NOWY PIĘKNY ŚWIAT

Kiedy na pograniczu Indii i Pakistanu zaczęły latać rakiety, zapytałem Pana Googla o Kaszmir, o który od 80 lat biją się wojska Indii i Pakistanu. Przecież to same góry, skały i trochę pastwisk. I z listy pierwszych 20 odpowiedzi dowiedziałem się o pięknej wełnie, sweterkach i sklepach je sprzedających, historii tej luksusowej odzieży oraz biurach turystycznych, które mogą mnie zawieźć do Kaszmiru. 

Najpierw mnie to rozbawiło. Wyobraziłem sobie kogoś, kto – usłyszawszy o wojnie w Kaszmirze – wpisuje, jak ja, hasło „Kaszmir” i dochodzi do wniosku, że atomowe mocarstwa biją się o sweterki, szale i chusty kaszmirowe oraz o turystów. Bo tak działają algorytmy wpisane w wyszukiwarkę internetową. 

Oczywiście nie biją się tam o możliwości produkowania i handlowania ekskluzywnymi materiałami z koziej wełny, więc, dodając kolejne słowa klucze, dowiedziałem się, czego chciałem: o nieustających granicznych i religijnych wojnach w regionie, o kulturze, historii. Nie mam jednak pewności, że każdy użytkownik internetu wpisując jakieś hasło wie, czego szuka, natomiast Google zawsze wie, że szuka on atrakcyjnych i tanich zakupów, niekoniecznie wiedzy.

Wspominam o tym, bo akurat toczy się wielka dyskusja o wielkiej manipulacji, jakiej jesteśmy poddawani w internecie, w mediach społecznościowych przede wszystkim. Otóż megakorporacja Alphabet (Google) – jak wszystkie Big Techy: Amazon, Apple, Meta czy Microsoft – żyją z reklam, więc sterujące nimi algorytmy najpierw serwują reklamy. Wpiszesz hasło „mleko” i pierwsze będą obrazki i informacje o producentach mleka, ich rodzajach (tłuste, chude, w proszku, skondensowane, dla niemowląt, dla sportowców, dla starców itd.) a hen, później – że jest od krowy.

Kiedy jednak następnego dnia wpisałem w wyszukiwarce „Kaszmir”, Google już wiedział, że szukam informacji o regionie, a nie sweterkach, i gorliwie spełnił moje oczekiwania. Big Techy spełniając życzenia reklamodawców (klikalność reklam) maksymalizują frekwencję, a na to najlepszym sposobem jest dawanie użytkownikom tego, czego chcą i co lubią i panowie Musk i Zuckerberg spełnią ich oczekiwania, selekcjonując dla nich informacje.

Wszakże te algorytmy dopasowują wybór informacji również do poglądów politycznych, społecznych czy naukowych użytkowników. Wierzący w mordercze działania szczepionek, wierzący w spisek żydowski, spisek klimatyczny, a nade wszystko zwolennicy określonych partii politycznych – wszyscy dostają wspierające ich poglądy, informacje, a nie dostają takich, które by ich irytowały, wprowadzały dysonans poznawczy, czyli krytycznych, więc wszyscy zamykamy się w tzw. „bańkach” i praktycznie zamykamy się na dyskusję i wymianę poglądów. Opinie specjalistów, ekspertów, autorytetów przestają się liczyć. To spisek elit.

Konsekwencje tej technologicznej rewolucji są przerażające. We wszystkich krajach potęgują się podziały na wrogie plemiona i narasta niechęć do słuchania i rozumienia się. To kres demokracji, bo wszelkie wybory wygrywać będzie kandydat najlepiej sprofilowany w mediach, mający większą „bańkę” za sobą, a krytyczne informacje o nim są oczywistym kłamstwem. 

A to początek końca znanego świata. Jeszcze dzisiaj ktoś szukający różnych informacji u Googla znajdzie je, bo algorytmy tego nie zabraniają. Jaki jednak świat nam szykują rozwijające się niesłychanie sztuczne inteligencje? Nie ma żadnych gwarancji, a wręcz przeciwnie, aby trenerzy, twórcy AI, tworzyli w nich spreparowany na zamówienie obraz świata. Zapytasz – i dostaniesz jedynie słuszną odpowiedź. Zapowiadany przez Orwella świat tworzy się na naszych oczach i naszymi rękami. To znaczy kapitałami i umysłami elit, żeby nie było wątpliwości.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*