Spacerem po Wrocławiu

Wrocławianie lubią spędzać wolny czas z rodziną i z przyjaciółmi najczęściej w plenerze, z dala od zgiełku miejskiego. – Bardzo lubię Park Szczytnicki i tereny obok Hali Stulecia. Jest tu dużo atrakcji w jednym miejscu. Często zaglądam z rodziną do Ogrodu Japońskiego. Tu wejście nie jest drogie – mówi Luiza. 

To jedno z ulubionych miejsc wrocławian, na spacer, na relaks, w weekend i w tygodniu.

– W letni wieczór lubię moczyć nogi w fontannie obok Pergoli i patrzeć na „tańczące fale” – mówi Brazylijczyk, który od 3 lat mieszka we Wrocławiu. Dzieci z entuzjazmem chlapią się w tryskającej obok z mniejszych fontann wodzie.  

W mieście jest 26 parków, 

nierzadko starych, 

z zachwycającą roślinnością i wiekowymi drzewami.  

– Letnie weekendy spędzamy całą rodziną w Parku Południowym. Tam co chwila organizowane są pikniki. Często w ramach projektu „Wrocławianie na Polanie”, podczas którego dostępne są najróżniejsze atrakcje dla dzieci i dorosłych. Mój mąż grał tam ostatnio w siatkówkę, a ja z córką uczestniczyłyśmy w warsztatach plastycznych – opowiada Marta. 

Projekt „Wrocławianie na Polanie” realizowany jest we Wrocławiu od kilku lat.

– W tym roku działamy głównie na Wyspie Słodowej, gdzie zorganizowane zostało miejsce do siatkówki i badmintona, a sprzęt za darmo można wypożyczyć na miejscu – mówi Tomasz Szkwarek z Centrum Informacji i Rozwoju Społecznego. – Promujemy również akcję „Sprzątniesz, nie wdepniesz”, zachęcającą właścicieli psów do sprzątania po pupilach, tak byśmy mieli czyste i przyjemne parki. 

– Mieszkam na Nadodrzu i najbardziej lubię jeździć z dziećmi do Parku Kasprowicza na Karłowicach. Jest blisko, ma fajny plac zabaw, nieopodal są wały i rzeka. Karłowice to piękna dzielnica, szkoda, że tak zaniedbana. Mam wrażenie, że miasto tu w ogóle nie inwestuje – opowiada Magda.

Warto poodkrywać nieznane parki miasta. Na przykład Park Brochowski, gdzie znajduje się wysoki na 2 metry labirynt grabowy, w którym można się zgubić. Niewiele osób wie, że Wrocław ma swoje „małe Łazienki”. To park pałacowy w Pawłowicach. Zachowała się tam stara zabudowa pałacu i park, który stanowi również część arboretum drzew i krzewów.  

Oprócz parków we Wrocławiu i dookoła rozciąga się 9 lasów, a nad rzekami w mieście biegnie 100 km wałów, w tym ok. 40 km to wały ze ścieżkami rekreacyjnymi. 

– Objeżdżamy z rodziną niemal całe miasto wałami na rowerach lub jeździmy przez okoliczne wsie – mówi pani Monika.  – Uwielbiamy też Wyspę Opatowicką. 

Wyspa  jest pełna ludzi przez cały rok. Nieopodal jazu znajduje się Park Linowy. W letnie tygodnie przewija się tam nawet 100 osób. – Mamy więcej stałych klientów niż nowych – mówi dziewczyna przy kasie.

– To dobra dawka adrenaliny, trasy są o różnym stopniu trudności, dla dzieci i dorosłych – opowiada pani Natalia. Tuż przy wejściu na wały i wyspę znajduje się wypożyczalnia rowerów. Niekiedy rodziny podjeżdżają więc samochodem z miasta i tu wypożyczają rowery. 

Od lat niezmiennie lubianym miejscem 

na wycieczki rodzinne jest ZOO, 

chociaż bilety są masakrycznie drogie, 

twierdzi mama małego Antka. Mimo to mieszkańcy i przyjezdni chętnie odwiedzają ogród.  Wkrótce powstanie tam Afrykanarium, na które wiele osób już czeka.  

