„Szanowna Pani Redaktor, czy mogłaby Pani odnieść się do źle, moim zdaniem, użytego słowa „skutek” w sformułowaniu „na skutek wydobywającego się czadu trzy osoby poniosły śmierć” (cytat z wypowiedzi telewizyjnej). Chyba powinno być: „z powodu wydobywającego się czadu”, bo skutkiem była przecież śmierć” – pisze do mnie jeden z Czytelników, dotykając przy okazji jednego z arcyciekawych filozoficznie zagadnień.
Nad istnieniem (bądź nie) związków przyczynowo-skutkowych w świecie głowiły się przez wieki najtęższe umysły, od Arystotelesa po Hume’a, a wielość koncepcji odpowiada wielości tomów, jakie na ten temat napisano. Nie o te tomy jednak chodzi i nie o filozofów, ale o język, który opisywać musi te złożone i nieoczywiste niejednokrotnie relacje.
W cytowanym wyżej przykładzie związek między przyczyną (niedrożność instalacji i wydobywający się czad) a skutkiem (śmierć domowników) jest oczywiście bezpośredni i niezaprzeczalny. Wątpliwości wzbudziła natomiast opisująca to zdarzenie językowa konstrukcja „na skutek czadu”. I tu dochodzimy do sedna.
Skutek to, według słownikowej definicji, wynik, następstwo, rezultat czegoś. W staropolszczyźnie oznaczał czyn, pracę, dzieło. Według Aleksandra Brücknera pochodzi od prasłowa „kucić, kuty”, oznaczającego broić, stroić (stąd: okutać się, zakutać, zakutany) oraz – ogólnie – czynić, robić. „Tu należy i pokuta. Są to prapolskie wyrazy oboczne; np. u Biernata w Ezopie: liszka widząc tę jej (małpy) butę, iż tak stroi swoję kutę (tj. postawę)”, pisze Brückner.
Brückner nie notuje wyrażenia „na skutek”, ale mogło być mu znane – językoznawcy twierdzą, że pierwsze przyimki przyczynowe zaczęły się tworzyć już około XVI wieku.
Tak, tak, zarówno „na skutek”, jak i bliźniaczy znaczeniowo „wskutek” to właśnie przyimki. Czyli, przypomnijmy, nieodmienne i niesamodzielne części mowy, które w połączeniu z innymi wyrazami opisują rozmaite relacje – czasowe, przestrzenne, celowe itp. Te wyżej wspomniane, mimo iż powstały na bazie rzeczownika „skutek”, nazywane są p r z y c z y n o w y m i, bo kierują naszą uwagę nie tyle na skutki, co na przyczyny zdarzeń. Ot, taki mały paradoks językowy (i przyczynek do filozoficzno-językowych dylematów).
W swoim „Słowniku poprawnej polszczyzny” z lat 70. Witold Doroszewski pisze więc: „wskutek albo na skutek – przyimek łączący się z rzeczownikiem w dopełniaczu, oznaczający przyczynę; w wyniku, w następstwie czegoś, z powodu czegoś”. I podaje przykład: „Zmarł wskutek (na skutek) nieszczęśliwego wypadku”. Analogicznie – poprawne są zatem i takie konstrukcje, jak: „niezdolność do pracy wskutek choroby” czy „uszkodzenia powstałe na skutek urazów”.
O przyimkach wtórnych tak pisze dr Maria Lesz-Duk: „w porównaniu z przyimkami pierwotnymi są precyzyjniejsze i komunikują różnorodne odcienie znaczeniowe przyczyny. Niektórzy językoznawcy sądzą, że na pojawienie się pewnych wtórnych przyimków mogły oddziałać wpływy obce. I tak za kalkę z rosyjskiego podejrzewa się przyimek „w następstwie” („w nasljedstwiji”), zaś za kalkę z niemieckiego „infolge” przyimek „wskutek”. Jednak z takimi poglądami można dyskutować, gdyż ekspansja przyimków wtórnych jest charakterystyczna dla wielu współczesnych języków europejskich”.
Wracając do pytania Czytelnika – użyta w materiale TV konstrukcja nie jest niepoprawna, choć wydaje mi się mało zręczna. Według mnie lepiej brzmiałoby po prostu „na skutek zaczadzenia”. Ale dywagacje na temat językowej elegancji – w obliczu opisywanego zdarzenia – jakoś tracą na znaczeniu.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis