Według skrajnych liberałów państwo ma być „stróżem nocnym” – ma zajmować się wojskiem, policją i sądownictwem – a poza tym powinno budować drogi, mosty, wodociągi i ewentualnie szkoły podstawowe. Im mniej państwa, mówią liberałowie, tym lepiej; państwo ma umożliwiać realizację indywidualnych ambicji wolnych ludzi, bo każdy kowalem losu własnego jest. W takie państwo nadal wierzy większość Amerykanów, dla których zakaz posiadania broni palnej czy publiczna służba zdrowia to gwałt na świętych wolnościach i naturalnych prawach.
Na drugim biegunie jest wizja państwa odpowiedzialnego za wszystko: nie tylko za bezpieczeństwo, ale i za emerytury, służbę zdrowia, organizację urlopów, wychowanie dzieci, edukację młodzieży, zatrudnienie dorosłych, a także za sport i moralność (to państwa faszystów, komunistów czy religijnych fundamentalistów). Są dzisiaj takie państwa, Arabia Saudyjska czy Korea Północna na przykład.
Zdecydowana jednak większość nowoczesnych państw jest, jakby to powiedział uczony, wynikiem społecznej umowy, czyli kompromisu (opisuje go tekst konstytucji). W różnym więc stopniu, ale wszystkie państwa zajmują się gospodarką, interweniują w wolny rynek, zajmują się ochroną zdrowia, oświatą, a nawet moralnością publiczną. Ale to tylko dodatki, poszerzenie państwowych obowiązków, bo nadal fundamentalnym obowiązkiem państwa jest zapewnienie obywatelom bezpieczeństwa i budowa infrastruktury: drogowej, kolejowej, energetycznej, a współcześnie również oświatowej, zdrowotnej.
Jeśli państwo nie wypełnia tych swoich podstawowych obowiązków – to mamy do czynienia z ewidentnym kryzysem państwa. Przykładem dramatycznego kryzysu państwa są „areszty wydobywcze”, w których nieosądzeni obywatele są przetrzymywani miesiącami i latami, nawet za podejrzenia przestępstw gospodarczych! Prokuratorzy i sędziowie, którzy te skandaliczne praktyki uprawiają – są zupełnie bezkarni, awansują, czują się znakomicie (opowiada o takim przypadku film „Układ zamknięty”).
Inny przykład. Oto były minister sprawiedliwości mówi, że posłowie i rząd wiedzą o tym, że oszukańcze firmy windykacyjne podstępnie okradają obywateli wykorzystując e-Sąd w Lublinie. Zarejestrowane poza Polską firmy, kupują za grosze przeterminowane długi (głównie od firm telekomunikacyjnych) i na fałszywe adresy kierują pozwy do byłych dłużników lub zupełnie niewinnych obywateli, jeśli noszą pasujące nazwisko. Takie wezwanie listem poleconym do zapłaty traktuje się jako dostarczone. I tak je właśnie traktuje e-Sąd automatycznie wydając komornikowi tytuł egzekucyjny. Przy czym e-Sąd nie sprawdza danych osobowych (PESEL, NIP, adres), bo nie ma takiego obowiązku, a wydaje kilkaset wyroków egzekucyjnych dziennie.
Od tysięcy już niewinnych i nieświadomych ludzi komornicy bezwzględnie ściągnęli zasądzone w tym trybie należności. Oszuści i komornicy (świadomie uczestniczący w tym procederze) czują się znakomicie, zarobili miliony. I co na to twórca e-sądów, Krzysztof Kwiatkowski, poseł i były minister sprawiedliwości? On mówi, że trwa procedura zmiany ustawy i do końca roku nic się nie da zrobić. Czyli przynajmniej do końca roku sąd RP w majestacie prawa będzie służył oszustom! No, niebywałe!
Jeśli to nie jest upadek państwa – to czym jest upadek?
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis