Europejski Trybunał Praw Człowieka, rozpatrując skargę pewnej obywatelki włoskiej, orzekł, że wieszanie w państwowych publicznych szkołach krzyży jest niewłaściwe. Nie każdy bowiem uczeń, wywodzili europejscy sędziowie, jest chrześcijaninem. Wieszanie symboli religijnych w miejscach publicznych jest złamaniem zasady świeckości państwa; wieszanie krzyży w szkole jest dodatkowo naruszeniem prawa rodziców do wychowania dziecka (bo mają prawo do wychowania go w swojej religii lub na agnostyka czy ateistę) oraz jest przejawem niedopuszczalnej w nowoczesnym państwie dyskryminacji mniejszości – innowierców i niewierzących – przez katolicką większość.
We Włoszech wyrok ten wywołał poruszenie: wśród kleru olbrzymie, wśród polityków umiarkowane, wśród ludu zróżnicowane, bo na uniwersytetach wyrok został przyjęty z aplauzem a wśród pracowników rolnych z potępieniem. W innych europejskich krajach orzeczenie zostało odebrane jako oczywiste, bo w Europie państwo wyznaniowe kojarzy się raczej ze średniowieczem i inkwizycją, niż z globalną gospodarką i prawami człowieka.
Ale za to w Polsce – szok! U nas pan Prezydent powiedział był, że nikt w Polsce nie będzie słuchał takich wyroków i nikt w Polsce krzyży zdejmować w szkołach nie chce. Mówiąc tak, Lech Kaczyński nieświadomie (albo świadomie, ale co mu tam!) nadzwyczaj silnie wsparł wyłożone przez sędziów Trybunału obawy.
Bo co powiedział nasz Prezydent przy okazji Święta Niepodległości: otóż jednoznacznie powiedział, że kto nie chce krzyży w szkołach publicznych, ten zapewne Polakiem prawdziwym nie jest. Tym samym wykluczył ze wspólnoty polskiej tych kilka milionów obywateli, którzy podzielają pogląd i argumentację Trybunału, którzy są przeciwni robieniu w XXI wieku z Polski państwa wyznaniowego i których też NIKT i nigdy o zdanie nie pytał (a wśród tych kilku milionów są i katolicy oczywiście, którzy jednak religijne przekonania traktują jako sprawę prywatną a nie do publicznej demonstracji). A właśnie przeciw dyskryminacji i takiemu wykluczaniu opowiedział się Trybunał Praw Człowieka.
Nasz Rzecznik Praw Obywatelskich – pan doktor Kochanowski – również jest za krzyżami i dzieleniem obywateli na lepszych i gorszych i napisze pismo do Strasburga. Nawet były prezes Trybunału Konstytucyjnego – Jerzy Stępień – uznał wyrok Trybunału za niedobry, podważający autorytet tego świetnego gremium. Nasi biskupi zaś uznali, że to zamach na wolność Kościoła i wolności obywatelskie ludu polskiego. Nawiasem mówiąc, ludu polskiego nigdy nie zapytano, na przykład w referendum, czy chce w publicznych szkołach krzyży i religii, czy chce zakazu aborcji i in vitro, czy chce, aby przekazywać Kościołowi miliony hektarów oraz tysiące cennych państwowych nieruchomości i czy chce, aby katoliccy hierarchowie decydowali o polityce państwa: to wszystko są decyzje polityków, podejmowane ukradkiem, z zaskoczenia, metodą faktów dokonanych.
Żeby była jasność: nie jestem zwolennikiem zdejmowania krzyży ze ścian klas lekcyjnych polskich szkół. Skoro zawisły i wiszą – to nie ma takiej siły, która by je usunęła. Byłbym przeciw każdemu, kto dzisiaj chciałby uczynić zamach na te krzyże – bo w dzisiejszych warunkach byłby to zamach na pokój społeczny, wywoływanie wojny religijnej. I gdyby tak rzecz całą ujął Prezydent – byłbym zrozumiał, że mówi to w imieniu wszystkich Polaków, którzy chcą spokoju i pokoju, czyli zdecydowanej większości.
Ale nie to powiedział Lech Kaczyński.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis