Odra rok po katastrofie

Rząd chwali się specustawą z zaplanowanymi inwestycjami za miliardy złotych oraz ciągle powtarza o systematycznym monitoringu rzeki. Tymczasem naukowcy twierdzą, że przez rok nic się nie zmieniło, a od samego mówienia, że pacjent jest chory, jeszcze nikt nie wyzdrowiał.

Po roku od katastrofy ekologicznej znów zrobiło się głośno o złotej aldze – inwazyjnym glonie, który zadomowił się na dobre w dorzeczu Odry. Jego liczebność znacząco wzrosła w pierwszych dniach sierpnia w zbiornikach Czernica w powiecie wrocławskim, a także w Januszkowicach na Opolszczyźnie. Te zbiorniki to starorzecza. Ogłoszono pierwszy z trzech stopni alarmowych.

Zespół zarządzania kryzysowego Ministerstwa Klimatu i Środowiska zalecił działania ograniczające przepływ wody ze starorzeczy do nurtu Odry, w tym całkowicie odcięcie Czernicy, ale wojewoda wybrał inną metodę. W zbiorniku zamontowano worki ze słomą jęczmienną, która uwalnia substancje (biostabilizatory) powstrzymujące zakwit glonów. Wcześniej, w kwietniu, na Czernicy założyli siatkę, która ogranicza napływanie ryb do zbiornika. Powodem jej zamontowania były przypadki śnięcia. Podobną metodę zastosowano w Januszkowicach.

W słonej wodzie kwitną złote algi

4 sierpnia rząd poinformował, że złota alga występowała wówczas w 8 z 31 punktach kontrolnych w dorzeczu Odry, w starorzeczach oraz w Kanale Gliwickim. Niepokojące było także podwyższone zasolenie wody w 20 miejscach stałej obserwacji rzeki.

Naukowcy z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu przypominają, że to słona woda odpowiada za zakwit złotych alg. Dr Kamil Konowalik, botanik, wyjaśnia, że przejście w stan zakwitu powoduje zmianę w sposobie ich odżywiania. W normalnych warunkach jest to glon głównie samożywny, natomiast w warunkach stresowych zaczyna w dużej mierze odżywiać się związkami organicznymi m.in. z rozkładających się zwierząt oraz z innych glonów.

— Poza tym zakwit wpływa negatywnie na parametry wody, zmieniając jej odczyn, zawartość tlenu, a także innych związków w niej rozpuszczonych, blokuje światło niezbędne dla innych organizmów. Wszystko to składa się na efekt reakcji łańcuchowej, która jest praktycznie niemożliwa do zatrzymania — tłumaczy doktor.

Badania naukowe, na które powołuje się ministerstwo, wykazały, że istotnym czynnikiem intensywnego rozwoju złotej algi jest występowanie związków azotu i fosforu (biogenów), których źródłem są m.in. ścieki. W zeszłym roku decydujące okazały się jednak warunki meteorologiczne, jak czytamy w dokumencie „Konkrety dla Odry. Systemowe działania w ramach ochrony przed zakwitami złotej algi”: „W Odrze, która jest rzeką przepływającą przez tereny przemysłowe i gęsto zaludnione, parametry wody od dziesięcioleci utrzymywały się na podobnym poziomie. Wystąpienie ekstremalnych zjawisk gwałtownie je pogorszyło, co przyczyniło się do intensywnego rozwoju inwazyjnego glonu i jego toksycznego zakwitu.”

Z uwagi na sierpniowe opady deszczu pracownicy ministerstwa zalecili zwiększone kontrole nad zrzutami z przelewów burzowych i kanałów przemysłowych, tak aby nie doszło do dużego pogorszenia jakości wody i namnażania złotej algi.

Krystian Szczepański, dyrektor Instytutu Ochrony Środowiska – Państwowego Instytutu Badawczego przekazał wnioski z badań dotyczących neutralizacji inwazyjnego glonu. Pokazały one, że niektóre z zastosowanych substancji przejawiają skuteczność, jednak ich stosowanie nie wszędzie jest możliwe. W eksperymentach uczestniczyli naukowcy z ośrodków akademickich z całej Polski.

Resort środowiska wyjaśnia z kolei, że z powodu charakterystyki glonu nie można go całkowicie wyeliminować ze środowiska ani wykluczyć ponownego masowego zakwitu. Skuteczniejsze, korzystniejsze i tańsze są sposoby zaradcze.

Te konkretne metody prewencyjne to:

  • zarządzanie zrzutami przemysłowymi, zwłaszcza zawierającymi duże ładunki siarczanów i chlorków – 14 lipca prezes Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie zaapelował o zmniejszenie ilości ścieków do poniżej poziomu określonego w pozwoleniach;
  • czasowe odgradzanie starorzeczy – siatki ograniczające migracje ryb, biostabilizatory hamujące rozwój inwazyjnych glonów;
  • stały monitoring Odry w 31 punktach, skąd pobierane są próbki, które bada centralne laboratorium Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska (GIOŚ) plus 9 punktów obserwacji automatycznej, by całodobowo kontrolować parametry takie jak: zawartość tlenu w wodzie, pH i zasolenie; łącznie daje to 40 punktów, a wśród nich są Wrocław Osobowice, Łany i Trestno.

Przez rok laboratorium GIOŚ wykonało ponad 60 tys. próbek. Inspektorzy ochrony środowiska przeprowadzili z kolei przynajmniej 300 kontroli – większość w zakładach odprowadzających ścieki lub wody opadowe bezpośrednio do rzeki lub jej dopływów. Kontrole interwencyjne w związku z zanieczyszczaniem Odry dotyczą zwłaszcza zakładów zasalających rzekę chlorkami i siarczanami.

Prof. Tomasz Kowalczyk, kierownik Katedry Kształtowania i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Przyrodniczego, ocenia: — Jeśli chodzi o jakość wody w Odrze, dość dobrze działa bieżący monitoring, są wykonywane również badania niezależne. Niestety, wykazują one niezmiennie znaczące odchylenia od norm, w szczególności w zakresie przewodności, co niezmiennie oznacza bardzo wysokie zasolenie wody. Według większości opinii naukowych jest to czynnik warunkujący aktywność „złotej algi”. Oznacza to jedno: nic nie zmieniło się, jeśli chodzi o zrzuty zasolonych wód kopalnianych. Według władz zrzuty te odbywają się legalnie i zgodnie z prawem, które jest jednak ustawione w taki sposób, by tego procederu nie ograniczać bez względu na skutki.

Ministerstwo tymczasem pochwaliło się projektem specustawy

 z rozwiązaniami podzielonymi na trzy obszary:

  1. inwestycje m.in. z zakresu zwiększania poziomu wód, budowy lub remontów 123 oczyszczalni ścieków oraz budowy bądź modernizacji 259 sieci kanalizacyjnych; koszty oszacowano na około 4,5 miliarda złotych, a finansowanie jest zapewnione z funduszy unijnych;
  2. zmiany w przepisach pozwalające na przyspieszenie inwestycji;
  3. powołanie inspekcji wodnej, czyli umundurowanej służby, która dostanie prawo blokowania nielegalnych punktów zrzutu ścieków i nakładania mandatów; same kary zwiększą się przynajmniej dwukrotnie (np. do miliona złotych za zaniedbania w obszarze gospodarki wodnej zagrażające życiu lub zdrowiu ludzi i bezpieczeństwu środowiska).

Prof. Kowalczyk jest jednakże wobec niej mocno sceptyczny: – „Specustawę odrzańską” można nazwać kolejnym bublem prawnym, którego wprowadzenie przyniesie odwrotne do koniecznych skutki. Głównym jej celem jest forsowanie inwestycji hydrotechnicznych na Odrze i jej dopływach z pominięciem i tak nie do końca dobrze funkcjonujących prawnych procedur środowiskowych. Powoływanie kolejnych służb jest nonsensem, wystarczy uruchomić je w ramach obecnie funkcjonujących struktur, najlepiej policji. – I dodaje:  – Największym problemem jest, moim zdaniem, fakt, że w zarówno w Odrze, jak i wielu innych polskich rzekach, znacząco zmieniła się struktura przepływów. Metody obliczania przepływów średnich i niskich bazują na wieloletnich ciągach obserwacyjnych, a  więc na przepływach, które występowały typowo 30-50 lat wstecz, ale już dziś są to wartości nieaktualne. Nadal jednak bazują na nich wydane i przedłużane pozwolenia oraz zgody wodnoprawne. Stanowi to problem z punktu widzenia zrzutów ścieków, bo łatwo o przekroczenie dopuszczalnych stężeń, jest też coraz większą barierą  w poborze wód do różnych celów (nawodnienia rolnicze, przemysł, elektrownie). Planowane przez rząd inwestycje hydrotechniczne nie rozwiążą problemu, tylko go pogłębią, nie wspominając o zmarnowanych gigantycznych funduszach. W najbardziej potrzebnym zakresie – małej i mikroretencji, renaturyzacji cieków i dolin rzecznych, odtwarzaniu i ochronie mokradeł – nie robi się prawie nic.

Prof. Krzysztof Lejcuś z Instytutu Inżynierii Środowiska UPWr podkreśla, że rządzący powinni ograniczyć wylewanie ścieków do rzeki i zobowiązać kopalnie, które produkują najbardziej zasolenie odpady, do ich choć częściowego odsalania. – My jako naukowcy stawiamy tylko diagnozę, bo tylko to możemy. Od leczenia jest rząd, a niestety od samego mówienia, że pacjent jest chory, nikt jeszcze nie wyzdrowiał – podkreśla profesor.

