– Wszystko wskazuje na to, że przeciwko naszemu miastu został zawiązany spisek w celu pomniejszenia jego roli w cywilizowaniu Europy – twierdzą osoby zbliżone do Towarzystwa Miłośników Wrocławia. I na poparcie swoich podejrzeń przytaczają dwa oczywiste fakty.
Pierwszy, to publikacja Głównego Urzędu Statystycznego, z której wynika, że w ponad 100 budynkach w mieście nie ma łazienek, ubikacje są na klatkach schodowych, ze ścian sypie się tynk, a w mieszkaniach panuje wilgoć. Dodatkowo dosyć często awarii ulegają przewody kanalizacyjne, wodociągowe i energetyczne.
– To oczywista oczywistość, że za taki stan budynków odpowiedzialni są Niemcy, bo to oni wybudowali tak kiepsko uzbrojone kamienice – twierdzi Jan Morąg z ul. Komuny Paryskiej. – Jednak trudno teraz od nich wymagać, aby zabrali się za ich remont.
– Na remonty nie stać zarządców, bo pieniądze z czynszu ledwo starczają na bieżące wydatki – mówi Szymon Jungiewicz, socjolog pracujący w agencji Emmerson. A przy okazji informuje, że agencja przeprowadziła badania, z których wynika, że aż 18 proc. lokatorów w Polsce ma problemy z cieknącym dachem i wilgocią. Więc nie tylko nasze miasto odstaje od Europy, ale cały kraj.
GUS jednak nie odpuszcza i trąbi na cały świat, że aż 12 proc. mieszkańców dolnośląskich miast nie ma w mieszkaniu łazienek, a 9 proc. choćby toalety. We wsiach jest jeszcze gorzej. Łazienki nie ma w co dwudziestym mieszkaniu, a lokatorzy co dwunastego, by załatwić swe potrzeby, muszą pójść do wychodka na podwórku. Co więcej, sugeruje, że nasz region jest gorszy od reszty kraju. No bo w województwach mazowieckim czy wielkopolskim w miastach bez łazienek jest tylko 7 proc. mieszkań, zaś bez wc jedynie 4 proc. GUS policzył też, że na Dolnym Śląsku w fatalnym stanie jest ponad połowa komunalnych budynków, a z tego pilnych remontów wymaga co druga kamienica. Mniejsze też od innych regionów jest w naszym regionie statystyczne mieszkanie. Jego metraż to 67 mkw. (3,5 izby). W Opolskiem czy Mazowieckiem mieszkanie jest większe średnio o 10 mkw.
– Załóżmy, że GUS mówi prawdę, ale dlaczego akurat tę prawdę wyciąga na światło dzienne teraz, w przededniu Euro 2012 i przyznania nam tytułu Europejskiej Stolicy Kultury – zastanawia się proszący o niepodawanie jego nazwiska do publicznej wiadomości długoletni miłośnik Wrocławia. – W Paryżu też musiałem chodzić do wychodka na parterze i za każdym razem zdążyłem, ale tamtejszy GUS milczy jak zaklęty i nie trąbi, że paryskie mieszkania w co czwartej kamienicy pozbawione są wygód sanitarnych. Dlatego wietrzę początek spisku przeciwko naszemu miastu, na który już teraz trzeba odpowiedzieć „siłą i godnością osobistą”.
Jeżeli z danymi GUS-u łatwo się rozprawić, bo wystarczy nie tłumaczyć ich na jakikolwiek język obcy, to sprawa drugiego faktu jest trudniejsza do ukrycia. Chodzi o dużą dziurę w ziemi wykopaną tuż przy stadionie na Maślicach. Miało tam być Solorzowe Centrum Handlowe, a jest wykop, z którym nie wiadomo, co zrobić. Dlaczego? Bo banki zaproponowały panu Solorzowi takie „ułatwienia” kredytowe na budowę tego obiektu, że rat kredytu nie spłaciłby do końca życia. Tak więc ze strony pana Solorza zaniechanie budowy było wręcz aktem samoobrony przed bankructwem. Niestety, władze miasta nie przygotowały żadnego rozwiązania alternatywnego, no i teraz obudziły się z przysłowiową ręką w nocniku. Na gwałt poszukują naiwnego inwestora, który zajmie miejsce pana Solorza i dokona cudu, czyli wybuduje centrum handlowe w kilka miesięcy.
Specjaliści od budowania pozytywnego wizerunku miasta proponują inne, bardziej racjonalne rozwiązanie. Dziurę należy zalać wodą, jej brzegi wymurować i ogłosić, że jest to Miejski Ośrodek Sportów Wodnych. Cudzoziemscy kibole dadzą się na to nabrać, a po Euro 2012 można tę dziurę zarybić i zorganizować na niej Światową Olimpiadę Wędkarską. Pomysł jest realny i tani, więc powinien znaleźć uznanie w Radzie Miejskiej.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis