Przetargowcy

Uniwersytet Wrocławski znów ogłosił przetarg na głównego wykonawcę Biblioteki Uniwersyteckiej. Do zagospodarowania jest 170 milionów złotych. Jej wydawaniem może zająć się firma, która do połowy lipca złoży odpowiednie papiery i wygra konkurs ofert. Nie ze złośliwości, ale z umiłowania historii pragnę przypomnieć, że w 2003 roku pierwszym głównym wykonawcą została wybrana firma Mitex z Kielc, zaś nasza redakcyjna wróżka przewidziała wyniki przetargu na kilka miesięcy przed jego rozstrzygnięciem.

Żadne służby ani jawne, ani tajne, ani obupłciowe nie zainteresowały się wtedy naszą informacją. Wszyscy przejrzeli na oczy dopiero po dwóch latach i na ławę oskarżonych powędrowali „przetargowcy” z Mitexu i uczelni pod zarzutem ustawienia przetargu. No i do dzisiaj przesiadują na niej, bo sprawa nie ma jeszcze prawomocnego zakończenia. Czy tym razem znów przed zakończeniem przetargu podamy do publicznej wiadomości, kto go wygra? To zależy od tego, czy nasza wróżka wróci w porę z Irlandii, czy też nie.

Znacznie mniejszą finezją wykazali się magistraccy urzędnicy przy organizowaniu przetargu na: ”wypełnianie wniosków do Sądu Rejonowego dla Wrocławia Krzyki o założenie ksiąg wieczystych”. Do walki o milion złotych, podzielonych na 30 zadań stanęło 17 chętnych, w tym 10 urzędników, którzy jeszcze nie tak dawno wypełniali te wnioski w ramach swoich obowiązków służbowych. No i ci urzędnicy wygrali wszystko, co było do wygrania, zaś pani dyrektor Wydziału Zamówień Publicznych oświadczyła, że nie może nikomu ograniczać dostępu do zamówień, bo byłoby to działanie niedemokratyczne.

Jednak innego zdania był prezydent Rafał Dutkiewicz, który stwierdził: ”formalnie wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Ale udział urzędników miejskich w przetargu ogłoszonym przez urząd był nieetyczny. Dlatego postanowiłem przetarg unieważnić”. Polecił też, wprowadzenie do kodeksu etycznego pracowników zapisu zakazującego udziału pracowników magistratu w urzędowych przetargach.

Kolejni „przetargowcy” zacierają ręce, bo Andrzej Przewoźnik, szef Rady Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa zapowiedział, że cmentarz wojenny przy ul. Karkonoskiej zostanie przerobiony z modelu rosyjskiego na model amerykański. Nagrobki mają być zlikwidowane i zastąpione wkopanymi w ziemię tablicami, zaś czołgi oraz działa zostaną pocięte na kawałki. Jednym słowem dużo szmalu, a mało roboty.

– Ta rada powinna zmienić nazwę na Komitet do Walki z Pamięcią i wypróbować swoje pomysły najpierw na polskim cmentarzu wojskowym na Monte Casino lub pod Tobrukiem – proponuje czytelnik z Krzyków. – Obserwuję, że urzędnicy od wojewody zamiast na bieżąco zajmować się cmentarzem, czyli systematycznie naprawiać nagrobki i kosić trawę, to ograniczają się do opowiadania historyjek o tym, że czołgi nie nadają sie już do zdobywania Berlina oraz wywieszaniem głupawych informacji. Otóż od strony ul. Wyścigowej jakiś nieuk wbił drogowskaz: ”Cmentarz żołnierzy radzieckich”. Po pierwsze, przy ul. Karkonoskiej pochowano tylko oficerów poległych w walkach o Wrocław, żołnierze spoczywają w „bratskiej mogile” na Skowroniej Górze. Po drugie, są to groby oficerów Armii Czerwonej, gdyż w takim wojsku służyli oni w chwili śmierci. Armia Radziecka została utworzona dopiero 23 lutego 1946 roku, a więc po wojnie.

No cóż, jak ktoś cały swój czas poświęca na walkę i męczeństwo, to nie znajduje już żadnej wolnej chwili na pamiętanie o tym, co wyniósł kiedyś ze szkoły podstawowej.
 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*