KULE

Kuzyn szwagra mojego znajomego hydraulika miał to nieszczęście, że zimą ubiegłego roku okrutnie sobie połamał nogę. O przygodach owego kuzyna szwagra ze służbą zdrowia hydraulik opowiadał barwnie i mięsiście przy każdym naszym spotkaniu: że kiedy trzeciego dnia po operacji nogi pan doktor kazał wstać z łóżka i ćwiczyć chodzenie z kulami, to okazało się, że na oddziale ortopedii i traumatologii kul dla pacjentów nie ma i trzeba je pacjentom przywieźć, że ortezę (zamiennik gipsowego pancerza) trzeba sobie kupić, że niezbędna po wyjściu w styczniu ze szpitala rehabilitacja była dostępna w październiku, więc trzeba było rehabilitantkę opłacić!

– Kiedy więc przeczytałem informację, że panu prezesowi dyrektor warszawskiego szpitala osobiście przywiózł kule do domu, i to jeszcze przed operacją kolana pana prezesa, pomyślałem, że może nie jest tak źle z tą służbą zdrowia, może to kuzyn szwagra nie umiał po prostu załatwić sobie tych kul – mówił hydraulik, kiedyśmy sączyli w Literatce majowe piwo. – Teraz szwagier mojego znajomego miał od szpitalnego lekarza skierowanie na tomografię, żeby sprawdzić, czy się kostki zrastają. Ale najbliższy dostępny termin był na wrzesień, więc wydał 350 złotych, bo czy się kostki zrastają trzeba już wiedzieć. Myśli pani, że pan prezes też ma wielomiesięczne terminy wykonania podstawowych badań diagnostycznych, czy też dyrektor szpitala przyjeżdża do niego z tomografem? – zwrócił się hydraulik do pani magister.

Bardzo zirytował tym pytaniem tę dobrą, pełną empatii i na ogół bardzo spokojną kobietę. Powiedziała mu, że zachowuje się jak ostatni robol za komuny, że mu te socjalistyczne miazmaty mózg doszczętnie zlasowały (tak powiedziała!)  i że  takiego natężenia prymitywnego populizmu nawet po nim się  nie spodziewała. Czy bowiem hydraulik sądzi – wywodziła podniesionym głosem – że na przykład Donald Tusk czeka w kolejce do lekarza albo martwi się terminem wykonania badań diagnostycznych? Świat jest tak urządzony, od zawsze, że ludzie władzy, a też wielkiego biznesu, są uprzywilejowani, nie tylko w dostępie i w jakości opieki zdrowotnej, ale i w sądach, systemie edukacji, w życiu kulturalnym. Doprawdy trudno, żeby prezes, premier, prezydent, a nawet ministrowie, zamiast pracować na rzecz państwa i społeczeństwa, spędzali czas w kolejkach do lekarza albo na zakupach.

– Ale czy ktoś, kto nigdy nie był w przychodni, może decydować o organizacji służby zdrowia; kto nie był w sklepie na zakupach, czy może wiedzieć, jak wygląda handel i jak żyć z przeciętnej pensji; ktoś, kto nigdy nie był w żadnej fabryce, czy może pisać kodeks pracy? No, niech pani powie, kochana – krzyknął hydraulik, obrażony bardzo podejrzeniem o populizm.

– Oczywiście, że może. Marks na przykład nigdy nie był w żadnej fabryce i nie znał żadnego robotnika, a jego opis kapitalizmu do dzisiaj studiowany jest na wszystkich, poza polskimi, uniwersytetach świata. To jest kwestia dostępu do informacji, do wiedzy. Mądra władza jest mądra mądrością swoich doradców, konsultantów i przedstawicieli. To tylko w średniowiecznych bajkach król chodził po bazarze, aby zobaczyć, jak żyje lud. W życiu tak nie bywa, w życiu królowi mówią, jak lud żyje, a król podejmuje słuszne i mądre decyzje – odpowiedziała pani magister  i bardzo wydawała się dumna z takiego ujęcia zasad polityki.

Hydraulik się zasępił, zamówił kolejne ciemne Książęce, łyknął dwa razy i zadumawszy się, rzekł: –Kiedyś powiadało się, że szampan to trunek, który pije lud ustami swoich najlepszych przedstawicieli. Czy można powiedzieć, że dzisiaj to szybka i bezpłatna opieka zdrowotna przysługuje ludowi, ale też tylko w osobach jego najlepszych przedstawicieli? Bo nie kuzynowi mojego szwagra, i – jak pani kochana udowodniła – słusznie mu nie przysługuje. Niech zostanie choćby posłem, to się wyleczy.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*