy, co pozwala na łączenie pracy z różnego rodzaju obowiązkami oraz pasjami.”

Łatwo zacząć, łatwo się wypalić

Monika łączy taksówkę z wychowywaniem dziecka i robieniem zabiegów pielęgnacyjnych. W tej drugiej pracy, która de facto była jej pierwszą i podstawową, nie układało się tak, jak chciała. — Byłam uzależniona od klientek. Czasami przekładały, czasami nie przychodziły, zresztą było ich coraz mniej. Potrzebowałam czegoś stabilniejszego i pewniejszego pod względem zarobków. Szukałam najpierw w sklepach, ale odpuściłam, bo godziny są stałe i są niedziele handlowe — opowiada.

Ile wyjeździ na taksówce, tyle zarobi. Jeżeli potrzebuje danego dnia uzyskać X zł, udaje się. To tylko kwestia godzin za kierownicą. — Jeżeli kurs kosztuje 20 złotych, to dla mnie, po odliczeniu prowizji, zostaje z 13, ale trzeba odjąć jeszcze za paliwo i eksploatację samochodu — informuje. — Niektórzy, zwłaszcza przy płatnościach gotówką, zostawiają kilka złotych napiwku — dodaje.

W optymistycznej wersji, żeby w miesiącu zarobić 5 tysięcy na rękę, trzeba jeździć 6 dni w tygodniu od 8 do 12 godzin. To wyliczenie dotyczy kierowców, którzy używają wynajmowanych samochodów, a takich jest najwięcej. 

— Nie trzeba nawet mieć swojego i z tego powodu łatwo zacząć pracę. Nic dziwnego, że młode osoby, które przyjeżdżają tutaj na studia albo żeby poprawić swoją sytuację życiową, myślą właśnie o taksówce. Dużo osób zaczyna, ale szybko się wypalają – czasami już po kilku tygodniach, bo stwierdzają, że to niełatwa praca — kończy Monika.

Tatiana tramwajem, Natalia autobusem

Obecność kobiet za kierownicami taksówek nadzwyczajna już nie jest, spowszedniał również widok pań za sterami tramwaju lub autobusu miejskiego. W MPK Wrocław jest ich teraz razem około 300 – o ponad 100 więcej niż 5 lat temu. Wśród nich motornicza Tatiana i kierowca Natalia.

Tatiana, repatriantka urodzona w Kazachstanie, prowadzi niebieskie pojazdy od 2021 roku i łączy to z pracą przewodnika po Wrocławiu. — Od początku bardzo mi się spodobało. Bardziej, niż się spodziewałam — wspomina. — Dużo się dzieje, obserwuję, jak wygląda i zmienia się miasto. Mogę z tego korzystać podczas oprowadzania turystów — wyjaśnia.

Jeździ na etat i to jej wystarcza na życie i spłacanie mieszkania. Zarobki ocenia jako „między średnie a dobre”. W ciągu dnia kursuje od 8 do 10 godzin, ale ma też zmiany krótsze o kilka godzin. Zwykle jest w cyklu: dwa, trzy dni pracy i jeden wolnego. — Lubię każde tramwaje, ale najbardziej konstale, bo prowadzi się je bez użycia rąk, tylko nogami. Jeżeli chodzi o trasy, to pasuje mi Stare Miasto, bo znam historię tamtejszych budynków — opowiada.

Jej zdaniem pasażerowie normalnie reagują na kobietę w tramwaju, bo jest ich dużo. Uśmiechają się, gdy ją widzą. — Często podchodzą do mnie starsze osoby i dziękują. Może dlatego że mam dobrą technikę jazdy, nie szarpię, łagodnie hamuję — domyśla się.

Pozytywne wibracje, jak to sama określa, odbiera od wrocławian także Natalia z autobusu miejskiego. — Dostaję komplementy, że jestem lepsza od mężczyzn. My kobiety jeździmy tak, jakbyśmy chciały być wożone, czyli dynamicznie, płynnie. No i zawsze jesteśmy miłe – stwierdza.

Pasażerom pokazującym na zegarek, gdy autobus przyjeżdża spóźniony, mówi, że zegarek jej się podoba i żałuje, że nie dostała tak ładnego na komunię. — Grzeczność i wesołe podejście zawsze działają. Pasażerowie oddadzą ci, co im dasz. Jak się im spokojnie wytłumaczy, zrozumieją — przekonuje Natalia.

Od dawna chciała jeździć czymś dużym. Planowała ciężarówki, ale zmieniła zdanie po urodzeniu córki. Na zajezdnię przy Obornickiej dojeżdżała przez kilka lat ze Świdnicy, aż w 2020 roku przeprowadziła się do Wrocławia. — Na tym polega miłość do pracy. Nie zamieniłabym na żadną inną. Prowadzenie dużego, przegubowego autobusu to czysta frajda, zwłaszcza przy wschodzie słońca.

Najczęściej kieruje elektrycznym na linii K. Rzadziej można ją spotkać w 128. Lubi 106, którym wozi pasażerów po nowej trasie przez Nowy Dwór i dalej na lotnisko. — W zajezdni żartujemy sobie, że kobieta za kierownicą jest jak bogini. Jedni się do niej modlą, inny przed nią żegnają…

Żegnamy się z Natalią, Tatianą i Moniką. Niestety, ani Bolt, ani Uber nie zechciał podzielić się danymi odnośnie do udziału kobiecych kursów we wszystkich realizowanych po Wrocławiu. Nie zdradzają także, ile pań z nimi współpracuje.

Wracając w poniedziałek pod wieczór z redakcji rowerem, uważniej niż zwykle obserwowałem ulice. Zauważyłem około dwudziestu taksówkarzy i jedną taksówkarkę. Przejeżdżała pod wyburzanymi Arkadami. To rzecz jasna żadne badanie statystyczne, tym niemniej przypuszczam, że jadąc 18 lat temu przy budowanych wtedy Arkadach, nie spotkałbym ani jednej. W każdym razie zaskoczyło mnie, jak dużo taksówek jeździ po mieście. Wystarczyło zwrócić na nie uwagę, żeby zorientować się, że są wszędzie. Można zamówić z panem, można z panią.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*