Starość nie radość

 P opublikowanego w zeszłym roku raportu NIK poświęconego domom pomocy społecznej wieje grozą: przeludnienie, złe warunki sanitarne, bariery architektoniczne, zbyt mała ilość personelu to tylko niektóre z uchybień stwierdzone w placówkach. Do 2007 roku sytuacja miała ulec zmianie wskutek uruchomienia specjalnych programów naprawczych, jednak, jak twierdzi NIK, to nierealne. W budżetach samorządów nie zagwarantowano na ten cel wystarczających środków, co, jak zauważają kontrolerzy, świadczy o potraktowaniu programów naprawczych bardziej jako wymogu formalnego niezbędnego do uzyskania warunkowego zezwolenia na funkcjonowanie niż rzeczywistego remedium na problemy.

(14-03-2007 r.)

Rzecz dotyczy blisko 80 tys. osób – w podeszłym wieku, niepełnosprawnych ruchowo, niesprawnych intelektualnie, przewlekle chorych – skazanych na stały pobyt  w domach pomocy społecznej. Już wcześniejsze kontrole NIK (w latach 2000-2001) wykazały, że pensjonariusze ci żyją nierzadko w warunkach urągających ludzkiej godności. Mimo wydanych wówczas zaleceń pokontrolnych przez ostatnie pięć lat niewiele się zmieniło. Jak czytamy w ubiegłorocznym raporcie:  "żaden ze skontrolowanych domów pomocy społecznej nie zapewniał mieszkańcom usług na poziomie wszystkich obowiązujących standardów".

Do ewakuacji
Trudno tu nawet mówić o uchybieniach, bo w wielu przypadkach nastąpiło drastyczne naruszenie norm. Najuciążliwsze z nich dotyczą warunków bytowych – w 2/3 ze skontrolowanych dps-ów mieszkańcy żyli w ciasnocie i mieli do dyspozycji niewystarczającą ilość urządzeń sanitarnych. Dla przykładu: w domu pomocy społecznej w Górze Kalwarii w większości pokojów wieloosobowych przebywało od 5 do 10 osób (zamiast – maksymalnie – 4 osoby). Jeszcze gorsze warunki panowały w dps w Bobrku, gdzie w pokojach umieszczano razem i 20 osób. Nie lepiej jest z sanitariatami. Tu na niechlubną czołówkę wybił się dps z Wrocławia, gdzie na 1 łazienkę przypadało 22 osoby (według standardu maksymalnie 5 osób).

Co drugi dps  nie był przystosowany dla potrzeb osób niepełnosprawnych – brakowało wind osobowych lub towarowych, podjazdów, uchwytów przyściennych, poręczy. Zbyt wąskie wejścia do łazienek i toalet utrudniały swobodne przemieszczanie się nie tylko osobom na wózkach inwalidzkich, ale także poruszającym się o laskach, kulach lub balkonikach.

Stan techniczny pomieszczeń też często pozostawiał (łagodnie mówiąc) wiele do życzenia. Brak bieżących napraw, pęknięte szyby, dykty w drzwiach, nieszczelna armatura sprawiła, że w jednym z domów w województwie dolnośląskim, w celu stworzenia odpowiednich warunków pobytu, mieszkańcy z własnych środków finansowali remont pokoi i łazienek, a także zakup mebli. Czasami na drobne remonty było już za późno. We wspomnianej już Górze Kalwarii, w wyniku kontroli, nakazano natychmiastową ewakuację mieszkańców z pomieszczeń w jednym z budynków domu, gdyż "nie spełniały warunków do ich zasiedlenia i stanowiły zagrożenie dla życia mieszkańców tam zakwaterowanych".

Kolejka do psychologa
Ponad 85% dps-ów ma też kłopoty z utrzymaniem właściwych rygorów sanitarno-epidemiologicznych i to, wydawałoby się, tych najprostszych. Zły stan pomieszczeń kuchennych i magazynowych, a czasem po prostu zwykły brud, nieodpowiednie przechowywanie żywności, nieopracowanie procedur postępowania z brudną bielizną i odpadami medycznymi to tylko krótki fragment z długiej listy grzechów głównych.
Jeszcze powszechniejszy jest problem zbyt małej liczby personelu, tak pracowników socjalnych, opiekunów, jak i terapeutów.

We wrocławskim dps, wymienionym w raporcie, brakowało w sumie 30 etatów, wskutek czego „w godzinach nocnych oraz w dni wolne od pracy opiekę nad mieszkańcami wykonywała zbyt mała liczba personelu – na 48 mieszkańców niesamodzielnych ruchowo przypadało od 2 do 3 pracowników". W Górze Kalwarii  (745 mieszkańców) zatrudnionych było 3 psychologów (248 mieszkańców na 1 psychologa), a w  DPS w Ciechanowie psycholog zatrudniony na pół etatu miał pod opieką 183 mieszkańców.

Kontrolerzy dopatrzyli się też innych uchybień. W co czwartym domu pomocy społecznej stwierdzono przypadki nieprawidłowego postępowania z depozytami pieniężnymi, pozostałymi po zmarłych mieszkańcach. Polegały one głównie na wydawaniu środków pieniężnych osobom nie posiadającym prawomocnego postanowienia sądu o nabyciu praw do spadku po zmarłym mieszkańcu. I tak na przykład, w Górze Kalwarii, niezgodnie z postanowieniami regulaminu wewnętrznego, nie dokumentowano ilości przedmiotów osobistego użytku stanowiących własność mieszkańca, brak było również dokumentów potwierdzających rozliczenie się z rzeczy osobistych po zmarłych mieszkańcach.

W DPS we Wrocławiu z kolei  „brak było procedur postępowania z depozytami po zmarłych mieszkańcach. W badanym okresie po zmarłych (21 osób) pozostały środki pieniężne (…) jedynie w 6 przypadkach poinformowano rodzinę o zgromadzonych środkach pieniężnych. Depozyty pieniężne zmarłych mieszkańców Domu, w tym także te nie zwrócone, zdeponowane były na wspólnym rachunku bankowym. Ustalono, że z powyższego konta, w czerwcu 2005 r., przelano kwotę w wysokości 53,0 tys. zł na sfinansowanie bieżących należności Miejskiego Zarządu Domów. W trakcie kontroli NIK powyższa kwota została zwrócona".

Pobożne życzenia
Wobec powyższego art. 55 ustawy o pomocy społecznej mówiący, iż „organizacja domu pomocy społecznej, zakres i poziom usług świadczonych przez dom uwzględnia w szczególności wolność, intymność, godność i poczucie bezpieczeństwa mieszkańców domu oraz stopień ich fizycznej i psychicznej sprawności" brzmi jak zbiór pobożnych życzeń. Miały się one spełnić dzięki opracowywanym przez każdy z dps-ów programom naprawczym i wdrażanym stopniowo, tak, aby do końca 2006 roku zapewnić mieszkańcom domów pomocy podstawowy standard usług.

Jak się jednak okazało, potrzeby są wyższe niż wpływy, które pokrywają zaledwie koszty działalności bieżącej domów pomocy społecznej. Ponadto, jak napisano w raporcie, „wojewodowie nie wywiązywali się z ustawowego obowiązku sprawowania nadzoru nad domami, w tym nad realizacją programów naprawczych. (…)  W 10 na 14 skontrolowanych urzędach wojewódzkich nie objęto kontrolą wszystkich placówek zapewniających całodobową opiekę osobom niepełnosprawnym, przewlekle chorym lub osobom w podeszłym wieku. Wojewodowie pozbawili się tym samym możliwości sprawowania nadzoru nad realizacją programów naprawczych". Przyczyną nierealizowania obowiązku przeprowadzania kontroli w dps były – jak stwierdzili kontrolerzy –  trudności kadrowe w Wydziałach Polityki Społecznej, zwłaszcza brak osób posiadających wymagane kwalifikacje.

Co więcej, jak stwierdza NIK „wojewodowie nie posiadali także wiedzy odnośnie liczby podmiotów gospodarczych prowadzących na ich terenie komercyjną działalność opiekuńczą. W wyniku informacji zebranych przez kontrolerów NIK w urzędach gmin, miejskich ośrodkach pomocy społecznej oraz w powiatowych centrach pomocy rodzinie, stwierdzono działalność 222 komercyjnych dps-ów bez zezwolenia na ich prowadzenie". Wybrane komercyjne dps-y również poddano kontroli. W każdym stwierdzono nieprawidłowości. W jednym przypadku urząd wojewódzki złożył wniosek o wykreślenie podmiotu z ewidencji działalności gospodarczej oraz powiadomił prokuraturę o popełnieniu przestępstwa przez właściciela placówki. W innym –  powiatowy inspektor sanitarny, ze względu na zły stan sanitarny zaplecza kuchennego, wydał decyzję wstrzymującą prowadzenie żywienia zbiorowego w domu.

Do likwidacji?
Brak osiągnięcia wymaganego standardu usług może skutkować w przyszłości cofnięciem przez właściwego wojewodę zezwolenia na funkcjonowanie domu pomocy społecznej. W konsekwencji, zdaniem NIK, może dojść do likwidacji domów niespełniających standardów. Może jednak o to właśnie chodzi.

Jak wykazują obserwacje, zmiana przepisów w 2004 roku, nakładająca na gminy obowiązek współfinansowania mieszkańców w dps (wcześniej różnicę między opłatą ponoszoną przez mieszkańca domu a średnim kosztem utrzymania pokrywano z dotacji celowej budżetu państwa) „zmniejszyła zainteresowanie gmin tą formą pomocy" i doprowadziła do spadku – prawie o 50% – liczby oczekujących na miejsce w dps. „Powyższa sytuacja uaktywniła poszukiwanie tańszych form sprawowania opieki nad osobami starszymi. Ustalono, że w znacznej mierze sprawowanie opieki przejęła rodzina lub opiekunowie prawni", napisano w  raporcie. Jakie są standardy tej rodzinnej opieki, tego już, niestety, kontrola NIK wykazać nie jest w stanie.

(GP nr 3/147)

O Joanna Kaliszuk 152 artykuły
Joanna Kaliszuk jest dziennikarką, redaktorką naczelną Gazety Południowej.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*