Rewolucja

Skomplikowana odmiana rzeczowników, liczebników i zaimków, czasowniki, które odmieniają się przez czasy, osoby, liczby, rodzaje, tryby i strony, a do tego ortografia pełna wyjątków i nie najłatwiejsza wymowa – to wszystko sprawia, że w różnych rankingach polszczyzna znajduje się w pierwszej dziesiątce najtrudniejszych języków świata, obok chińskiego, hebrajskiego czy greckiego.

Z badań przeprowadzonych przez Radę Języka Polskiego wynika jednak, że lubimy nasz język, choć faktycznie uznajemy go za trudny. Aż 80 proc. ankietowanych przyznało, że podoba im się brzmienie głosek szumiących (sz, cz, dż) oraz samogłosek nosowych (ą, ę). I choć ortografia przysparza nam wielu kłopotów, wcale nie chcemy jej upraszczać – 68 proc. z nas akceptuje kropeczki i kreseczki, odróżniające u od ó, rz od ż, a także rozróżnienie pomiędzy ch i h, choć dziś już nie słyszymy różnicy w ich wymowie. (Kto miał to szczęście i wychował się w otoczeniu babci czy dziadka, ten wie doskonale, że niegdyś ta różnica istniała, więc nie było szans, by ktoś pomylił nieopatrznie chleb z herbatą). 

Co ciekawe, potrafimy srogo pokłócić się o język – aż 38 proc. z nas weszło kiedyś z kimś w spór o kwestie językowe. Częściej kłócą się kobiety (41 proc.) niż mężczyźni (34 proc.), a najczęściej, co jest akurat sporym zaskoczeniem!, najmłodsze pokolenie – aż 57 proc. osób w wieku 18-24 lata.

Tych powodów do kłótni może być niedługo jeszcze więcej, bo oto Rada Języka Polskiego uchwaliła (jest ona, dodajmy, jedynym organem posiadającym takie kompetencje) zmiany zasad pisowni, a ogłoszona właśnie reforma jest tak szeroko zakrojona, że właściwe można by ją nazwać rewolucyjną.

Wszystkich zmian nie sposób tu wymienić, ale warto przyjrzeć się choćby najważniejszym. Po pierwsze, nazwy mieszkańców miast, a także dzielnic tych miast, będą pisane wielką literą: „Wrocławianin, Zgierzanin, Mokotowianin”. Po drugie, wielką literą zapisywane będą nie tylko nazwy firm i marek wyrobów przemysłowych, ale także pojedyncze ich egzemplarze: „pod oknem zaparkował Ford”. Po trzecie, wszystkie człony nazw geograficznych, obiektów w przestrzeni publicznej, lokali gastronomicznych i usługowych, a także medali, odznaczeń i tytułów honorowych zapisywane będą wielką literą (pomijając przyimki i spójniki): „Wyspa Uznam, Pustynia Gobi, Plac Zbawiciela, Kościół Mariacki, Park Grabiszyński”. Po czwarte, przeczenie „nie” z przymiotnikami i przysłówkami pisane będzie łącznie niezależnie od stopnia, a więc także w stopniu najwyższym: „nienajmilszy, nienajstaranniej, nienajlepiej” (gdy to piszę, słownik komputerowy wszczyna bunt, sygnalizując błąd, ale cóż – słowniki też pójdą do wymiany). Po piąte, cząstki takie jak super-, mini-, ekstra-, eko-, makro-, jeśli występują również jako samodzielne wyrazy, będzie można zapisywać osobno: „miniwieża lub mini wieża, superpomysł lub super pomysł, ekożywność lub eko żywność”. Po szóste, w parach wyrazów równorzędnych, zapisywanych dotąd z łącznikiem, dopuszczone zostaną trzy wersje pisowni: z łącznikiem, przecinkiem lub rozdzielnie („tuż-tuż” lub „tuż, tuż” lub „tuż tuż”). Po siódme, człon pół– będzie się pisać łącznie w wyrażeniach: „półzabawa, półnauka, półżartem, półserio” (słynna komedia Billyego Wildera z 1959 roku, z udziałem Marilyn Monroe, znana u nas jako „Pół żartem, pół serio”, doczekać się musi zatem ortograficznej rewizji tytułu).

Czemu mają służyć te zmiany? Jak pisze Rada, postulowane były już od dawna. Mają uprościć i ujednolicić zapis, wyeliminować wyjątki i – generalnie – zmniejszyć liczbę popełnianych błędów językowych, umożliwiając piszącym (tu cytat z Rady) „skupienie się na innych niż ortograficzne aspektach poprawności tekstu”.

Czy upraszczanie zapisów po to, by uniknąć ewentualnych błędów, ma sens? Nie wiem. Ci, którzy popełniali błędy, pewnie nadal będą je popełniać, a ci, którzy ich nie robili – mogą zacząć, bo oswojenie się z nowymi zapisami zajmie im więcej niż chwilę.

Dobra wiadomość jest taka, że zmiany ortograficzne wejdą w życie dopiero w 2026 roku. Do tego czasu jesteśmy więc wciąż wrocławianami i, mówiąc pół żartem, pół serio, zostaniemy nimi jeszcze przez półtora roku.

O Joanna Kaliszuk 150 artykułów
Joanna Kaliszuk jest dziennikarką, redaktorką naczelną Gazety Południowej.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*