– Gdyby bilety były tańsze, można by chodzić tam co weekend. Dzieci uwielbiają zoo – mówi pani Anna z Karłowic. Cena biletu normalnego to jednak aż 30 zł, a ulgowego 20. Dzieci do 3 lat wchodzą za darmo. Istnieją jednak bilety rodzinne oraz formy biletów łączonych, na przykład z Aquaparkiem. 

Niedawno w mieście powstały inne, mniejsze parki rozrywki, jak Wrocławski Park Dinozaurów, alternatywa dla tych, którzy nie mogą pojechać do znanego Parku w Krasiejowie. Wejście kosztuje 13 zł, w wakacje 10.

– Chcemy tworzyć tu coraz więcej wydarzeń, pikników, otwierać się na potrzeby odwiedzających – mówi Michał Anioł, dyrektor parku. – Ostatnio organizowaliśmy piknik promujący aktywny i zdrowy styl życia  i obniżyliśmy wtedy wejściówki do 5 zł. 

Obok parku działa od roku Kraina Miniatur, gdzie można obejrzeć zabytkowe miniaturowe budowle z Dolnego Śląska i nie tylko. Znajdziemy tu budynek Sejmu z Warszawy czy latarnie morską z Kołobrzegu, a nawet miniaturę morza Bałtyckiego i miniplażę, na której można poleżakować. Ceny biletów to 9 -7 zł.

Wiele osób od lat chodzi do Ogrodu Botanicznego, choć ceny biletów wzrosły i przy wejściu niejedna osoba ma dylemat, czy wchodzić. Bilet normalny kosztuje 15 zł. Taniej jest dla emerytów, uczniów i studentów – 5 zł za bilet. 

– Wolę posiedzieć w ogrodzie niż w parku, tutaj jest pięknie i spokojnie.  Lubię podziwiać piękno i różnorodność roślin  – mówi pani Stasia z ulicy Prusa. – Bilety są drogie, gdyby były tańsze chodziłabym częściej. Zaglądam tu jednak w październiku z dzieciakami na Festiwal Dyni  – mówi Justyna.

Niektóre zabytkowe, lecz zaniedbane miejsca w mieście 

ożywają czasami na chwilę. 

Jak Wzgórze Partyzantów, gdzie co dwa tygodnie twórcy blogu  „Jedzenie do rzeczy” organizują otwarte dla wszystkich  pikniki, na których można pysznie zjeść, poskakać w gumę, pograć w kapsle czy popodziwiać lub kupić ręcznie zrobione maskotki. Jest też szansa wymienić się płytą, książką, naprawić rower, a wieczorem posłuchać koncertu. To stosunkowo nowa atrakcja w mieście, darmowa i coraz liczniej odwiedzana przez wrocławian.

 – Oby więcej takich wydarzeń. To wzgórze jest piękne, lecz bardzo zaniedbane, dobrze, że zaczyna ożywać – mówi pan Rafał.

W mieście jest 18 muzeów. Bilety kosztują od 15 zł w Muzeum Narodowym do 4 zł w Mineralogicznym. Jest też jedno bezpłatne a bardzo ciekawe muzeum, o którym niewielu słyszało. To Muzeum Farmacji. Mieści się  w XIII-wiecznej kamieniczce tuż przy rynku, na ulicy Kurzy Targ, w której dawniej mieściła się apteka i mieszkanie aptekarza. Atrakcją jest już samo zwiedzanie odrestaurowanej kamienicy. Przewodnik z pasją opowiada o alchemikach i początkach robienia leków. W piwnicy możemy zobaczyć zachowany średniowieczny strop, a na piętrze renesansowy sufit. 

– A moim ulubionym muzeum jest Muzeum Przyrodnicze, znajduje się tam jedyny w Polsce szkielet wieloryba – opowiada Kasia, studentka architektury.  Dzieci znudzone innymi muzeami tu ożywają. Mogą zobaczyć olbrzymi szkielet łosia, czy wilka – torbacza – wymarły już gatunek. Muzeum jest nieco zaśniedziałe i przydałoby się go odświeżyć. – Pomimo tego jest fajniejsze niż nasze  w Krakowie, a nawet to, które widziałam w Londynie – mówi pani Krystyna.    

