Prześwietlanie szpitali

Polskie szpitale są w zatrważająco złym stanie technicznym, większość z nich nie spełnia norm bezpieczeństwa przeciwpożarowego, a w co drugim istnieją bariery architektoniczne. Pacjenci żywieni są źle, a czystość szpitalnych sal pozostawia wiele do życzenia.  W dodatku – jak alarmuje NIK w swoim ostatnim raporcie – większość placówek korzysta z wyeksploatowanej aparatury medycznej,  oszczędzając na przeglądach i konserwacji sprzętu oraz zaniedbuje stosowanie obowiązkowych procedur ochronnych,  przez co naraża na szwank zdrowie pacjentów.

Raport NIK dotyczący wykorzystania specjalistycznej aparatury medycznej w szpitalach (głównie aparatury rtg, rezonansu magnetycznego i sprzętu do ultrasonografii) opublikowano pod koniec ubiegłego roku. Skontrolowano 53 jednostki, w tym 11 szpitali klinicznych, badając stan techniczny aparatury, jej dostępność oraz gospodarowanie sprzętem.
–Skala odkrytych nieprawidłowości jest tak niepokojąco wysoka, że kontrola zakończyła się wydaniem oceny negatywnej – mówił na specjalnej konferencji Paweł Biedziak, rzecznik prasowy NIK.

Jak wykazała kontrola
zakłady opieki zdrowotnej 
udzielały świadczeń
przy użyciu przestarzałych aparatów.
Blisko połowa z nich miała więcej niż 10 lat, a najstarsze urządzenia (np. zestaw reanimacyjny czy aparat rtg X-18 odkryte w jednym ze szpitali)  pochodziły  z 1976 roku. Pomimo tak wysłużonego sprzętu nie zachowano jednak należytej staranności w utrzymaniu jego właściwego stanu. Szpitale zaniedbywały konserwację maszyn, choć była ona zalecana przez producentów sprzętu. Prawie dwie trzecie jednostek nie przestrzegało obowiązku okresowych testów aparatury, mających na celu sprawdzenie jej fizycznych parametrów. „To niepokojące, bo brak regularnej kalibracji sprzętu może odbijać się na dokładności uzyskanych za jego pomocą wyników”, stwierdzają kontrolerzy NIK. I wyliczają kolejne nieprawidłowości: „Aż 88,7 proc. zakładów, które realizowały świadczenia rentgenodiagnostyczne, nie gwarantowało warunków bezpiecznego stosowania tych urządzeń. W niemal jednej piątej zakładów stwierdzono przypadki stosowana aparatów rtg bez wymaganego zezwolenia na ich uruchomienie i stosowanie. W prawie co czwartym badania  wykonywał personel – w tym lekarze – nie posiadający wymaganych specjalizacji z radiologii i diagnostyki obrazowej. W co szóstym zakładzie nie przestrzegano warunków bezpiecznej pracy z urządzeniami radiologicznymi”.
–Kontrolerzy NIK odkryli także skandaliczne przypadki użytkowania urządzeń, o których było wiadomo, że nie spełniają norm radiologicznych i narażają pacjentów oraz personel na nadmierną dawkę promieniowania rentgenowskiego, – mówił Paweł Biedziak. –  Tak było między innymi w Szpitalu Praskim w Warszawie, Szpitalu Uniwersyteckim w Bydgoszczy oraz w ZOZ Poznań-Jeżyce, gdzie dyrektor tłumaczył, że aparat, potencjalnie niebezpieczny dla pacjentów, wykorzystywany był tylko w sytuacjach awaryjnych.

Konsekwencją użytkowania
wyeksploatowanego i niepoddawanego konserwacji
sprzętu były oczywiście częste awarie

co z kolei prowadziło do przestojów i wydłużało kolejki oczekujących na badanie. I tak na przykład w szpitalu w Przemyślu „z powodu awarii pięć aparatów nie było użytkowanych przez okres od 330 do 912 dni. Szpital nie podejmował żadnych działań naprawczych ze względu na ekonomiczną nieopłacalność ich reperacji”. W Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu „wysokie zużycie badanej aparatury wpływało znacząco na jej awaryjność, pomimo przeprowadzenia wymaganych przeglądów bieżących i serwisowych. Z tego powodu urządzenia były nieużytkowane przez 1417 dni”.

Choć kierownictwo placówek tłumaczyło się najczęściej brakiem wystarczających środków finansowych, kontrola NIK dobitnie wykazała, że grzechem głównym polskich szpitali  jest po prostu niegospodarność.

W niemal co trzecim zakładzie
nabyte ze środków publicznych
nowoczesne i drogie urządzenia
stały przez długi czas niewykorzystane.
 
Powody?  Niedostosowanie pomieszczeń przeznaczonych do zainstalowania specjalistycznego sprzętu, brak personelu przeszkolonego do jego obsługi lub zakup niekompletnych zestawów, co wykluczało ich stosowanie.  W raporcie NIK napotykamy na kuriozalne wręcz przypadki: w 116 Szpitalu Wojskowym w Opolu zakupiony z dotacji MON „zestaw do radiografii cyfrowej CR z aparatem rtg za kwotę 599,5 tys. zł, po upływie roku od daty zakupu pozostawał nierozpakowany. Od 4 lat niewykorzystywany był, zakupiony za 32,5 tys. zł, zestaw do kolonoskopii – z powodu braku w zestawie myjki endoskopowej do sterylizacji”.  W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku z kolei sprawny tomograf komputerowy (o wartości blisko 6 mln zł) „został w 2005 r. zdemontowany i przekazany w depozyt do magazynu. Cyfrowy aparat rtg o wartości 1.186,6 tys. zł (dofinansowany przez Ministra Zdrowia), zakupiony pod koniec 2007 r., nie był użytkowany do dnia zakończenia kontroli z powodu niedostosowania pomieszczenia do jego zainstalowania”.

O podobnym problemie zrobiło się ostatnio głośno także we Wrocławiu. Pracownicy Szpitala Klinicznego nr 1 (przy okazji inwentaryzacji prowadzonej z okazji łączenia klinik) odkryli na zapleczu szpitala nierozpakowany aparat rtg o wartości kilkuset tysięcy złotych. Sprzęt pięć lat przeleżał w kartonie, nigdy nie był użyty, a jesienią zniknął z magazynu. Dziś już wiadomo, że znajduje się na ul. Borowskiej, i jak deklaruje dyrekcja Akademickiego Szpitala Klinicznego zostanie w najbliższym czasie wykorzystany. Dlaczego do tej pory nie był? Dyrektor Piotr Pobrotyn, poproszony o wyjaśnienia przez min. Ewę Kopacz, która kilkanaście dni temu wizytowała nasz region, tłumaczył, że trudno mu komentować zaistniałą sytuację, bo to jego poprzednicy zakupili sprzęt, w tym aż siedem rentgenów, mógł więc być problem z wykorzystaniem wszystkich.

NIK wytyka
szpitalom niegospodarność
także na innych polach
„Gospodarowanie pieniędzmi przeznaczonymi na wyżywienie pacjentów oraz czystość w szpitalach pozostawia wiele do życzenia” – stwierdzono w raporcie z kwietnia 2009 roku. – „Sytuację tę można zmienić stosunkowo niewielkim nakładem środków. Decydujący wpływ na jakość żywienia i czystości szpitala ma bowiem nie tyle stan finansów placówki, lecz organizacja pracy i właściwe zarządzanie wydatkami”.
Co konkretnie wzbudziło zastrzeżenia NIK-u? Głównie jakość posiłków oraz  sposób ich przygotowania i dystrybucji. Jak wykazała kontrola, dyrekcje większości szpitali nie interesowały się żywieniem pacjentów. W pięciu szpitalach (z dwunastu kontrolowanych) nie kontrolowano w ogóle jakości przygotowania ani rozdzielania posiłków, w dwóch nie zatrudniano dietetyków. Natomiast tam, gdzie byli zatrudnieni, kierowano ich często do prac pomocniczych lub administracyjnych.
-–W diecie stwierdzono stosowanie wędlin niskiej jakości, niedobory produktów zbożowych i nabiału, nadużywanie soli, nikłe stosowanie warzyw i owoców – tłumaczył prezes NIK Jacek Jezierski.