Zbudują bank rybich genów

W ubiegłorocznej katastrofie ekologicznej wyginęła prawie połowa (!) ryb w porównaniu do populacji w latach 2014-2021. Eksperci przewidują, że ekosystem odbuduje się w ciągu od 5 do 10 lat. Plan przyjęty przez ministerstwo zakłada np. zarybianie rzeki gatunkami typowymi oraz utworzenie banku genów. Na ten cel przeznaczonych jest 14 mln zł. Pieniądze będą dzielone pomiędzy pięcioma nadodrzańskimi województwami do 2025 roku.

Po masowym śnięciu przeprowadzono ogólnopolski monitoring ichtiologiczny. W celach badawczych odłowiono z Odry 5,5 tysiąca ryb należących do 30 gatunków. Dla porównania: w siedmioletnim okresie poprzedzającym katastrofę odławiano średnio 578 sztuk.

Jarosław Garbacz z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu nadmienia, że katastrofa miała miejsce głównie w województwach lubuskim i zachodniopomorskim i przypomina, iż na dolnośląskim odcinku rzeki zaobserwowano jedynie incydentalne zdarzenia. – Sam wrocławski odcinek rzeki, w obrębie Wrocławskiego Węzła Wodnego od Bartoszowic do Rędzina, nie został w żaden sposób naruszony i ekosystem funkcjonuje nadal – przekonuje. – Problem z masowym wymieraniem ryb w naszym regionie pojawiał się w starorzeczach Odry lub zbiornikach połączonych z tą rzeką kanałem. W tym roku zjawisko zakwitu i masowego śnięcia ryb zaobserwowano właściwie jedynie na zbiorniku Czernica – dodaje, informując, że sytuacja na Odrze jest każdego dnia obserwowana przez kilkudziesięciu pracowników terenowych RZGW we Wrocławiu, którzy dokonują oględzin koryta rzeki od ujścia Nysy Kłodzkiej do ujścia Warty.

Władze miasta zajmują się fosą

O Odrę zapytaliśmy również w urzędzie miejskim. Usłyszeliśmy, że prowadzony jest program pilotażowy sprawdzania jakości wody, mimo że to nie miasto zarządza rzeką, tylko Wody Polskie, które biorą odpowiedzialność za jej stan. Miasto ma natomiast pod opieką fosę. – Woda w niej jest natleniania – mówi Marcin Obłoza z miejskiego biura prasowego. –  W zbiorniku zamontowane są trzy napowietrzacze: dwie fontanny i dyfuzor – dodaje.

Obłoza przypomina słowa prezydenta Jacka Sutryka z czerwca: – Potrzebne są intensywne działania państwowych instytucji i służb. Jako samorząd mamy w tym zakresie ograniczone kompetencje. Niezbędne jest wprowadzenie natychmiastowego i całkowitego zakazu spuszczania zasolonych wód kopalnianych. Teraz, a nie od 2030 roku, jak przewiduje ustawa.

W tym roku w fosie miały miejsce dwa incydenty. 14 kwietnia wyłowiono z niej 4 śnięte ryby. W próbkach wody nie stwierdzono obecności złotej algi. 13 czerwca wyciągnięto 21 martwych sztuk, które trafiły do analiz. – Raz w tygodniu próbki wody z fosy miejskiej są pobierane przez MPWiK i kierowane do badań. Kontrole cieków wodnych na terenie Wrocławia przeprowadza z kolei straż miejska – informuje Obłoza.

Nie najlepiej, ale raczej bez powtórki

Poziom wody w Odrze podniósł się po intensywnych opadach w pierwszych dniach sierpnia. Z jednej strony to czynnik sprzyjający, którego efekt wzmacniało ochłodzenie. Z drugiej przyniósł inne ryzyko – wypłukiwania przelewów burzowych, dlatego zalecenia zespołu kryzysowego z 8 sierpnia dotyczyły m.in. monitorowanie przelewów, „z których w czasie nawałnic wypływają także ścieki komunalne, które stanowią pożywkę dla złotej algi.” Zespół zapewnił, że kontynuowane będą działania, związane z nielegalnymi wylotami do rzek.

Naukowcy z przyrodniczego przestrzegają: ewentualny zrzut substancji, które zwiększą zasolenie wody, lub obecność złotych alg w zasolonym zbiorniku, z którego woda następnie trafi do Odry, plus wysokie temperatury i małe opady deszczu to gotowy przepis na kolejną katastrofę. Na początku lipca oznajmili, że zagrożenie jest wysokie. Na szczęście w sierpniu przyszły deszcze i ochłodzenie, a lato zmierza ku końcowi.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*