Trochę kultury

Jeśli chodzi o wrocławskie kina, to przeciętny bilet na seans kosztuje 18 zł, a w Multikinie nawet 23 zł. To spory wydatek dla rodzin z dziećmi. Czasem można jednak znaleźć alternatywę – spotkania z ciekawymi filmami organizuje na przykład  Międzyszkolny Dyskusyjny Klub Filmowy przy ulicy Kołłątaja 20. Przyjść może każdy niezależnie od wieku. Bilet kosztuje tu 10 zł lub bywa za darmo. 

Kino Nowe Horyzonty oferuje ciekawy i otwarty na rodziców z dziećmi cykl „Wózkownia”. Bilety kosztują wtedy 12 zł. Na seans można wejść z dziećmi lub zostawić je pod opieką . – To jest rewelacyjny pomysł. Mogę przyjść sobie spokojnie do kina z dzieckiem w wózku  – mówi mama rocznego synka. – Przewijam malucha na schodach, a jeśli płacze, to nikt się nie odwraca z ponurą miną, a ja idę do ostatniego rzędu i staram się kołysaniem uspokoić synka. Po seansie często odbywają się spotkania i rodzice mogą podyskutować i powiedzieć, jakie filmy najchętniej by oglądali. 

Nie lada atrakcję, na którą przybywają tłumy, stanowi kino plenerowe na Pergoli, na Wyspie Słodowej oraz na dachu DH Renoma.

Jeśli chodzi o wrocławskie teatry, to ceny kształtują się na ogół od 30 do  40 zł za bilet normalny i 25 ulgowy. Jest też kilka niezależnych – więc tańszych – grup teatralnych, które występują w knajpach i klubach. Taką grupą jest na przykład Teatr Improwizacji „Jesiotr”. To młodzi ludzie z pasją. Czasami można ich zobaczyć na scenie w  klubie Puzzle. Przedstawienia są bezpłatne lub płatne 5-8 zł. Informacje znaleźć można głównie na facebooku. 

W mieście, poprzecinanym kanałami Odry i jej dopływów,

działa kilka wypożyczalni sprzętu wodnego. 

Obok Muzeum Narodowego jest Zatoka Gondoli, wypożyczenie kajaka kosztuje tam 14 zł. Sprzęt można też wypożyczyć na Przystani Zwierzynieckiej: kajak lub rower wodny za 12 zł. Najtaniej jest w Klubie Sportowym Pegaz przy ul. Osobowickiej: od 10 zł za godzinę. W maju została otworzona nowa wypożyczalnia przez Wrocławski Klub Osób Niepełnosprawnych „Kapok” przy Grobli 30. Wypożyczenie kajaka kosztuje tu 10 zł, dla osób niepełnosprawnych, uczniów i emerytów przewidziane są 40-procentowe zniżki. 

Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że we Wrocławiu możliwe jest także wypożyczenie jachtu motorowego i popłynięcie wyznaczoną trasą do Gliwic, Poznania czy Berlina. Informację można otrzymać w marinie „Topacz” znajdującej się na ul. Księcia Witolda. 

Wrocław to miasto, w którym jest więc sporo do odkrycia. I choć niektóre z rozrywek nie są na każdą kieszeń, warto poszukać czegoś dla siebie, a choćby tylko wyjść z domu i cieszyć się spacerem, zwłaszcza w tak piękne – jak tegoroczne – lato.

 

PS

Jeśli mamy trójkę lub więcej dzieci, to warto wiedzieć, że w mieście działa projekt „2+3 i jeszcze więcej”, w ramach którego dostępne są specjalne karty dla rodzin wielodzietnych. Projekt adresowany jest do wszystkich rodzin z Wrocławia, mających na utrzymanie 3 lub więcej dzieci, bez względu na dochód. Dzięki karcie rodzina posiada wiele wejść bezpłatnych lub z dużą zniżką, na przykład do Parku Linowego za 1 zł, na kąpieliska, różne warsztaty, do zoo bilet dla całej rodziny za 50 zł, a nawet bezpłatne przejazdy komunikacją miejską w weekendy. Karty wydaje  Centrum Pomocy Rodzinie, przy ul. Dąbrowskiego 11/2. 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*