Nie zapewniono też bezpieczeństwa mikrobiologicznego posiłków – w czterech szpitalach badania wykryły zarówno w posiłkach, jak i na rękach personelu kuchni szczepy bakterii będących zagrożeniem dla zdrowia pacjentów. Przestarzały i nieefektywny był też system rozdzielania i przewożenia żywności – w niepodgrzewanych wózkach i ogólnodostępnych windach posiłki narażone były na wychłodzenie i zabrudzenie.
Stan czystości w szpitalach był niezadowalający, a ich dyrektorzy najczęściej nic o tym nie wiedzieli. NIK wykazała, że nie kontrolowali skuteczności opracowanych procedur higienicznych. „Były one często niespójne i niedostosowane do realnych warunków panujących w konkretnym szpitalu. Nagminnie zamiast profesjonalnych preparatów stosowano środki chemii przeznaczone do gospodarstw domowych. Zaniedbywano też szkolenia personelu w zakresie higieny i czystości, pomimo iż zabiegi sprzątania w tego typu placówkach wymagają specjalistycznej wiedzy”.

Szczególnie niepokojące
są jednak raporty dotyczące
zabezpieczenia przeciwpożarowego

W 83 proc. szpitali, skontrolowanych roku ubiegłym przez NIK, brakowało standardowego wyposażenia budynków: gaśnic, hydrantów, alarmów. Zdarzało się, że placówki nie miały wydzielonych ewakuacyjnych klatek schodowych, brakowało oświetlenia awaryjnego, a drogi ewakuacyjne były za długie lub za wąskie. Zdarzały się też przypadki użycia do wykończenia wnętrz dróg ewakuacyjnych materiałów łatwopalnych. Nie lepiej ma się sprawa z drogami pożarowymi, które w połowie szpitali były zablokowane lub nie spełniały określonych parametrów, tak, że – jak podkreślał Jacek Jezierski, prezes NIK – w razie pożaru prowadzenie akcji ratowniczej byłoby bardzo trudne.

Kontrola wykazała również, że budynki szpitalne (w 90 proc. skontrolowanych placówek) znajdują się w nieodpowiednim stanie technicznym, niejednokrotnie tak złym, że stwarzają realne zagrożenie dla przebywających tam pacjentów. Do licznych usterek należały m.in.: pęknięcia ścian, prześwity w pokryciach dachowych, uszkodzone kominy, brak wentylacji w pomieszczeniach szpitalnych, oraz zły stan instalacji elektrycznych i centralnego ogrzewania. Pomimo tego szpitale nie przestrzegały obowiązku przeprowadzania corocznych kontroli okresowych stanu technicznego budynku (nie robiło ich prawie 2/3 placówek). Ponad 40 proc. nie przeprowadzało nawet obowiązkowych kontroli co pięć lat. A spośród zbadanych przez NIK jednostek, które okresowe kontrole stanu technicznego jednak przeprowadzały, aż w 40 proc. przypadków okazało się, że kontrolujący nie mieli odpowiednich uprawnień.

Tymczasem resort zdrowia odnosi się z rezerwą do raportów NIK.
–Szpitale w Polsce przedstawiają bardzo różne standardy – mówił dziennikarzom wiceminister Marek Twardowski. – Mówienie o tym, że nasze szpitale są źle wyposażone i że zagraża to bezpieczeństwu zdrowotnemu pacjentów, jest wielkim nadużyciem. Znakomita większość szpitali jest zaopatrzona w nowoczesny sprzęt i w dobre kadry.

O Joanna Kaliszuk 152 artykuły
Joanna Kaliszuk jest dziennikarką, redaktorką naczelną Gazety Południowej.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*